Poprzedni wpis mógł być bardzo tajemniczy i właściwie był.
A o co mi chodziło?
A o "talizman aniołów"
Kolejny już raz w życiu czułam od dłuższego czasu niepokój i szukałam "czegoś" co pozwoli mi odszukać siebie.
I...wpadłam na ten talizman.
Długo by o tym pisać ale postanowiłam go kupić.
Dopiero później zaczęłam szukać informacji czy jest on w zgodzie z moją wiarą katolicką.
I dzisiaj, gdy już do mnie dotarł pocztą i, gdy go założyłam pełna nadziei i przejęcia - dotarło do mnie, że popełniłam błąd.
Nam katolikom nie są potrzebne żadne talizmany czy amulety a uciekanie się do nich jest grzechem.
Do tej pory nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Wydawało mi się, że będzie mnie chronił i takie tam bzdury.
Nic z tego.
Zrozumiałam, że uczestnictwo we Mszy Świętej, Szczera Modlitwa i Przyjęcie Chrystusa do Serca jest największą ochroną.
Nie jestem osobą jakoś szczególnie nawiedzoną.
Różnie w moim życiu bywało.
Dzisiaj poczułam spokój ale nie przez talizman lecz dzięki zrozumieniu.
P.S. Oczywiście zwrócę go tam skąd go kupiłam i poszukam u siebie w mieszkaniu czy może mam jeszcze jakieś dziwne talizmany, i ich również postaram się pozbyć.
Bo to właśnie one mogą zaburzać dobrą energię.
asia1969
25 lutego 2014, 22:43dobra droga Aniu
MllaGrubaskaa
24 lutego 2014, 19:30Zaskoczyłaś mnie ;) Ja w talizmany nigdy nie wierzyłam i chyba żadnego nie miałam.
achaja13
24 lutego 2014, 18:01:) mądrze piszesz....takie amulety nie są nam wcale potrzebne.... i tak sobie myślę, że my wierzacy mamy znanie łatwiej w życiu... bo mamy drogowskaz...bo wiemy, że po drugiej stronie też cos na nas czeka... duża buźka
linda.ewa
24 lutego 2014, 16:22to tak jak z trzymaniem kciuków za kogoś - modlitwa w jego intencji zdziała więcej
ZjadaczkaEmocji
24 lutego 2014, 15:50Straszne jest to ile osób wierzy w takie talizmany, dlatego fajnie, że szybko zrozumiałaś, że robisz źle, a jeszcze lepiej, że o tym napisałaś :) Pozdrawiam! :)