W sumie nie chciałam dodawać wpisu, bo własnie szykuję sie na rower (choć szaro, buro i ponuro na dworze), ale muszę podzielić się swoją frustracją! Po ponad tygodniowej przerwie wlazłam na wagę- a ona nie wskazała mi nic. Znaczy wskazała- 79,5. Przyklękłam nawet aby sprawdzić, czy aby napewno waży w kilogramach, a nie w jakiejś innej jednosce wagi, która mogłaby zawyżyć wynik. Ale niestety. Jednostka była dobra, waga była moja i odbicie w lustrze także było moje...Od ponad tygodnia codziennie poddaje się aktywności- aerobik lub basen lub rower. Dietowych odstępst nie ma, no raz tylko późna kolacja 0 20.00 (ale to chyba nie masakra). Nie wiem co jest ze mną nie tak... wiem, że nie poddam sie, ale już nie mam w sobie takiej wiary i energii jaką miałam...
Ok, lecę pojeździ na rowerze, skoro nie palę to w ten sposób pozbędę sie narastającej frustracji. I może motywację gdzieś po drodze znajdę... Trzymajcie kciuki!
lelilath
13 kwietnia 2014, 08:27Waga tak ma, że czasami lubi sobie postać. Nie zrażaj się, a w końcu podda się i spadnie!
saba444
12 kwietnia 2014, 13:32nie poddawaj się, waga na pewno zacznie ładnie spadać musisz tylko trochę poczekać