Wczoraj waga pokazała mi 72,1 i to był dzień ważenia. Co dało mi bilans tygodniowy 0.6kg na plusie, w zasadzie masakra. Ale... jako, że ważę się codziennie, co dla niektórych jest głupotą, zważyłam się i dziś. Waga pokazała o 0,7kg mniej niż wczoraj, czyli 71,4. I to po dniu raczej leniwym i po dwóch dniach bez wizyty w kibelku. Z tego wychodzi bilans tygodniowy jednak na minus. Niewielki wiem, ale w tygodniu poszalałam jedzeniowo, wiec się nie spodziewałam cudów. W dodatku już jakiś czas temu miałam równe 71kg, więc ten dzisiejszy spadek, to nie wielkie hurra, a raczej stonowany uśmiech.
Reasumując, ważymy się codziennie i olewamy zdanie tych, którzy nam tego zabraniają
Jeszcze super ciekawostka "słodyczowa". Będąc w biedronce przeglądałam skład dżemów i natrafiłam na taki bez cukru i co więcej bez syropu glukozowo-fruktozowego. Same owoce i w 100g produktu tylko 145 kcal, dla porównania - miód ma 340kcal
Śmiało sobie można pozwolić na taką słodycz, powiedzmy na śniadanie, jako dodatek do kanapki z białym serkiem