Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Całe moje życie kręci się wokół wagi i moich kompleksów, chciałabym to zmienić i zacząć cieszyć się z życia i wyciskać z niego ile się da.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37537
Komentarzy: 206
Założony: 31 marca 2008
Ostatni wpis: 21 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
babajaga82

kobieta, 42 lat, Kraków

171 cm, 99.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 czerwca 2011 , Skomentuj

Po weekendzie zawsze staję na wagę ze ściśniętym gardłęm. Dzisiaj pokazała 78,3 kg, czyli dokładnie tyle samo co w piątek. I wszystko byłoby cudownie gdyby nie fakt, że w sobotę rano było już 77,8 kg. Tragedii nie ma, trzeba tylko spiąć dupsko :-)

W sobotę było duuużo rowerowego ruchu, miła wycieczka, cudna pogoda, za to niedziela to było jedno wielkie lenistwo w kawiarnekach na rynku i na stateczku. Lody i obiadek w knajpce zrobiły swoje. Grunt, że 7 z przodu utrzymana, baaa nawet 7 i 8 :-)

Dziś zaliczona kawka z mlekiem i gryz razowca (żeby nie wlewać kawki na pusty żółądek)

A pżóniej musi być dietkowo w 100%. Wreszcie moja waga ruszyła i nie mogę tego zmarnować!

Niestety muszę schować dumę do kieszeni i gotowa na upokorzenie ruszyć na basen. Straszliwie bolą mnie kolana po orbitreksie i rowerze, więc basen to chyba jedyny ratunek, żeby cosik schudnąć bez nadwyrężania kolan. Ale jak ja taki wieloryb..... :-(

 

 

10 czerwca 2011 , Skomentuj

Dzisiaj waga sprawiła mi milły prezent...78,3 kg. Chcę skakać z radości bo byłby to mój rekord, ale z drugiej strony boję się, że to jakiś figiel z jej strony. Jest jeszcze opcja odwodnienia bo na noc wypiłam duuużą lampkę czerwonego wina (gdzieś 1/3 butelki hihi).

Weryfikuję wczorajszy dzień:

A)

- kawa z mlekiem

- 1/4 kromki razowca

- 4 rzodkiewki z plasterkiem szynki

- 2 banany (siedziałam do pózna w pracy i się nie powstrzymałam)

- kawałek piersi z indyka

- wino czerwone

B)

- 30 min orbitreksu

- 150 brzuszków

- ćwiczenia z hantlami na ręcę (ale dosyć marnie mi to idzie)

A wracając dziewczynki do wczorajszego tematu.... to właśnie o to chodzi, że ja odchudzam się dla siebie a nie mojego tyrana. On nie potrafi zrozumieć, że każde jego słowo na ten temat dołuje mnie, wywołuje agresje a w konsekwencji prowadzi do tego, że przekornie mówię, że nie mam zamiaru się odchudzać. Ja to traktuję jako moją prywatną sprawę, walczę z tym całę życie i wszystko co "osiągnęłam" zawdzięczam wyłącznie sobie i robiłam to wyłącznie dla siebie.

Najwyższa waga jaką odnotowałam to 113 kg, pózniej wahała się między 95 - 105kg. Dziś jest trochę lepiej bo koło 80kg, ale ja wiem, że moja walka nigdy się nie skończy, zawsze będę musiała się odchudzać, albo żeby schudnąc albo żeby nie przytyć. Niestety taka jest prawda i takie jest życie grubasa.

Mam do Was pytanie. Z groupona dowiedziałam się o zabiegach wyszczuplająco ujędrniająych RF lub guamach. Zastanawiam się nad tym, tzn za pare kilogramów :-) Czy któraś z Was próbowała tego kiedyś?

9 czerwca 2011 , Komentarze (3)

Znowu dobiłam do najniższej wagi, a nawet 20 dkg mniej :-)

Nie wiem jak będzie wyglądał mój jadłospis dzisiaj, na razie zaliczyłam na śniadanko 1/4 kromki razowca i kawke z mlekiem. Popołudniu pewnie jak zwykle mięcho i warzywa.

Znowu zaliczyłam kłótnie z tyranem....powoli dochodzę do wniosku, że nie ma sensu się ze sobą mordować. Na świcie jest dużo ładnych i ZGRABNYCH dziewczyn, na pewno coś sobie odpowiedniego znajdzie. A ja... cóż z moim wyglądem i dystansem do ludzi pewnie skończę jako stara panna z kotem :-) Kot już jest, wystarczy tylko oddać pierścionek :-)

Nie wiem kto ma rację, pewnie jak zwykle leży ona po środku. On wymusza na mnie odchudzanie, ciągle słyszę krytyczne uwagi, łapanie za fałdki, uwierzcie mi nic miłego. A ja mam przekorny charakter i mimo, że cały czas staram się walczyc i odchudzać, słysząc takie słowa krzyczę mu prosto w twarz, że nie zamierzam się odchudzać, a kochać powinno się bez względu na nadprogramowe kilogramy.

Z dugiej strony wiem, że on w ten sposób stara się mnie zmobilizować.... ale to po prostu na mnie to nie działa i przynosi odwrotne rezultaty.

Zakłądając, że schudnę, jaką mam gwarancję, że sytuacja się nie powtórzy jak zajdę w ciążę i znowu usłyszę, że mam schudnąć albo odchodzi? Teraz skrzywdzi tylko mnie, potem może już dwie osoby....

 

8 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Waga 79,5 kg.

Wczoraj pokłóciłam się z moim chłopakiem. W odwecie więc udałam się do galerii handlowej wydać pensję :-) I po raz pierwszy nie wróciłam do domu z żadną czarną czy inną kryjącą szmatką. Na trzy kupione ciuchy trzy były pomarańczowe...a co ! Potem zaliczyłam Sephore i dziś efekty wczorajszego shoppingu mam na sobie. Pomarańczowa bluzka, różowo pomarańczowy makijaż i pomarańczowe usta. I wiecie co? ... czuję się jak soczysta pomarańczka.

Pierwszy raz w życiu mam na sobie taki makijaż, ale polecam Wam laseczki bo to naprawdę zmieniło moje dzisiejsze samopoczucie i nastawienie do życia...to i jeszcze zalotne uśmiechy panów w samochodach stojących obok w korku....... hihihi (w samochodzie nie widać mojego dupska i udek :-)

Popijam kawusie z mleczkiem, ugryzłam raz bułkę razową, a w domciu odmraża się indyk na obiadek. Będę dzielna, będę walczyć, a tego mojego domowego tyrana kiedyś jak już schudnę zostawię, ooo !!!

7 czerwca 2011 , Skomentuj

Mam mocne postanowienie wreszcie ruszyć tą cholerną wagę w czerwcu. Pierwszy weekend czerwca niestety obfitował w alkoholowe grille, ale od niedzieli jestem już dzielna.

Niedziela:

A)

- kawa z mlekiem

- winogrona

- 2 lody dla ochłody

- 2 tyci kromeczki bagietki korzennej

B)

- spacer po rzeczce + opalanie, to zamiast ruchu :-)

Poniedziałek:

A)

- dwie kawusie z mlekiem

- plasterek chudej polędwicy posmarowany serkiem light i kromka razowca

- sałatka niesamozdrowie (ogorek kiszony, kukurydza, groszek, pieczarki)

- garść płatków czekoladowych (to było niegrzeczne z mojej strony)

B)

- 30 min orbitreksu

- 150 brzuszków

- ćwiczenia z hantlami

Wtorek:

Waga na dziś 79,7 kg.

A)

- kawa z mlekiem

- kromka razowca posmarowana almettą

- jabłko, 4 plasterki chudej szynki, andrut

-pózniej planowany cyc pieczony na obiadokolację z ogórasem)

Jesli chodzi o ćwiczenia planuję orbi, brzuszki, hantle, ale wydaje mi się, że te moje ćwiczenia są bardzo amatorskie i chyba zmuszona jestem zakupić jakiś film instruktażowy. Jeżeli któraś z Was laseczki zna jakieś fajne zestawy i filmy na dvd z ćwiczeniami dajcie znać. Myślę też nad zakupem skakanki. I marzy mi się basen... ale z moim sadłem i gigantyznymi udami na razie się chyba nie odważę....

 

31 maja 2011 , Skomentuj

Od 27 maja naprawdę powinnam być z siebie zadowolona. Mimo, że weekend za mną trzymałąm się dzielnie z jedzeniem, jedynie w niedzielę zgrzeszyłam piwkiem, ale zbytnio mnie to nie wzruszyło :-)

Codziennie ćwiczę na orbim lub jeżdże na rowerze, aż się ze mnie leje. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt, że waga wciąż 80,3-80,6 kg. Czasami myślę, że ta 8 zostanie już ze mną na zawsze...

Moja dieta składała się przez te 4 dni głównie z warzyw, indyka, rybki, ewentualnie trochę cudego nabiału. Nie przekraczałąm 1000 kacl, z wyjątkiem niedzieli gdzie piwko mogło dobić do 1500 kcal.

Dziś w głowie urodził mi się pomysł, że może spróbuję pobyć pare dni na samych warzywach i owocach. Będzie to trudne, bo mój chłop musi mieć zawsze solidny obiad a jak się napatrzę i nawącham to ciężko jest mi się oprzeć. Jeju o ile prostsze byłoby odchudzanie będąc singielką zero obiadków, słodkich pokus w szafkach...

W każdym bądz razie w drodze do pracy zakupiłam sobie czereśnie, nie wyglądają rewelacyjnie ale to moje pierwsze czereśnie w tym roku więc już mi ślinka leci.

 

27 maja 2011 , Komentarze (1)

Tak, właśnie tak jest. Takie są efekty tego całego biesiadowania, a przede wszystkim mojej słabej silnej woli. Znowu dooopa, a w dodatku gruba dooopa !

 

 

17 maja 2011 , Komentarze (1)

Jest zle. Po mojej 7 z przou zostało znowu tylko wspomnienie. Co gorsza zupełnie nie wiem czemu. W sobotę waga pokazała 79,1 kg a w poniedziałek 81kg. A ja naprawdę uwarzałą, ćwiczyłam, pozwoliłam sobie jedynie na trochę alkoholu. Tak mnie to zdołowało, że musiałam się aż wypłakać do poduszki. Do tego jestem strasznie nerowowa i każde słowo mojego chłopaka na temat mojej wagi czy odchudzania prowadzi do kłótni.

Wczoraj cały wieczór zastanawiałam się czy nie kupić sobie czekolady na poprawę humoru. Powstrzymałam się, ale z drugiej strony po co skoro mimo mojej walki efektów nie mam żadnych.

 

13 maja 2011 , Skomentuj

7 jest ale boję się, żę ją znowu mogę łato zaprzepaścić, bo przede mną weekend.

Wczoraj dietkowo;

2 kawki z mlekiem

jogurt naturalny 150g z otrębami

pieczona pierś z indyka

sałatka ze świeżych warzyw (pekinka z pomidorami, ogórkami i kukurydzą)

Dziś zaliczona kawka i jogurt z otrębami, nie mam pojęcia co będzie na obiad, ale mam nadzieję, że wytrwam i będę grzeczna.

PS  Byłam wczoraj u fryzjera, mam nadzieję, że te kilka dkg mniej to nie efekt ściętych włosów :-))))

12 maja 2011 , Skomentuj

Tak, wiem - miałam się nie ważyć, ale nie potrafię.

Z wczorajszego dnia jestem dosyć zadowolona, tzn nie było niestety sportu, ale dotarłam do domu po 21, zjadłam parę plasterków szynki, wypiłam szklankę mleka i padłam.

Wczorajszy dzień wyglądałą mniej więcej tak;

- kawa z mlekiem i słodzikiem

- jogurt z otrębami (ok. 150g jogurtu naturalnego light + dwie łyzki otrębów)

- kawa z mlekiem i słodzikiem

- kawałek wafla andruta (wiem - grzech)

- serek (ok.200g)

- 5 plasterków szynki z chrzanem

- szklanka mleka

- w ciągu dnia dużo wody i pepsi max

Dziś zaliczona codzienna kawka, jogurcik w pogotowiu, obiadokolacja planowane wczoraj mięsko będzie dziś, chyba, że znowu nie zdążę go zrobić. Mój chłopak chyba schudnie przy mnie w tym miesiącu z 10 kg, bo nie mam czasu nawet mu obiadu zrobić :-)

Naprawdę czuję, że odwykłam od diety, niby przez te pare miesiący co chwila starałam się na niej być, ale ciągle czymś grzeszyłam i teraz też ciężko wytrwać mi bez wsadzenia czegoś spoza listy do ust.

Chciałam w maju zobaczyć 75/76 kg, ale wiem już, że to raczej niemożliwe. Moje tempo odchudzania strasznie spadło i to jest sgtraszne, bo ja jestem niezmiernie niecierpliwą osobą, która łatwo się zniechęca jak nie widzi szybkich efektów.

Przy okazji oglądam Wasze zdjęcia dziewuszki jak przy podobnej wadze wyglądacie i muszę powiedzieć, że ja to jakiś potoworek przy Was. Moje ręce i nogi to jakieś koszmarne balerony !!!

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.