Jest zle. Po mojej 7 z przou zostało znowu tylko wspomnienie. Co gorsza zupełnie nie wiem czemu. W sobotę waga pokazała 79,1 kg a w poniedziałek 81kg. A ja naprawdę uwarzałą, ćwiczyłam, pozwoliłam sobie jedynie na trochę alkoholu. Tak mnie to zdołowało, że musiałam się aż wypłakać do poduszki. Do tego jestem strasznie nerowowa i każde słowo mojego chłopaka na temat mojej wagi czy odchudzania prowadzi do kłótni.
Wczoraj cały wieczór zastanawiałam się czy nie kupić sobie czekolady na poprawę humoru. Powstrzymałam się, ale z drugiej strony po co skoro mimo mojej walki efektów nie mam żadnych.
tajemniczaS
17 maja 2011, 10:34Nie poddawaj się. Najgorsze są takie dni, ale wiem ze swojego doświadczenia, że jak przeczekasz to będzie nagroda a jak się poddasz to bankowy wzrost wagi!! powodzenia!!