Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 marca 2016 , Komentarze (13)

Może i krótkie to moje testowanie okna żywieniowego, bo cztery dni, ale... skoro twórcy diety kuszą 5kg spadkiem wagi w pierwszym tygodniu, a mi zleciało 300gram, to znaczy, że dieta nie działa. Pic na wode, fotomontaż. Wracam do normalnego jedzenia, czyli witajcie moje wczesnoranne śniadanka :) Stęskniłam się, mimo że w sumie na nie psioczyłam.

Obserwacje po czterech dniach diety ośmiogodzinnej? 

w pierwszym dniu bolała mnie głowa, czyli brak śniadania odbił sie na zdrowiu. Ssanie z głodu niemiłosierne.

W drugim dniu już bez bólu głowy, bez mega ssania, choć niewielkie było, spadek wagi o 300gram, ale miałam klasyczny kilkudniowy zastój, więc to nie zasługa diety, a normalny mój tryb chudnięcia.

Dzień trzeci, wszystko ok, lekkie ssanie, spadku wagi brak.

Czwarty dzień, jak wyżej. Mimo spalonych wczoraj 500kcal

Spróbowałam, przetestowałam, odpuszczam. Generalnie nie polecam.

Robię sobie dziś dzień białkowy, bo tak ;) Bo może coś bardziej ruszy z wagą?

28 lutego 2016 , Komentarze (19)

Zaczęłam od dziś eksperyment, z jedzeniem tylko w oknie żywieniowym, czyli ograniczenie się do jedzenia w ciągu ośmiu godzin na dobę. Generalnie niewiele sie zmieni, poza mocno opóźnionym śniadaniem. Czyli zaczynam jeść o dwunastej, ostatni posiłek będę zjadała do dwudziestej. Z tego co udało mi sie wyczytać w internecie, dla kobiet może to być okno nawet dziesięciogodzinne, ale zobaczę, jak to będzie z porannym głodem. Po dwudziestej i tak zwykle już nie jem, więc to nie problem. A rano? Rano lubię sobie na spokojnie wypić kawę z dużą ilością mleka, bez cukru, co jest dozwolone. Nie muszę być na pełnych obrotach od samego rana i właśnie cenię sobie ten spokój i leniwe poranki;)

Kalorycznie nadal w granicach 1600kcal i muszę jeden posiłek, który mi rano przepada, jakoś wcyrklować w pozostałe dania. Nadal mi wychodzi, jak na diecie vitaliowej, co trzy godziny żarełko i dania też te same, które dostaje w cotygodniowym jadłospisie. Do tego dużo wody i ćwiczenia, najlepiej na czczo. Gdzieś mi mignęło, że tych ćwiczeń ma być tylko 8 minut;) śmiesznie mało, ale u mnie to jest zdecydowanie więcej.

Mały zabieg kosmetyczny, a nie jakieś wielkie bum, ze zmianą diety. Niby jest to odmiana diety IF, ale dla mnie inny, lepszy sposób odżywiania, bardziej dopasowany do mojego rytmu dnia.

Spadku wagi nadal nie ma:( 69,9kg

27 lutego 2016 , Komentarze (9)

Moja waga zachowuje się przewidywalnie więc muszę przeczekać klasyczny tygodniowy zastój. Utrzymuje się moje wyczekane 69,9, ale może by tak jakiś szał i ostro w dół? :) Po wyeliminowaniu chleba z kolacji, nie ma żadnych zmian w tempie chudnięcia i chyba kolej na wyproszenie kanapek ze śniadania, hmm. Póki nie spróbuje, nie będę wiedziała czy to tu leży przyczyna. Nadchodzi nowy tydzień więc to dobry argument, żeby zmiany wprowadzić w życie. Już mi chyba tylko jogurty zostają, bo śniadania lubię ekspresowe, a najlepiej żebym ich w ogóle nie musiała jeść.

Zastanawiałam się nad opcją przejścia na dietę ośmiogodzinną, wtedy mój rytm jedzenia nie byłby wymuszony. O ile porannej kawy nie wliczałabym do pokarmów, miałoby to sens, bo głodna robię się dopiero koło południa, a nawet później. Przemyślę to jeszcze...

Dziś pora na eksperyment kulinarny w postaci ciasta z soi ;) Wyszło pyszne, całkiem jak murzynek, a mało  kaloryczne i bezglutenowe. przepis tu

I rybka po grecku na obiad. I dla rodzinki i dla mnie, bo smażona na niewielkiej ilości oleju kokosowego, więc dietetyczna :)

smacznego :D

22 lutego 2016 , Komentarze (13)

Oczywiście znów testowałam ciasteczka bezglutenowe i znów skosztowałam. Ale tylko dwa. Kaloryczność niedietetyczna więc się opanowałam z apetytem. Przepis, dla zainteresowanych tu

W składzie: banany, siemie, pestki dyni, amarantus ekspandowany i sezam. Uwielbiam sezamki, i tak też smakują te ciasteczka, tyle że nie są twarde. Zjem jeszcze trzy w ramach podwieczorku;) O ile synuś nie wrąbie, bo to dla niego i o dziwo mu smakują.

Na obiad, nowe dla mnie danie. Kotlety z jajek i ziemniaków. Pyszniutkie i na stałe do włączenia w jadłospis.Trochę mi rybką smakowały :) pewnie przez podsmażoną bułke tartą, w której były obtoczone.To zielone co prześwituje przez kotlety, to nie jajko- zbuk :) tylko szczypiorek.

I suróweczka obowiązkowo. Z pekinki, marchewki i papryki. Została z wczorajszego obiadu, więc nie robiłam przypisanej przez vitalie, z marchewki i jabłka.

Po raz pierwszy się nie najadłam vitaliowym obiadem. Lekko jeszcze dwa takie klopsy by mi weszły ;) dobrze, że nie było więcej.

Waga dziś pokazała deczko więcej i mnie powitała znów siódemką z przodu, ale to chwilowe wahnięcie i jakoś mnie mało obeszło. Wierze, że już na zawsze szósteczka z przodu będzie :)

21 lutego 2016 , Komentarze (12)

Nareszcie upragnione 69,9 na wadze :) Nowa motywacja do działania i myśl przewodnia, żeby tylko tego nie spaprać. A trudno dziś będzie, bo w planach pączki... Ale zaraz... przecież wczoraj były ciasteczka ;) a mimo to jest spadek o 300gram. Odpokutowałam te ciasteczka, spalając na bieżni i rowerku 450kcal. I wprowadziłam do diety małą modyfikację. Wydaje mi się, że chudnięcie hamuje mi zbyt duża ilość zjadanego pieczywa.To nic że zdrowe,  ale chyba dwie kromki na kolacje, mimo trzymania się kaloryczności, to jednak błąd żywieniowy.Tak wiec wczoraj była na kolacje zdrowa suróweczka w ilości słusznej :) i trzy plasterki wędliny z kurczaka. I o dziwo nie byłam po nich głodna, mimo że spać poszłam godzinę później niż zwykle. 

Tak więc zostaje chlebek tylko na śniadanie, a na kolacje warzywka z jakimś białkowym dodatkiem. Powoli, bo powoli, ale rozpracowuje swój organizm. Okazało się, że dobrym zabiegiem było też wprowadzenie na drugie śniadanie owsianki. Efekt, to brak problemów z wypróżnianiem. A dzień zaczynam od słodkiego, czyli kanapek z białym serkiem i dżemidłem bezcukrowym, acz słodkim:)

Od rana chodzi za mną piosenka Majki Jeżowskiej, dla tych którzy pamiętają... " Od rana mam dobry humor..." coś tam, coś tam ;) mimo, że za oknem szaro, ponuro i pada deszcz.

przeszczęśliwa jestem :)

20 lutego 2016 , Komentarze (17)

Nie przypuszczałam, że wyjdą aż tak kaloryczne i będę musiała następnym razem pokombinować z wersją fit. Jedno takie ciasteczko ma ok.15 gram i aż 50 kcal. To tyle samo co ostatnio pieczone przeze mnie pączki (mysli). Które będę robić jutro ;)

Skład ciastek to: ugotowana cieciorka, masło orzechowe, mąka i czekolada gorzka. W mojej wersji, krem czekoladowo-orzechowy i dodatkowo żurawina. Oryginalny przepis tu. Jeżeli ktoś kupi cieciorkę w puszcze, taką już ugotowaną, to zrobi je ekspresowo. Polecam, bo są przepyszne.

Mam małą zagwozdke dotyczącą kaloryczności cieciorki, bo różne źródła, różnie podają.Ta której użyłam była w puszcze i miała kaloryczność 140kcal, info z netu to 170, a moja sucha, dziś nabyta, ponad 350kcal. Nie rozumiem. A zdecydowałam się w ogóle na zrobienie czegokolwiek z cieciorki, poza bezglutenowością, właśnie ze względu na niewielką ilość kalorii. No i nie wiem... ta gotowana gdzieś po drodze traci na kaloryczności najwidoczniej.

Waga na dziś, bez zmian :(  nadal 70,3kg, czwarty dzień zastoju. Może i powinnam się cieszyć, że w górę nie idzie, ale to marna pociecha, biorąc pod uwagę, że jestem na diecie odchudzającej... chyba

18 lutego 2016 , Komentarze (14)

Nie, nie mam dziś cheat meal :) Pizza była własnoręcznie robiona i w limicie kalorycznym, czyli ok.500kcal. Wyszła porcja na duży talerz. 

Taki sobie eksperyment kulinarny z podesłanego przepisu. Pizza z batatów i mąki bezglutenowej. W tym przypadku z mieszanki mąki gryczanej i ryżowej.

Uwielbiam pizze na drożdżowym, grubym cieście, a ta była cieniutka, jakby krucha. Ale zjadłam ze smakiem;) bo to przecież zakazana na diecie pizza;) Smak prawie jak prawdziwej, przez wszystkie dodatki jak w oryginale. Na ostro przyprawiona, z pieczarkami, cebulą i papryką, z ulubioną mieszanką ziół. Smaku ciasta prawie nie było czuć, a nie było złe... najadłam się i jestem szczęśliwa;) 

przepis tu

Waga dziś, taka jak i wczoraj 70,3 kg

17 lutego 2016 , Komentarze (13)

Jako, że testuje ostatnio mąki bezglutenowe, pora przyszła na amarantus.Taki zdrowy i w ogóle och i ach, a jak dla mnie paskudny w smaku. Chlebek wyszedł niesmaczny, z posmakiem ziemi. Z tego co wyczytałam w niektórych opiniach netowych, miał mieć posmak orzechów, no nie wiem. Średnio wyrósł, skórka za to super chrupiąca, ale ten smak...

W składzie mąka ryżowa, gryczana, ziemniaczana i z amarantusa, no i ziarenka obowiązkowo. Przepis przetestowany, ale na pewno go już nie powielę.

Humor poprawiły mi zakupki z Allegro, które dziś przyszły:)

Super pojemna kosmetyczka, z milionem przegródek i regulowaną szerokością, organizer do szuflady i wypatrzona w pamiętniku Iw, silikonowa podstawka po łyżkę. No same niezbędne rzeczy :)

 Waga dziś spadła o 400gram, po zjedzonych wczoraj poza bilansem, trzech czekoladowych cukierkach. I dodatkowej kromce chleba na kolacje, hmm.

Czyli nadal nie ma 69. Jest 70,4 kg. Działamy dalej. W planach... owsianka na drugie śniadanie i wątróbka na obiad. Potem się zobaczy ;)

16 lutego 2016 , Komentarze (12)

Przede wszystkim kolejny wspomagacz okazał sie kitem. Pokrzywa indyjska jest przereklamowana. Kolejna po bioperine, zielonej kawie i młodym jęczmieniu. Gdyby działała chudłabym regularnie, a jest klasycznie zastój wagi. Może gdzieś tam w środku zmniejsza się tłuszcz, ale na wadze tego nie widać, na obwodach tym bardziej. Koniec eksperymentów ze wspomagaczami.

Na plus jest za to odstawienie, właściwie ograniczenie ilości glutenu w diecie. Mniej wzdęć, widocznie spłaszczony brzuszek. Wygląd brzucha to też zapewne zasługa serum wyszczuplającego i paradowania w neoprenowym pasie.Tu jak najbardziej hit, nie kit. To nic, że się to nie przekłada na wagę i obwód, ale ja widzę różnicę w wyglądzie brzucha. Idealny to on nigdy już nie będzie, bo po trzech ciążach cudów się nie spodziewam, ale jeśli będzie mniej odstający i widoczny, będzie super. Od zawsze miałam kompleksy na jego punkcie, a bardzo chciałabym polubić go takim jakim jest/ będzie. I przestać się go wreszcie wstydzić. Mimo, że generalnie panie w moim wieku mają odstające brzuszki i nie robią z tego problemu.

Zrobiłam sobie fotki w ulubionej, przyciasnej teraz sukience. Żeby zobaczyć jak to teraz wygląda i się zmotywować do dalszej pracy nad sobą.

Obleśnie to wygląda, wiem, ale jeszcze parę kilo mniej i będzie miodzio ;)

Waga na dziś, znów 70,7kg. czwarty dzień z rzędu :( Czyli klasyka... kilka dni zastoju, a potem spore bum w dół. No to czekam... na 69 ;)

12 lutego 2016 , Komentarze (14)

Po kolejnym dniu testowania bezglutenowych przepisów, waga zareagowała prawie kilogramem do przodu.Ja się jej w sumie nie dziwie, bo o ile przekroczenia bilansu o 200-300kcal mogła jeszcze zaakceptować, to wczorajsze plus 1500kcal było sporym przegięciem.Testowałam bezglutenowe batoniki musli. Przepyszne i przepysznie kaloryczne.To co zdrowe, wcale nie musi być niskokaloryczne.. Wszystkie te suszone owoce i zdrowe ziarenka, to swoista bomba kaloryczna. A i same płatki owsiane też mają sporo kalorii. No ale to dla synusia miało być, tylko że się mamcia powstrzymać nie potrafiła ;) i spałaszowała za dużo.

Takie jedno małe coś, ma około 300kcal. przepis tu

I może dobrze, że synkowi w kubki smakowe nie trafiło, bo grzeszyłabym częściej.Teraz zanim te nasiąknięte płatki ze mnie zejdą , trochę potrwa i waga mnie powkurza jakiś czas. Zaliczyłam porcje błonnika chyba za cały tydzień.

Ech, słodkie łakomstwo. A już było tak pięknie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.