Wczoraj znów latałam na miotle u "Pana Starszego"
ale nie było lekko. P.S. dosłownie deptał mi po piętach, patrzył na ręce, i co chwilę powtarzał, że już wystarczy, że już mogę skończyć to sprzątanie, że on sam sobie.... itp itd. Powiedziałam mu z uśmiechem na twarzy, żeby go nie zrazić, że to nie On jest moim pracodawcą, tylko jego syn... . Trochę rozładowałam napięcie, ale pan ciągle wisiał nade mną. Na "do widzenia" P.S. powiedział, żebym za tydzień nie przyjeżdżała... to zapytałam "a co nie wpóści mnie pan", to staruszek się uśmiechnął... . Zapakowałam graty do samochodu i jeszcze na podwóku u P.S. zadzwoniłam do jego syna. Powiedziałam, co zrobiłam, czego P.S. mi nie pozwolił ruszyć, powiedziałam, że P.S. nie chce, żebym przyjeżdżała za tydzień... . I mój pracodawca mnie pocieszył, że nie ma takiej opcji, że za tydzień będzie cd odgruzowywania. Że rozmawiał z ojcem i że niby ten jest. b. zadowolony z efektów mojej pracy... . To myśłę, sobie, że P.S. chodzi o pieniądzie... bo o co innego, chociaż to też śmieszne, bo płaci mi pracodawca a nie P.S.
Do domu wróciłam resztkami sił, Bella aż piszczała na mój widok, przecież nigdy nie była sama przez 8h. Wyprowadziłam ją, nakarmiłam i poszłam się wykąpać. Zaraz też nastawiłam pranie tych brudnych ubań i wreszcie siadłam. Mój Pan Mąż wysłam mi sms że nie wraca do domu na noc, to mnie dobiło, normalnie zwaliło z nóg, dlaczego on mi to robi... . Padłam o 20.00. ale i tak całą noc nie spałam. Wstałam o 4.30. bo obiecałam koleżance na dzisiaj pierogi na słodko dla jej mamy. Pierogi już zrobione, kuchnia posprzątana, teraz piję kawę. Myślę, że jeszcze wrócę do łóżka, może się wyśpię. W domu będę dzisiaj przesadzać storczyki. Później wybiorę się na długi spacer z Bellą, pouczę się francuskiego.
Dieta ok: monotonnie ale dietetycznie zjadam grzecznie wyznaczone porcje. Waga wczoraj tylko o 100g w dół, ale pewnie stres
Życzę Wam spokojengo i udanego weekendu.
grazynka45
3 grudnia 2011, 19:53Grażynko,jesteś wspaniała,piękna i dzielna kobieta i zawsze dasz sobie radę,nawet jeśli dziś wydaje Ci się inaczej. A ten Twój pan mąż to zwykły.................... eh,szkoda słów. Głowa do góry my Grażynki jesteśmy piękne,mądre i silne:):):) Serdecznie pozdrawiam:)))
Jasuu
3 grudnia 2011, 14:18Ty wiesz? Ty jesteś silna. Z pracą dajesz sobie radę i w domu, mimo trudnej sytuacji, też. I jeszcze dobrej diety pilnujesz. Brawo.
sigma70
3 grudnia 2011, 08:09No to się napracowałaś, ciągły ruch przez 8 godzin!!! Brawo! A z mężem może potrzeba szczera rozmowa...ileż można to jeszcze ciągnąć? Radzę, choć u mnie samej chyba od dziś ciche dni będą. Pozdrawiam:)
svana
3 grudnia 2011, 07:35Dziękujemy.Tobie również spokojnego weekendu!! Ja na razie w pracy ale o piętnastej do domku!! Pozdrawiam serdecznie.