Gdy zmienia mi się wcześniej ustalony porządek dnia, tygodni, życia, to jakoś tak dziwnie się gubię. Ciągle mam wrażenie, że dzisiaj już środa a to przecież wtorek. Rano zrobiłam farsz na pierogi z kapustą i mięsem, będę lepić jutro. Upiekłam też "gołąbki bez zawijania". Na to wszystko mam zamówienie
. Cieszę się bardzo, bo to znaczy, że z głodu nie umrę, co prawda, szampana i kawioru za to nie kupię i bez wędzonego łososia też da się żyć
Zdrowie jest najważniejsze, bo bez niego nawet pracować się nie da. Wczoraj sprzedałam 6kg pierogów ze szpinakiem tzn farsz był ze szpinaku, białego sera i żółtego. Dziewczyny wysyłały wieczorem sms, że bardzo im smakowały, to miłe, że ktoś docenia nasze wysiłki i starania i jeszcze za to płaci.
W domy ciągle bez zmian... nie depczemy sobie po piętach, nie prowokujemy do zaczepek słownych... ale idą święta, nie wiem, co to będzie. Chyba chciałabym zostać sama, ja i Bella.
Wzruszył mnie dzisiaj wpis Kopiko,... czytając Jej przemyślenia, popłakałam się, jakbym czytała o sobie, choć pewnie różnią się nasze prywatne problemy... .
Ciągle jestem na etapie słuchania utworów z płyty "Notre Dame de Paris" ... dzisiaj muszę oddać nauczycielce płytkę, żal... dlatego słucham i słucham i ciągle nie mam dość.
A za oknem tak pięknie świeci słońce,
Dla ciałka dzisiaj był rano rowerek ( gdy farsz się studził) , zrobiłam 90min = 1000kcal
A co w menu:
śn. chlebek na serwatce 80g, twarożek 100g, parę plasterków ogórka zielonego
II śniad. jogurt Tola i 2 maleńkie jabłka
obiad: kasza jaglana 3 łyżki (surowej) , 2 parówki drobiowe, papryka marynowana i korniszonek,
kol. banan i kefir 200ml.
Kolację zabieram ze sobę, bo po francuskim jadę jeszcze na rozmowę o pracę, więc do domu wrócę późno, za późno, żeby jeszcze jeść kolację.