Dziś na wadze spotkało mnie miłe zaskoczenie ! Waga ponownie drgnęła w dół. Nie sa to oczywiście jakieś duże spadki, ale zawsze :)
Dziś mam za soba sprzatanie , kościół i rower. Za to teraz jestem przeogromnie śpiąca, przeraża mnie myśl jutrzejszej pobudki o świcie...
Muszę przyznać, że bardzo obawiam się tych Świąt... Wielki Post pod wzgledem fizycznym i jedzeniowym był naprawdę super, nie tknełam nic słodkiego, ba ! Nawet nie miałam chęci! A niestety święta i urlopy to czas kiedy okładam dietę na nawet kilka tygodni! Wystarczy, że raz się złamię, a mija sporo czasu nim się opamietam...Post przychodzi mi z łatwościa, ale to pewnie dzięki pomocy " z góry" :) a po poście już nie jestem w stanie się tak łatwo opamietać, tym bardziej, ze przede mną majówka, potem urlop, sezon grillowania, piwko na plaży itp... Sprzatając otworzyłam dziś jedną z szafek- a w niej: czekolada, Merci, dwie paczki ciastek, paka chipsów, czekoladowe cukierki, 2 paczki wafelków i pierniczków, nie wspominając o czekoladkach, jajeczkach i zajączkach z czekolady... I to wszystko z kategorii moich ulubionych... Częśc rzeczy i tak już porozdawałam... Zresztą mój partner jest miłosnikiem słodkości więc on zapewne zabierze się za nasze "zapasy", ale napewno będzie mnie kusił i namawiał na choś jedno ciastko... Ech, no tak, nikt nie mówił, że będzie łatwo...
Postaram się nie dać się łakomstwu światecznemu, ale nie jestem w stanie tego obiecać... Po świętach napiszę jak mi poszło. Co prawda odnotowany dzisiaj spadek powinien być dla mnie motywacją....
A może znacie jakieś dobre rady jak nie dać sie słodyczom?