Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 59 lat, Wałbrzych

162 cm, 76.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 kwietnia 2016 , Komentarze (14)

Rezygnuję chwilowo ze smacznie dopasowanej, na rzecz diety Oxy. Mówią na nią, zdrowszy Dukan. Niby mam jeszcze do maja tu abonament, ale muszę spróbować czegoś nowego. Mam nadzieję, skuteczniejszego.

Odchudzam sie z Vitalią od połowy października i efekt mnie nie zadowala. Stracone przez ten czas 8kg. Niby nie tak mało i do celu niedużo zostało, ale potrzebuję nowego impulsu, jakiejś zmiany.

Po pierwszym zapoznaniu sie z dietą Oxy, w zasadzie mogłabym powiedzieć, że nie dorasta do pięt diecie SD. Jest w niej i owszem wymiana posiłków, ale marniutka. Zaledwie kilka opcji do wyboru, szału też nie ma w proponowanych potrawach. Choć menu zawiera i niedietetyczne składniki jak biały makaron, czy owocowy jogurt. Program jaki wybrałam jest przewidziany na 56 dni, w tym fazę stabilizacji. Spróbuje :) Na pewno na niej nie przytyje, bo ustalili mi kaloryczność niższą od vitaliowej.

Nowe wyzwanie, nowa motywacja:)

31 marca 2016 , Komentarze (19)

Jako, że miałam dziś dzień białkowy, postanowiłam poratować się batonem proteinowym. Nie było mnie w domu w porze podwieczorku, więc wstąpiłam do Rossmana, z zamiarem nabycia zdrowej białkowej przekąski. Nie patrzyłam na skład, nie patrzyłam na gramature, ani kaloryczność. Wzięłam za pewnik, że to zdrowe białkowe co nieco. Szok przeżyłam w domu, po przyjrzeniu się zachowanemu opakowaniu.

Kurcze, chodziło mi o białko, a tu się okazało, że przewyższa je tłuszcz i węglowodany . Baton miał 50g, więc tylko połowę tych wartości wchłonęłam, ale mimo to jestem zdegustowana wprowadzaniem w błąd konsumenta.

Zachciało mi się gotowców ;(

27 marca 2016 , Komentarze (11)

I śniadanie - sernik dietetyczny z żurawiną i kakao (bez cukru, mąki, tłuszczu)

II śniadanie -sernik na zimno i jabłecznik na jaglance

obiad- ryba po grecku na ciepło - dietetyczna;) smażona na odrobinie oleju kokosowego

podwieczorek i kolacja też będzie na słodko, czyli powtórka z wyżej wymienionych ciast. Gdybym była mimo to głodna, zagryzę pisanką ;) Jajka raczej odchudzają, nie tuczą. Dziś bez liczenia kalorii.

Z aktywności -zaliczony rowerek- 100kcal, drugie podejście pod wieczór. I wieczorny spacer z psem, zamiast codziennej bieżni.

Waga dziś bez zmian 68,3kg. Wczoraj dietkowo niezgodnie z rozpiską, ale chyba kalorycznie w normie. Było podjadanie i smakowanie podczas przygotowywania jedzonka świątecznego, ale za to kolacja skromniejsza niż planowana.

26 marca 2016 , Komentarze (5)

Tydzień pod względem spadków wagi, zaliczam do nieudanych. Po dniu warzywno-owocowym i dwóch białkowych, spadku w sumie brak.

Wiem przynajmniej czemu mi tak marnie idzie. Bynajmniej nie przez obżeranie sie, nietrzymanie diety, czy grzeszki. Dopadło mnie coś, co kiedyś każdą kobietę dopadnie.

Menopauza. Franca jedna. Od kilku dni mam uderzenia gorąca, więc przyszła na mnie pora. Może gdyby to się działo bezobjawowo, byłoby jeszcze do zniesienia, ale te poty co jakiś czas, to istny koszmar. Będę się musiała zaopatrzyć w jakiś suplement z soją, bo o braniu hormonów nie ma mowy. No i trzeba chyba obciąć kaloryczność diety, skoro metabolizm zwolnił. Rezygnować z odchudzania byłoby głupotą, bo w tym okresie tyje się z powietrza. ;( Podłamana jestem.

Już nie zamulam, bo zaraz Święta, czas radości, więc życzę wszystkim zdrowych, rodzinnych i dietetycznych Świąt Wielkanocnych.

e menopauzy potrzebuje o 200–400 kcal mniej niż wcześniej. Powodem mniejszego zapotrzebowania jest wolniejszy metabolizm.

zbędnego minimum ilość tłuszczów, zwłaszcza zwierzęcych. Gdy organizm przestaje produkować estrogeny, które utrudniają odkładanie się złogów cholesterolu w tętnicach, zwiększa się ryzyko miażdżycy.

23 marca 2016 , Komentarze (29)

Wczoraj przesadziłam ze szpinakiem i miałam już go wykreślić na amen z diety, ale... dziś kolejna próba zaprzyjaźnienia się z tym zielskiem. Falstart był za sprawą Vitalii, która mi zaproponowała wrzucenie do koktajlu aż 200g szpinaku. Co przy niewielkim dodatku, gotowanych jabłek, banana i jogurtu, stworzyło błotnistą breje o paskudnym smaku. Wydaje mi się, że przy takiej ilości, nawet wielki fan tego zielska, by nie przełknął powstałej mikstury.

Dziś było delikatniej:) Sugerując się wczorajszymi komentarzami, stworzyłam coś takiego: garść szpinaku, kilka truskawek, pół banana, kawałek gruszki, sok z cytryny. No i to , to ja lubie ;) zielenina była widoczna, ale generalnie koktajl był blado czerwony i bardzo smaczny. Nie pokochałam szpinaku, ale mogę go spokojnie tolerować w minimalnych ilościach.

Dziś waga znów bez zmian, co jest dość dziwne, bo wczoraj miałam dzień owocowo-warzywny. Widocznie cała ta woda z wczorajszego menu nie zdążyła się wydalić. No i jelita pełne od trzech dni tez zrobiły mi krecią robotę. No nic to, dziś jem normalnie, vitaliowo, jutro i pojutrze same białka. Spadek wagi gwarantowany:)

22 marca 2016 , Komentarze (14)

Po wczorajszym jabłecznikowym obżarstwie, na wadze zmian brak ;) Mimo to, postanowiłam zrobić sobie jedzeniowo lżejszy dzień i dziś jest znów vitaliowy detoks. Ciężka się czuję i objedzona po wczorajszym. Chyba ta kasza jaglana tak mnie trzyma.

Tak więc dziś bez kasz, ziemniaków i chlebka. W menu- banany, jabłka, truskawki, buraczki, marchew, jogurt. 

 I dziś ma swój debiut szpinak. Z dzieciństwa pamiętam że smakował zielskiem i w dorosłym życiu omijałam go szerokim łukiem. Dziś zaryzykowałam. W formie koktajlu, zmieszany z bananem, jabłkiem, jogurtem. Wygląd i konsystencja błota, a smak?  Nie wiem, czy to niefortunne dobranie składników, czy ich ilości, ale... nigdy więcej. No może jeszcze raz, dla dania mu szansy, ale to tylko dlatego, że mi sporo zostało i może faktycznie było go za dużo w moim koktajlu. W każdym razie nie zapałałam miłością, rozstanę się bez bólu i nie będę za nim tęsknić. Może mi ktoś podrzuci przepis na koktajl ze szpinakiem, w którym nie będzie go czuć? Ale tak z proporcjami, żebym nie przedobrzyła znów.

W celu poznania kolejnych diet, zakupiłam następny pakiet książek. O diecie paleo i warzywno-owocowej.

Tyle się o tych dietach mówi, a internet nie zawsze jest wiarygodny. Może kiedyś przyjdzie na nie czas. Na pewno nie zaszkodzi poczytać :)

21 marca 2016 , Komentarze (23)

Niby mam już zaplanowane co upiekę/zrobię na święta, ale jakoś marnie mi wyglądają tylko dwa serniki, więc pomyślałam o jabłeczniku dla odmiany. Oczywiście musi być bezglutenowy i musi być niskokaloryczny. Znalazłam idealny ;) Ale żeby mieć pewność, że na święta na pewno wyjdzie, upiekłam wersje testową już dziś. W składzie, poza jabłkami oczywiście, jest kasza jaglana i mąka kukurydziana. Zero jaj, tłuszczu, cukru, pszennej mąki- samo zdrowie. Jeść i się nie zastanawiać ;)

Bardzo łatwo i szybko sie robi, wychodzi przepyszny i znika w moment ;) Synuś zjadł ze smakiem i zaakceptował. Mąż bez zastanowienia zjadł , nie komentował, więc go nie wprowadzałam w szczegóły, z czego to ;) Ja, jako niereformowalny łakomczuch, objadłam się do bólu brzucha. I szkoda, że do jutra nic nie zostanie, bo podejrzewam że jakby sobie tak poleżakował i ponasiąkał, byłby jeszcze lepszy.

Po moich korekcyjnych zmianach w oryginalnym przepisie Olgi Smile, Vitalia wyliczyła kaloryczność na 135kcal w 100g, więc na prawdę jest idealny, mimo że te kalorie pochodzą w sumie z samych węglowodanów.

przepis tu

Od wczoraj waga nie wzrosła, za to pewnie jutro będę płakać po dzisiejszym łakomstwie. A co tam ;)

20 marca 2016 , Komentarze (2)

Po trzech dniach na proteinach, waga spadła w sumie o 1,2kg. Po przejściu na SD wróciło 0,5kg po pierwszym dniu, co jest jak najbardziej normalne, ale nie znaczy że cieszy. Na klasycznym Dukanie też są wzrosty wagi na dniach białkowo-warzywnych, a ja wprowadziłam konkretne węglowodany. Teraz już tak będzie jak na huśtawce. Białkowe spadki i węglowodanowe wzrosty. Trzeba się uzbroić w cierpliwość i stoicki spokój. Robić swoje i nie dołować. Po pierwszym cyklu 2/0 będę wiedziała coś więcej, bo na razie to takie testowanie w ciemno. Dukan się o tym systemie nie rozpisywał, tylko nadmienił, że można wybrać taką opcje. A moja główka już pracuje, jakby to podkręcić:) i wymyśliłam, że w razie dużych wzrostów wagi będę skracać dni na SD z pięciu do czterech czy nawet trzech, o! :) nijak się to ma do cierpliwości i stoickiego spokoju,wiem. Strasznie jestem ciekawa, co jutro z rana pokaże waga, czym mnie zaskoczy. Uzależniłam się totalnie od porannego, codziennego ważenia, ratunku ;) To prawie jak czekanie na wygraną w totka ;) jest dreszczyk emocji i adrenalina, chyba powinnam się leczyć :) ale nie chce.

18 marca 2016 , Komentarze (19)

Po drugim dniu proteinowym, spadek o kolejne 400g ;) i zrobiło się 68,6 kg. Dziś dzień trzeci i ostatni, bo pobolewa mnie od wczoraj głowa i wydaje mi się że to od nadmiaru protein.

A dziś jadłam tak:

Kto zgadnie co to? :) Szukając inspiracji na dania białkowe znalazłam pomysł na... bezy. No czemu ja na to sama nie wpadłam, przecież to czyste białko. Prawie mi się udały. Gdyby nie to, że przedobrzyłam z temperaturą piekarnika, byłyby idealne. Ale mam popsuty termostat i piekę na wyczucie. Zjadliwe były, mimo nadmiernego przypieczenia. 

Eksperyment nr 2, to rybne kotlety zapiekane w piekarniku, w ramach obiadu. Pyszne wyszły, tylko następnym razem muszę jednak zmielić rybkę, nie tylko widelcem rozdrobnić.

I eksperyment nr 3,  placuszki twarogowe na słodko , danie na kolacje

Przepyszne wyszły, całkiem jak sernik na ciepło.

Poza tym był w menu serek homogenizowany naturalny i dwa jogurty owocowe 0% tłuszczu.

A to wczorajsza kolacja

jajka w sosie musztardowo-jogurtowym

Od jutra znów smacznie dopasowana, przez 5 kolejnych dni. Potem dwa dni białkowe i akurat na czas świąt wypadają dni normalnego jedzenia :)

17 marca 2016 , Komentarze (11)

Po wczorajszym dniu proteinowym, dziś spadek o 400g i mam znów swoje równiutkie 69kg. Straty odrobione, teraz kolej na prawdziwe spadki. Zastanawiam się czy nie przedłużyć sobie fazy uderzeniowej z trzech do czterech dni, bo mi zdecydowanie pasuje takie białkowe menu. I o dziwo nie ciągnie do pieczywa, że o słodyczach nie wspomnę. Nie wiem tylko czy mi inwencji twórczej na posiłki starczy.

Wczoraj na obiad trochę odstępstwo od normy, bo była wątróbka wieprzowa, a tej Dukan nie dopuszcza w diecie. I to tylko dlatego, że ma 2,5g skrobi. Za to białka ma aż 22g, więc jak dla mnie ok. Wmontowałam tą wątróbke w jajecznice:) pyszne było, tyle że cholesterolu od groma.

Kolacja za to była pod hasłem- rybka :) Zrobiłam sałatkę z jajek i wędzonego łososia z jogurtem. I chodził za mną śledź marynowany to sobie też zaserwowałam.

Na dzisiejsze śniadanie był serek homogenizowany naturalny ze słodzikiem i aromatem pomarańczowym, 400g (400kcal), potem dwa jogurty 0% tłuszczu, za to owocowe. Dukan dopuszcza dwa takie jogurty dziennie, to zjadłam dwa ;) 300g- 225kcal. Musze zacząć liczyć kalorie, żeby w tym szale nie przekraczać jednak dziennego zapotrzebowania.

Dziś mam ochotę na jajka w sosie musztardowym, najpewniej na kolacje zrobię. Co do obiadu mam dwie opcje do wyboru. Albo pulpety z wołowiny, albo pierogi leniwe. Trudny wybór. 

Wiosna się u mnie wreszcie dziś pokazała, więc zaliczyłam z rana spacerek. Spalone 250kcal :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.