piąty dzień
zostało jeszcze 9 dni do zakończenia tak zwanej fazy pierwszej....jak to szybki mija sama nie wiem kiedy...moj dzisiejszy biland to kefir na sniadanko, potem salatka grecka na uczelni, potem warzywa chinskie z mieskiem i zoltym serkiem, no i gorzka czekolada z 5 kosteczek i dwie cole light oczywiscie ;))) wole cole zamiast kawy w te gorace dni....niestety na basenie nie bylam jakos czasu zbraklo mam nadzieje, ze jutro mi sie uda, ale bylam na godzinnym spacerze także zawsze cos...ehhhh ale bym sie winka napila, u znajomych imprezka a ja z woda siedze ;/ ale nic dam rade ;)
czwarty dzien :)
no wiec jestem dzisiaj z siebie bardzo dumna....choc mialam maly kryzys ale tylko w myslach jednak nie dalam za wygrana:) moj dzisiejszy bilans to kefir (stanadardowe sniadanie;)) potem czekolada gorzka, potem cola lifhy i pepsi max a na obiad o godz 17 zjadlam piers z kurczaka grilowana i do tego surowka z sosem czosnkowym.... po tym obiedzie juz nic nie jadlam aaa zapomnialam jeszcze kawe dzisiaj wypilam ale latte...i to wszystko rano cwiczylam ale niestety tylko 15km przejechalam no i cwiczenia te moje ;) i wiecej nie bedzie bo oczywiscie weekend poza domem ...oprocz tego bylam dzisiaj na premierze w kinie "Wino Truskawkowe" ogolnie fajny film ale zupelnie inny od tych masowych, przed premiera dawali wino, koleznaka wypila, a ja mialam usprawiedliwienie, ze nie moge bo prowadze choc ochote mialam straszna i pewnie nic by mi nie bylo bo oczywiscie tylko troszke dawali, ale nie uleglam i jestem z siebie dumna, jutro w ramach cwiczen wybieram sie po zajeciach na basem a co, a dzisiaj jeszcze troche spacerowalam także bilans mysle odpowiedni...dobra ide spac bo juz pozno a rano trza wstac
dzien trzeci
dzisiaj mialam jakis taki dziwny dzien ;/ i nieplanowo jakos jadlam bo mialam niespodziewany wyjazd i wrocilam dopiero okolo 19...zjadlam dzisiaj dwa kefiry, gorzka czekolade, kabanosa drobiowego, kielaske smazona i jajko i salatke z pomidora, a oprocz tego wypilam duzzzzooooo wody, cole light oczywiscie no i tyle, wszystko dobrze tylko ta kolacja troche pozno bo o 19:30 znaczy sie to byla - obiadokolacja...no i cwiczenia 30km przejechanych i standardowe cwiczenia na brzuch, uda i posladki....ale najlepsze jest to ze sie dzisiaj zwazylam i zmierzylam i mam juz 69kg hurrrraaaaaa, i to na wadze która zawsze wiecej pokazuje takze jak pojde w przyszlym tygodniu do mojej siostry to mam nadzieje ze chociaz bedzie 68 kg kurde ale jestem zadowolona na maxa, w koncu sie waga choc troche ruszyla bo juz mialam watpiowsci i brak jakiejkolwiek motywacji....a dzisiaj w ramach nagrody bylam sobie w solarium na 5 min....martwi mnie znowu weekend....bo znowu wyjezdzam mam tylko najdzieje ze nie ulegne tak jak zawsze musze przetrymac te cholerne 14 dni i potem juz luz....tylko ze cwiczyc nie bede niestety, ale mam w planach isc na basen i troche pospacerowac...troche urozmaicenia sie przyda
dzien drugi
wczoraj dalam rade wiec dzisiaj mamy dzien drugi....w sumie praktycznie dzisiaj zjadlam to samo co wczoraj, a aktualnie pije pepsi max...moze na kolacje cos sobie innego wymysle...nie wiem jeszcze...moze jajecznica z pomidorami....sie zobaczy poki co juz poranne cwiczenia wykonane i zaraz zmykam na wieczorne...czyje sie lepiej brzuch mi sie troche splaszczyl, ale zauwazylam ze mam problem z wyproznianiem ;/ gdyby nie xenna no bylby problem...
jednak na kolacje wygral bialy serek z ogorkiem, szczypiorkiem i cebulka
nie wiem ile to kalorii bo ich nie licze...moja dieta nie polega na liczeniu kalorii tylko na odpowiednim doborze spozywanego jedzenie ;)
a przejechalam dzisiaj 30km czyli 720kcal spalonych
brzyszkow 900
no i standardowe cwiczenia na nogi i posladki
dzien uwazam za jak najbardziej pozytywny
pierwszy dzien
jednak wczoraj nie dalalam rady wieczorem skusilam sie na male grzeszki no i nie pozostaje mi nic innego jak zaczac od dzis....no wiec zjadlam dzisiaj standardowo kefir potem pomidor na obiad kawalek miesa z salatka z pomidorow, wypilam dwie pepsi max w puszce no i gorzka czekolada oczywiscie, na kolacje hmmm chyba serek ze szczypiorkiem i cebulka tak mysle....wypilam chyba 2l wody...no i cwiczenia
przejechanych 30km czyli 720 kcal
brzuszkow razem 800szt
oprocz tego cwiczenia na posladki i uda....
jutro zapowiada sie ciezki dzien takze nie wiem co bedzie z cwiczeniami ;/ mam nadzieje ze rano chociaz cos zrobie...
majowka
no kurcze niestety czas grillowania i ogolnego lenistwa....poszalalo sie nie ma co....ale od dzisiaj sie biore konkretnie za siebie...kurcze zaraz lato bedzie a ja co mam swoje postanowienia...od dzisiaj przez dwa tygodnie robie male oczyszczenie...a potem zmieniam swoj sposob odzywiania...kurde dosyc tego dobrego...moge grzeszki to piwa, lody, chleb, chipsy....az glupio pisac...cos z ta moja motywacja i silna wola nie bardzo jest ostatnio...no i waga przez to tez jakos tak wiecej pokazuje...nie ma co udawac przez ostatni tydzien zjadlam swoje...dobre jest tylko to, ze cwiczylam praktycznie codziennie i duzo spacerowalam, ale chce sie zmiescic w moje spodnie letnie takze nie ma juz zmiluj tylko ciezka praca...systematyczne posilki i cwiczenia no i za tydzien
zrobie wazenie i mierzenie....pozdrawiam
przejechalam dzisiaj 20km czyli 480kcal spalonych
zjadlam kefir, plaser szynki i pol pomodora, a na obiad smazony filet z kurczaka z surowka, potem 5 koster gorzkiej czekolady wedla i pomyslu na kolacje brak ale chyba bedzie bialy serek i pomidor
oj
nie mierze sie i nie waze w tym tygodniu, bo jakies dziwne rzeczy mialy miejsce w moim oranizmie...dostalam jak juz wczesniej @ i po niecalym tygoniu jak sie skonczyla to znowu przyszla @....normalnie bardzo dziwne rzeczy sie dzieje....no i jak zwykle do weekendu ladnie wszystko poszlo...a od piatku znowu to samo...ehhh sama juz nie wiem jak to zrobic zeby bylo dobrze...plusem tego wszytskiego jest to, ze duzo sie ruszalam, spacerki i takie tam, ale te moje grzeszki nie daja mi jakos spokoju kurcze....no dzisiaj znowu na rowerek zasiadam i diete od nowa zaczynam....w przyszlym tygodniu zwaze sie i zmierze i napewno wszystko tu zamieszcze...zeby chociaz kilogram byl mniej to bym sie bardzo ucieszyla...no ale nic zobaczymy
powolutku
waga niby idzie w dol...ale jakos tak strasznie powoli...wiecej roznic widac jak sie mierze, np. zaczynalam od 78cm w obwodzie w talii a dzisiaj 73cm.. roznica jest...no i spodnie sa juz zdecydowanie luzniejsze, tak ze musze z nimi do krawca isc ;)..tylko letnie z zeszlego roku jakies takie male sa...wejde w nie ale sie nie dopne ;/...musze jakos bardziej sie zmobilizowac...tylko dziwni mnie to, ze kiedys zdecydowanie szybciej chudlam, a teraz jakos tak choinka strasznie opornie...co tu zrobic zeby bylo latwiej i skuteczniej...w sumie generalnie to nie jem slodyczy wogole...na weglowodany...no tak w weekend znowu przecholowalam bulka z paprykarzem, hot dog z surowka...no i winko i malibu robione przez moja siostre...ehhhh musze jakos z tego zrezygnowac...no oprocz tego jezdze na tym swoim rowerku wcieram w siebie rozne balsamy, ale efekty srednie moze mam jakis kryzys czy cos i waga jak pojdzie w dol to sie zdziwie? oby tak bylo bo niestety takie poplne chudniecie niestety nie jest mobilizujace
ehhh
generalnie to chyba nie idzie mi az tak bardzo zle....przez swieta mialam jeden dzien kiedy pozeralam doslownie wszystko od chleba, salatki, slodycze, ciasta.....no ale nic tez kryzys mialam w niedziele, a w poniedzialek juz bylo lepiej....w sumie nie uaktualnilam swoich wymiarow i wagi bo w tym tyg @ pszyla...i mysle ze ten moj napad na jedzenie tez tym byl spowodowany....ale najwazniejsze jest to ze cwicze praktycznie codziennie...jak wiem ze nie bede mogla to dzien wczesniej lub pozniej nadrabial, tak zeby wyszlo srednio ok 10km....mysle ze w poniedzialek lub we wtorek zrobie aktualizacje i mam nadzieje ze bedzie zdecydowanie lepiej....chcialabym jeszcze do konca tego miesiaca tak z dwa kilo schudnac...jak sie postaram to powinno sie udac...takze prosze trzymac kciuki pozdrawiam wszystkich odwiedzajacyh
calkiem calkiem
no to idzie mi calkiem niezle, wczoraj to normalnie zadziwilam sama siebie....zjadlam kefir i wypilam 3 cole light a na obiado-kolacje zjadlam pieczona piers z kurczaka z warzywami thai, no i pare kostek gorzkiej czekolady....i to wszystko az sama jestem pod wrazeniem...oczywiscie kusily mnie rozne rzeczy...ale jakos dalam rade :))) no oprocz tego przejechalam 10km na rowerku zrobilam standardowe cwiczenia i jeszcze do tego sporo sie nachodzilam, jakos nie chcialo mi sie jezdzic zatloczonym tramwajami wiec duzo spacerowalam, a dzisiaj spodnie jakby troche luzniejsze sie zrobily ;)))