Pamiętnik odchudzania użytkownika:
evelevee

kobieta, 40 lat, Gdańsk

163 cm, 77.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do końca roku- 70 !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 maja 2014 , Komentarze (2)

Żeby nie było- nadal jestem obecna :) Wróciłam z urlopu, nazwiedzałam się, nachodziłam trochę po górach. Jedzenie  w restauracjach mi nie służy i mimo czasu spędzonego na wędrówkach to dupka z lekka mi chyba urosła  plus doszło zaokrąglenie spowodowane czeskim piwem i @. A więc wyglądam zapewne jak balonik. Albo jak beczułka. Z piwem.  Czeskim :P

Jutro jeszcze na 3 dni na Kaszuby. Potem do domu. Posprzatać i doprowadzić sie do porządku.

Oby tylko słońce raczyło wyjść z zza chmur :)

19 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Dziś na wadze spotkało mnie miłe zaskoczenie ! Waga ponownie drgnęła w dół. Nie sa to oczywiście jakieś duże spadki, ale zawsze :)

Dziś mam za soba sprzatanie , kościół i rower. Za to teraz jestem przeogromnie śpiąca, przeraża mnie myśl jutrzejszej pobudki o świcie...

Muszę przyznać, że bardzo obawiam się tych Świąt...  Wielki Post pod wzgledem fizycznym i jedzeniowym był naprawdę super, nie tknełam nic słodkiego, ba ! Nawet nie miałam chęci! A niestety święta i urlopy to czas kiedy okładam dietę na nawet kilka tygodni! Wystarczy, że raz się złamię, a mija sporo czasu nim się opamietam...Post przychodzi mi  z łatwościa, ale to pewnie dzięki pomocy " z góry" :) a po poście już nie jestem w stanie się tak łatwo opamietać, tym bardziej, ze przede mną majówka, potem urlop, sezon grillowania, piwko na plaży itp... Sprzatając otworzyłam dziś jedną z szafek- a w niej: czekolada, Merci, dwie paczki ciastek, paka chipsów, czekoladowe cukierki, 2 paczki wafelków i pierniczków, nie wspominając o czekoladkach, jajeczkach i zajączkach z czekolady... I to wszystko z kategorii moich ulubionych... Częśc rzeczy i tak już porozdawałam... Zresztą mój partner jest miłosnikiem słodkości więc on zapewne zabierze się za nasze "zapasy", ale napewno będzie mnie kusił i namawiał na choś jedno ciastko... Ech, no tak, nikt nie mówił, że będzie łatwo...

Postaram się nie dać się łakomstwu światecznemu, ale nie jestem w stanie tego obiecać... Po świętach napiszę jak mi poszło. Co prawda odnotowany dzisiaj spadek powinien być dla mnie motywacją....

A może znacie jakieś dobre rady jak nie dać sie słodyczom? 

16 kwietnia 2014 , Komentarze (1)

Minął 12 dzień ćwiczeń.  Waga drgneła do 79,1 kg, a więc zawsze coś- wielki skok to nie jest, ale powoli, pomalutku poskaczę sobie do celu :)

Poza tym chandra, którą odczuwam od dłuższego czasu dalej daje mi sie we znaki. Myslałam, ze spowodowane jest to wiosennym przesileniem, ale to trwa i trwa... W pracy znów dostaje w kosć, siedzę po godzinach i czasem płakać mi się chce z bezsilności. Może jakbym się w końcu poplakała to zeszłoby ze mnie to ciśnienie? Na razie próbuje wyładować się jeżdżąc na rowerze, ale to raczej tylko potęguje uczucie zmęczenia, które towarzyszy mi od dłuższego czasu... O tak, jestem tak mocno zmęczona... Pojechałam sobie dziś na rowerze na molo do Sopotu i jakaś taka melancholia mnie ogarneła... Gapiłam sie na to morze, niemoc mnie jakaś chwyciła... Ach, kiedy to minie?

A na domiar złego otwierałam nad stołem butekę kwasu chlebowego i ... spadła mi na ziemię!!! Kwas mam teraz dosłownie wszędzie! Kafelki, dywan i ściany... Wystrzeliło jak noworoczna rakieta :) Jakoś to zmyłam, ale i tak wszystko się klei...

No - to była taka wisienka na torcie mojego użalania się :)

13 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Wstałam dziś z rana i pełna energii udałam się z moją druga połówką wyjątkowo   na mszę do katedry a nie do pobliskiego kościoła. Zaopatrzyłam się w palemkę, później pospacerowaliśmy sobie po parku. Przy okazji zakupiliśmy sobie oscypka z grilla z żurawinką... Mmm... Nie macie pojęcia jak pyszne są oscypki nad morzem :)

Koło południa wybrałam się na rower. I złapała mnie taka ulewo, że szok :) Tusz spływał mi po policzkach, kurtka przemokła, a dodatkowo wiatr od morza wiał i wiał... Tak mnie buzia szczypała jak by mi ktoś w twarz dał :)

Dziś mija 40 dzień Wielkiego Postu. Bez słodyczy i alkoholu. Spadek wagi wg mnie miniamalny  jesli chodzi o moje wyrzeczenia. Ponado dziś mija 9 dzień codziennej aktywności. I mam wrażenie, że zamiast lepiej jest gorzej. Energia mnie opuszcza. Tracę zapał i wszystko robię machinalnie bez jakiegokolwiek zapału.  Fiuuu... trochę ponarzekałam... Nie, , nie, nie mam zamiaru sie poddawać, bo pokazałabym sobie, że jestem słaba i ze szybko się poddaję. Będę trwać dopóty dopóki nie wygram. Będę super laską, będę miała dobrą kondycję i będę wygladać super. Jestem już za stara, aby poddawać się nie osiągnąwszy celu! nie dam się zniechęcić! Coćbym miała obie brzuch odciąć! Nie ze mną te numery!

Noo... A teraz oddaję się błogiemu lenistwu. Dom przyozdobiony już jajeczkami, kurczaczkami i zajączkami :) Teraz nacieszę nimi oko, poczytam książkę, poćwiczę angielski i potrenuję pozytywne myślenie :)

12 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

W sumie nie chciałam dodawać wpisu, bo własnie szykuję sie na rower (choć szaro, buro i ponuro na dworze), ale muszę podzielić się swoją frustracją! Po ponad tygodniowej przerwie wlazłam na wagę- a ona nie wskazała mi nic. Znaczy wskazała- 79,5.  Przyklękłam nawet aby sprawdzić, czy aby napewno waży w kilogramach, a nie w jakiejś innej jednosce wagi, która mogłaby zawyżyć wynik. Ale niestety. Jednostka była dobra, waga była moja i odbicie w lustrze także było moje...Od ponad tygodnia codziennie poddaje się aktywności- aerobik lub basen lub rower. Dietowych odstępst nie ma, no raz tylko późna kolacja 0 20.00 (ale to chyba nie masakra). Nie wiem co jest ze mną nie tak... wiem, że nie poddam sie, ale już nie mam w sobie takiej wiary i energii jaką miałam...

Ok, lecę pojeździ na rowerze, skoro nie palę to w ten sposób pozbędę sie narastającej frustracji. I może motywację gdzieś po drodze znajdę... Trzymajcie kciuki!

5 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Minął równy miesiąc- podczas którego nie było żadnych odstępstw i który wg mnie był bardzo dobry pod względem żywieniowym i fizycznym. Czuję, ze jestem w dobrej formie, czuje, że moja wytrzymałość jest na dobrym poziomie. Nie jem słodyczny, nie pije alkoholu, jem lekką kolację, spore śniadanie i średni obiad. Nie rezygnuję z rzeczy smażonych dlatego, że wiem, że skoro dieta ma być nie tylko na chwilę to nie dam rady jadać gotowanych rzeczy tylko... A więc jem rozsądnie, ale wszystkiego po trochu... 

Zatem- minał równy miesiąc. Po ostatnim podskoku wagi (nie wspominając juz o tym, że nowa waga i tak mi dodała 2 kg) dąże do spadku, w zamian za który obiecałam sobie nagrodę, która to przenosi się w czasie w bliżej nieokresloną przyszłość. Kiedy? Nie wiem.... 

Bowiem wspomniany miesiąc- zaowocował spadkiem w wysokości 1,5 kg. Trochę mało. Czyli moje założenie , że do 10 maja  waga wskaże 75 kg jest trochę... nierealne. Skoro jedngo miesiąca zrzuciłam 1,5 kg to jakie mam szanse, że drugiego zrzucę 4 kg? hehe- masakra.

Cóż- narzekanie napewno nie pomoże mi w chudnięciu. Zatem- z głęboką wiarą w sercu i determinacją w duszy- wskakuję zaraz w dres, wkładam słuchawki w uszka i - do dzieła. Przede mną rower, mycie pozostałych okien, odkurzanie, kapiel, a wieczorkiem- teatr.

Ach i co jak co- to zawsze 1,5 kg w dół.

1 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Wróciłam własnie z zumby :)  Trochę kalorii spalonych, które teraz nadrabiam kolacją :) Mogę powiedzieć, że dieta i ćwiczenia idą wzorowo niestety moja waga nie jest dla mnie łaskawa i nie pokazuje żadnego spadku. Co prawda nie czuje sie już taka "luźna i rozmemłana", ale czekam na więcej!!! Czekam na meeega spadek wagowy!!!!

Na dnie szafy znalazłam bańki chińskie, które sobie kiedyś zakupiłam, a które użyłam zaledwie kilka razy- ale teraz używam je 2 razy w tygodniu masując brzuch (może w ten sposób wklęśnie?). Efektów na razie brak tzn brzuch nadal jest :p

Jutro niestety nie dam rady wybrać sie na żadne ćwiczenia, ale czeka mnie mycie okien więc nie będę siedzieć bezczynnie :)

Aaa i jutro kolejne starcie:

waga v ja :)

Trzymajcie kciuki !

30 marca 2014 , Komentarze (5)

Pogda przepiękna i rower zaliczony :) Śmigam sobie nadmorskim szlakiem, muzyczka na uszach, wygodne ubrania sportowe, wdycham jod i świeże morskie powietrze i cieszę oko budzącą sie do życia przyrodą- czego chcieć więcej!

W planach na dziś powtórka z angielskiego - ale książki wyniosę sobie na dwór - nauka na świezym powietrzu może będzie bardziej efektywna :) Trochę sprzatania, leniuchowania i takich tam drobiazgów... Czy gdzieś mi się dziś śpieszy?

PS. Postanwiłam, ze kupię sobie szpilki. Trzeba sie w końcu nauczyć w nich chodzić. Niebawem kończę 30 lat i wiek zobowiązuje :)

PS2 W mordę jeża chcę schudnąć! i muszę dać radę! Chcę i muszę. I już.

28 marca 2014 , Komentarze (2)

Udało się - siódemka wysunęła sie na pierwszy plan (znowu).

Jednak jeszcze trochę ponad miesiąc a tu do zrzucenia 4,5  kg... trochę dużo, a idzie mi dość opornie... Masaż czekoladowy czeka a spektakularnych efektów brak... Ale nie poddaję sie  ;)

Dzisiejszy rower zaliczony kosztem jednego zgubionego kolczyka... Smutno mi z tego powodu... Mogłabym juz jak coś zgubic obydwa, a tak ten jeden nie do pary leży smutnie przede mną i przypomina mi o stracie. Ech...

22 marca 2014 , Komentarze (7)

Własnie wróciłam z roweru :) Zakupiłam sobie mp3 i teraz jazda to sama przyjemność! Jak muzyka potrafi motywować aby jeździć dłużej i dłużej....Odpowiednia muzyka potrafi wydobyć nieodkryte pokłady energii!

Upragniona siódemka na wadze się jeszcze nie pojawiła, ale jestem dobrej myśli :) Ćwiczę wytrwale, założeń żywieniowych sie trzymam to chyba w końcu musi się udać...

Bardzo, ale to bardzo chciałabym do 10 maja osiągnąć wagę 75 kg- takie sobie obrałam założenie i cel. Jednak jeśli utrzymam tempo  takie jak dotychczas to może i będzie to maj, ale przyszłego roku :( No ale mimo wszystko mam trochę czasu aby to osiągnąć i a nuż...  Uznałam, ze może powinnam wymyślić sobie jakąś "nagrodę"- oczywiście jak mi się uda- ot, tak dla lepszej motywacji... Myślałam, myślałam i wymyśliłam. Początkowo miałam w planie dobry perfum czy kosmetyk. Ale w końcu uznałam, że takim "podziękowaniem" byłby czekoladowy masaż :) Albo w ogóle coś z zabiegów SPA( w sumie nigdy nie oddawałam się takim przyjemnościom-  ba! nawet u kosmetyczki nigdy nie byłam :( ) Cóż, mam jeszcze trochę czasu, a przede wszystkim- muszę te niszczęsne 5 kilogramów wypierniczyć w kosmos :)

A potem będzie kolejny plan- na kolejne 5 KG :)

PS. Moja miłosc do kwasu chlebowego nadal trwa. Nie wiem co ma on w sobie, że nie mogę sobie odmówić szklaneczki :) Ale grunt, że nie ruszam żadnych innych napojów. Ewentualnie soki :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.