W weekend byliśmy zrobić porządek w domu, w którym mieszkała mama mojego męża...
..to 4 godziny podróżowania z Gliwic do Bednarki
spaliśmy u córki pana Zbyszka, u którego mieszkała teściowa. Poukładani ludzie, ale w niedzielę rano już BARDZO chciałam wracać do domu.....
Ugościli nas z typowo polskim rozmachem!
Jak przyjechaliśmy w sobotę około 17.00 były kotlety schabowe z ziemniakami i sałatką z buraczków, taka z własnych wyrobów.
Potem podjechaliśmy do tego domu, gdzie mieliśmy przejrzeć rzeczy po zmarłej...
no, cóż...... takie prace też trzeba przeżyć.....
...Przeprowadziła się tam półtora roku temu, ale nie ustawione meble w pokoju na górze i wszystkie jej rzeczy osobiste w workach, tak jakby chciała wyjechać przy najbliższej okazji....
Mnóstwo starych papierów, jeszcze od jej dziadków...
pożółkłe, o zapachu wilgoci....
....wczoraj wieczorem zanieśliśmy te papiery, które trzeba zniszczyć do moich rodziców do spalenia.
Jestem zmęczona.....
Dużo pracy w jednym zakładzie, bo koniec roku sie zbliża....
Dużo pracy w salonie, bo.... koniec roku się zbliża, a właściwie Święta.
Jeszcze weekend bez odpoczynku.....
czuję zmęczenie.....
...nie jem słodyczy....
ale diety odchudzającej też nie stosuję
źle mi z tym...
...nie mam kiedy zadbać o swoje posiłki.....
Nie lubie siebie takiej niepoukładanej....
Buziolki....