Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eszaa

kobieta, 58 lat, Wałbrzych

162 cm, 79.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lutego 2019 , Komentarze (16)

Dwa tygodnie goniłam pasek, po lekkomyślnie zjedzonej pizzy, która sprezentowała mi  dodatkowy kilogram na wadze. Nie pomagał ruch, nie pomagały mikstury na oczyszczenie jelit, racjonalna dieta, woda, nic. Załamanie całkowite.

Ale z pomocą przyszedł niezawodny Dukan:) Wiem, wiem, monodieta, niezdrowa i jojo i bla,bla bla. Desperacja sięgnęła zenitu, wiec czemu się nie podeprzeć sprawdzonym sposobem. Trzy dni na białkach i dogoniłam pasek w moment:) Zawsze  śniadanie było normalne, czyli owsianka z bananem, a reszta dnia białkowa. Teraz muszę wprowadzić warzywka i zwiększać powoli ilość węgli, żeby nie na hurra, bo moja waga ich nie lubi. Według jednej z vitalijek, węgle odchudzają(haha, hit) no ale ja mam odmienne zdanie i mnie akurat odchudzają białka i tego się trzymam.

Dziś na obiadek za białko robił kurczak, a w roli warzyw był por :) doprawione super przyprawą co się zwie "suszone pomidory z chili" 

Reszta dnia pod hasłem serniczka ;) czyli na słodko, tak jak lubię. No kto by nie chciał chudnąć, jedząc sernik :) Ma więcej białka niż węgli, więc odchudza, hurra :) w 100 gramach, 150kcal.

Poza tym codziennie mikstura na oczyszczenie jelit, choć chyba to kit, bo nie zauważyłam, żeby działała jakkolwiek, ale może trzeba czasu. W składzie cytryna,ogórek, mięta,imbir i kolendra. A no i proszek zasadowy,

bo białko zakwasza organizm. Odkryłam go przeszukując internety, taki prozdrowotny specjał:) też jak dotąd nie zauważyłam, żeby na mnie jakoś dobroczynnie działał. Poczekamy, zobaczymy...

3 lutego 2019 , Komentarze (14)

Skoro nie idzie mi odchudzanie, to sie chociaż skupię na zdrowym odżywianiu. Może to mi lepiej wyjdzie. Nie przestaję liczyć kalorii, więc wszystko w limicie.

 Sobota... na początek , jak zwykle na słodko:) deserek z chia, malin i kiwi

 zdrowy soczek z pomarańczy i jarmużu. Pierwszy raz konsumowałam jarmuż i w zasadzie to nie wiem jak smakuje, bo soczek miał smak pomarańczy z czymś mało wyczuwalnym, ale na pewno  z czymś. Dla mnie nie okazał sie zdrowy  bo rozbolał mnie po nim żołądek.

Były jeszcze w sobotę placki ziemniaczane, a co :) za to ze zdrowym łososiem. Moje czasem jedzone danie, z jadłospisu Vitalii.

Dziś postanowiłam upiec ciastka z kaszy jaglanej. Bo ona taka zdrowa, to trzeba jeść, a nie lubię w czystej postaci. Jedno ciasteczko, to średnio 30kcal, a wyszły przepyszne. Na wierzchu przypieczone, w środku mięciutkie jakby z czekoladą, niebo w gębie. W składzie: ugotowana kasza, jajko, wiórki, kakao,cynamon,żurawina, słodzik, siemie lniane,proszek

Kasza jaka mi pozostała, poszła do obiadu. 

Kurczak z porem, pieczarkami i wspomnianą kaszą, plus buraczki. Wypas:) ale kasza i tak poszła w kosz, bo jak czegoś nie lubię to nawet na siłę nie dam rady zjeść. Musi mi na dziś wystarczyć tyle kaszy, ile zjem w ciasteczkach :) w tej formie mogłabym jeść codziennie.

Musze na jutro wymyślić coś zdrowego i innego niż zazwyczaj. Już planuję zakup awokado, papai, batatów i kolendry. Nie wiem co by tu jeszcze zdrowego kupić i przetestować. Ach i puszkę cieciorki jeszcze mam, tylko pomysłu na nią nie mam, jak na razie. Pewnie znów coś na słodko:)

=================================================================

Chciałam jeszcze wyrazić swoją opinię na temat diety Kasi Gurbackiej, gdyby komuś było źle na Vitalii.

 Nie polecam. Menu udziwnione i pracochłonne, sztywny jadłospis, wymysły jakich świat nie widział w stylu szarpanej wołowiny. No nie wiem, może to tylko dla mnie jest udziwnienie, ale na co dzień tego w lodówce nie posiadam i chyba nie do kupienia. Za stówkę do pobrania jadłospis- dania trzy na krzyż, ogólne wytyczne i to tyle. Grupa na fejsie nieaktywna. Generalnie dieta opiera się na niskim indeksie glikemicznym, odkwaszaniu zupą z kaszą jaglaną, oczyszczaniu koktajlami. "Cała dieta 14 dniowa wyklucza gluten, produkty mleczne, soję, alkohol, biały cukier, wszystkie produkty przetworzone i niektóre owoce". nic czego byśmy już nie znały. Nie i jeszcze raz nie dla tej diety.

Ale musiałam spróbować, potrzebuje nowej motywacji, nowych pomysłów. Czytam o różnych dietach, żadna mi nie pasuje na sto procent. Czasem jakieś danie, jakiś pomysł ukradnę z którejś, ale to tylko tyle. Jednak Vitalia nie ma konkurencji :)

Miałam kupić ksiązkę z daniami dla insulinoopornych, ale ... nie. Dania jakieś takie nie w moim stylu, a poza tym doszłam do wniosku, że skoro nie mam z tym problemu, to po co naginać przepisy. Myślę, ze i tak jem w zgodzie z niskim IG, no chyba, że sie rzucam na banany czy klasyczne słodycze. Już nie pamiętam kiedy jadłam jakieś klasyczne ciacho ,batonik, czy cos w tym stylu. 

Nie jem nic "białego", przetworzonego, nie pije słodkich napojów, fast foody mogą dla mnie nie istnieć. To, jak sie odżywiam, nazwałabym zdrową, zbilansowana dietą, więc jest ok. :) nie ma co udziwniać, tego co dobre i sprawdzone.

31 stycznia 2019 , Komentarze (27)

 nie rozumiem tego fenomenu z jedzeniem zielska... ale próbowałam polubić, skoro już zdecydowałam się kupić. Były więc w tym tygodniu wariacje na temat szpinaku

zielony koktajl, bo to klasyka. Właściwie to smoothie. W składzie szpinak, pietruszka, gruszka, kiwi, banan i awokado, woda. Żadna rewelacja, ale jak trza to trza- piłam przez trzy dni i starczy.

==============================================================

Danie obiadowe całkiem spoko i może zrobię jeszcze, niekoniecznie ze szpinakiem :)

makaron z pieczarkami i szpinakiem w sosie śmietanowo -serowym, mniam.

================================================================

Naleśniki ze szpinakiem

paskudztwo! Jak można popsuć tym obrzydliwym smakiem, moje ulubione naleśniki, o fuj. Kwaskowe było i czuć było zielsko, mimo konkretnego doprawienia czosnkiem,pieprzem i bazylią.

uff, to ostatnia szpinakowa potrawa, bo się szpinak na całe szczęście, skończył. Chyba kolejnego podejścia do szpinaku jednak nie będzie.

==============================================================

I żeby nie było tak całkiem zielono i na siłę, to w nagrodę przepyszna kolacja w postaci omleta na słodko z serkiem tiramisu:) To był wypas:)

================================================================

Była też zaczerpnięta z diety South Beach, sycąca potrawa o nazwie chili. Idealna na chłodne, zimowe dni. Zawekowałam bo ugotowałam na zaś :) na szybki obiadek w razie braku czasu

w składzie kurczak, cebula, pomidory, fasola, chili, kminek,czosnek

==============================================================

Na wadze bez zmian:( wyczerpałam pomysły, poza standardową opcją, czyli zejściem z kaloryczności. Skoro 1600kcal to za dużo, spróbujemy obciąć racje żywnościowe, buuu. Choć moja aplikacja wylicza mi jednak 1600 przy moim skromnym ruchu, no zobaczymy. Chciałam sie wspomóc serwisem i przejść na dietę IG pro, ale już nie ma jej w ofercie:(

Od jutra zostaje w domu sama, bo mąż idzie do pracy, więc aktywność mi zdecydowanie wzrośnie, co mnie i cieszy i martwi, bo ja generalnie leń jestem:) ale czego sie nie robi dla fit wyglądu. Już mam plany wyjściowe, więc smartwatch będzie miał co zliczać.

28 stycznia 2019 , Komentarze (2)

Nadal mi odchudzanie nie idzie. Waga się kręci wokół tych samych wskazań, no ale jakby jem w kółko to samo. Może zmiana menu by pomogła? Zaczytywałam się ostatnio na temat diety South Beach szukając w niej ratunku, ale nie. Zakaz na kawę jest nie do przejścia dla mnie. Są i inne wykluczenia a to nie jest sposób na racjonalną dietę i uniknięcie potem jojo. Musze schudnąć jedząc wszystko, tylko ten sposób daje gwarancje nie przytycia potem w zawrotnym tempie. Albo się nauczę innego sposobu odżywiania, czyt. więcej warzyw, wody i ruchu, albo już zostanę taka jaka jestem. Niekoniecznie gruba, ale też niespecjalnie szczupła.

Jeszcze muszę poczytać o insulinooporności i menu z niskim IG, może stamtąd nadciągnie ratunek, jeśli dania mi podpasują. Nic mi nie wiadomo, żeby mnie to dotyczyło, ale podszkolić się nie zaszkodzi. W planach wycieczka do księgarni :) 

Jedzonko z ostatnich dni...

kurczak z kaszą i pieczarkami, pierogi leniwe, sałatka z tuńczykiem

 udało mi się przemycić szpinak do diety, w całkiem smacznym smoothie - ananas, kiwi, szpinak :) o, a może ja bym sobie takie pyszności sama robiła? hmm..

 i mój mały rekord tygodniowy w ilości kroków. Mam ustawiony limit na 5tys. kroków, więc jest dobrze

Może w lutym będzie mi lepiej szło, bo mąż idzie do pracy, więc na mnie spadnie i południowy spacer z psem i zakupy i i wreszcie nie będzie w domu tony bananów, tylko powiedzmy trzy :)

21 stycznia 2019 , Komentarze (2)

Waga w sobotę pokazała 70,1kg, już w głowie układałam wpis, jak to żegnam siódemkę, a tu niestety bach i w niedziele pół kilo więcej :( dziś znów kolejne gramy na plusie :( co jest? chyba jakaś czarna seria sądząc po wpisach innych dziewczyn...

Wniosek pierwszy- jedzenie kanapki na kolacje to chyba nie jest dobry pomysł.

wniosek drugi- zjedzenie banana bezpośrednio po kolacji to przegięcie, więc sama jestem sobie winna. Nauczka zabolała, wiec może się opamiętam z tymi bananami. No i poza tym dochodzi zaparcie od trzech dni. Walczymy dalej, już mądrzej.

Nowy nawyk, który opanowałam, to picie na czczo szklanki wody. Podobno tak jest zdrowo, a że przychodzi bez trudu, to piję. Powinna być ciepła, ale takiej nie lubię. Może nie ma postępów w odchudzaniu dzięki niej, ale na pewno nawodnienie organizmu po nocy jest. Zawsze to jakiś plus.

W sobotę było ciężko, bo robiłam rodzince klasyczne frytki i ojjj, ale miałam ochotę choć skubnąć. Ale nie, moje były dietetyczne :)

 burak, marchewka i seler - 180 kcal. Liczenie kalorii to dobry pomysł, bo wiem na co mogę sobie pozwolić. Poza tym chwilowym wzrostem po bananach, to generalnie waga pomalutku schodzi w dół.

===============================

chiński gadżet, to praktyczny uchwyt na reklamówkę. Ostatnio stwierdziłam, że jakby zakupy stają sie lżejsze kiedy to zakładam;) serio, całkiem inny wymiar noszenia siatek z zakupami

================================================

i już nie chiński, ale muszę polecić, bo działa cuda. Mowa o kremie pod oczy. Nie jest tani, bo kosztuje 59zł, plus przesyłka, ale na prawdę warto. Do kupienia na e-naturalne.pl . Skóra odmłodniała, w dotyku jak pupcia niemowlęcia, małe zmarszczki zniknęły, cienie pojaśniały, hit  krem tu polecam gorąco.

 Z życiowych spraw, to mąż na pewno nie jedzie do pracy za granicę :))) od lutego zaczyna pracę u swojego poprzedniego pracodawcy z odpowiednio wyższym uposażeniem :) Wróci wreszcie normalność. Jednak bez faceta to nie życie, w pojedynkę jest ciężko...

14 stycznia 2019 , Komentarze (8)

Tak wygląda moje odchudzanie, jak w wierszu Brzechwy... Niby bym chciała schudnąć, ale tak na prawdę nie robię nic konkretnego, żeby to się udało. Jedyne co, to odstawiłam słodycze. Pierwszy cieszący spadek wow na początku i cisza. Waga wskazuje w zasadzie co dzień to samo, ruchu więcej niż było nie ma, picie wody -masakra, warzywek brak.

No wiem jak to powinno wyglądać, zęby zjadłam na odchudzaniu, a tak trudno to wszystko wprowadzić w życie. Chyba nadal motywacja nie jest na odpowiednim poziomie. 

Może od dziś? na serio?

Dziś dzień liczenia kalorii i zmotywowałam się nawet, żeby popedałować na rowerku, bo wypadałoby zacząć troszkę spalać. Poza porannym spacerem z psem, ok tysiąc kroków, to aktywności żadnej innej aktywnosci na zewnątrz, tylko ta domowa. Niby kiedyś schudłam bez aktywności, leżąc na kanapie, ale limit kalorii głodowy, a ja polubiłam jeść.

Ustaliłam sobie limit na 1600kcal i żegnajcie bananki :( Zamiast nich zrobiłam na podwieczorek surówkę z marchewki, jabłka i selera, hmm... 

wolałabym jednak zjeść dwa banany. Nie jest łatwo, ale dałam radę. 

nie umiem zrobić zrzutu ekranu na moim tablecie, więc jest fota byle jaka, sorki

W limicie kalorycznym się dziś zmieściłam, tylko klasycznie przekroczyłam ilość spożytego białka, ale nic to. Ciekawe czy waga się jutro odwdzięczy za mój trud... A tak w ogóle to muszę sobie obrać jakiś cel na jutro i ruszyć się z domu, choćby i na zakupy. Ruch lepszy niż bezruch, a jak się człowiek tak naubiera, napoci to i kalorii spali sporo ;) Strasznie mnie rozleniwia to że mąż jest w domu. No i zima.

A tu przegląd tego co dzis jadłam

godziny trochę inne, te co są widoczne to pory wprowadzania potraw do aplikacji. Mleko zagęszczone, to znaczy kawa z mlekiem :)

===============================

Chiński gadżet na dziś, to opakowanie na chusteczki jednorazowe. To jest woreczek strunowy, do którego przekłada się chusteczki i nie wysychają jak w oryginalnym opakowaniu. Dla mnie hit, bo te kupne zawsze wyschły zanim zużyłam. Wchodzi całe opakowanie tych z biedry

cena 5,85zł :)

8 stycznia 2019 , Komentarze (16)

Dziś znów spadek :) niby tylko 300 gram, ale coraz bliżej 69:) Jest 71,6 kg. 

Wkurza mnie ta siódemka z przodu i pewnie zapał do odchudzania będzie póki sie jej nie pozbędę. O dziwo nie kuszą mnie już ciasta, cukierki i wafelki.Tylko miłość do bananów pozostała. Gdyby nie syn, który też je lubi i jada, to przestałabym kupować, a tak to kuszą i nie potrafię się im oprzeć.

Dzisiejsze jedzonko:

kawa

śniadanie- jogurt nat. z musli i bananem

drugie- kawa, sok marchwiowy

obiad- kotlety z jajek i ziemniaka (3 jajka, 1 ziemniak, cebula) bułka tarta

podwieczorek- sernik na zimno(galaretka, jogurt nat.), plus kawa

kolacja- kanapka z serkiem białym i dżemem

W ramach podjadania wpadły dwa banany miedzy podwieczorkiem, a kolacją.

 Ruch zaliczony, czyli moja osobista norma 5 tys kroków wyrobiona

 Woda, tak sobie.

===============================================================

 chiński gadżet na dziś, to... ogrzewacz do rąk :) bardzo na czasie kiedy łapki marzną. Można podłączyć do usb, kiedy zimno przy kompie, albo włożyć baterię i zabrać w kieszeń. Przydatne, ale słabo grzeje akurat ten model.Tak czy siak dobry pomysł na zimowa porę

7 stycznia 2019 , Komentarze (10)

Nie ważyłam się od dwóch miesięcy... w międzyczasie zaliczyłam ciąg cukrowy i się porobiło. Wiadomo ... zimno, szaro i ponuro, to ani ruszać się człowiekowi nie chce, ani pić wodę nieszczególnie. Zachcianki biorą górę nad zdrowym rozsądkiem.

 Bywały dni, że nie jadłam nic poza słodkim... cukierki, wafelki, banany. W święta i po, ciasta z kremem popijane mirindą...

Waga na dziś 71,9kg, po półkilogramowym spadku od wczorajszego wskazania, kiedy to jak obuchem w łeb dostałam widząc na wadze tragiczne 72,4.

Jak to ja, stawiam oczywiście na białko, bo to mi zawsze pomaga schudnąć. Przykładem dzisiejszy spadek, po wczorajszym dniu białkowym. W zasadzie to też chyba spadek po odstawieniu słodyczy, hmm. Nic nie obiecuję, bo motywacja jakaś tam jest, ale jeszcze sie w ciuchy mieszczę więc na wielki spadek się nie nastawiam. W moim wieku wieszakiem to już nawet nieładnie być. Żeby mi tylko straszne brzuszysko zlazło, a kilogramy mniej ważne.

 Zobaczymy co czas przyniesie...

Dzisiejsze menu, nie do końca dietetyczne, ale nie będę sobie wszystkiego odmawiać:

kawa

śniadanie- jogurt nat z musli i z dżemem brzoskwiniowym

drugie- brak

obiad- makaron i 2 jajka sadzone

podwieczorek- sernik na zimno (jogurt nat, żelatyna, słodzik, herbata owocowa), kawa

II podwieczorek/za 2 śniadanie/- dwa banany niespecjalnie dojrzałe

 kolacja- dwa jajka na miękko, dwa pomidorki, czerwona herbata

Nie liczę kalorii i makr, przynajmniej na razie.

Z życiowych spraw, to mąż zakończył swoją przygodę z Irlandią. Miał w planach uderzyć za niemiecka granicę, ale jednak odmówił. Powodem moja depresja, która przez rozłąkę się nasila. Co będzie robił w przyszłości jeszcze nie sprecyzował. Na razie sobie siedzimy w domku, albo ruszamy w miasto wydać trochę kasy ;) W naszym wieku wszystko się w zasadzie już ma, wiec i jakichś specjalnie wielkich wydatków nie ma. Jedno co, to kupiłam sobie zmywarkę, o ! :)

I pazury, szybka migawka, bo trochę tych mani było, jak mnie tu nie było

Jeśli chodzi o chińskie gadżety to zainwestowałam w wystrój wnętrz ;) i kupiłam super obrus, do wcześniej kupionych poszewek

lecę czytać co u was...

27 listopada 2018 , Komentarze (6)

Nie wiem czy to zima, czy depresja w swojej krasie, ale nic mi się nie chce. Nawet wchodzić na wagę, w zasadzie to tego w szczególności mi się nie chce. Strach ma wielkie oczy zapewne, bo nie czuję, żeby mnie jakoś specjalnie przyb(t)yło, ale nie, nie zważę się :) Na pewno jest więcej niż chciałabym, a poznanie swojej wyższej niż lubię wagi oznaczałoby, znając siebie, konieczność odchudzania. Tego nie chcę, mam dość... Może na wiosnę...

To nie tak, że rzuciłam się nagle na torty i schabowe, bo pilnowanie się weszło mi w krew i nawet jak nie ma diety, to ona jest, bo nie umiem już inaczej. Fakt, jest aktualnie faza na budyń i za dużo bananów jest, ale jednak regularne posiłki i dietetyczne zasadniczo.

Żyje sobie leniwie, odliczam dni do przyjazdu męża, który zjedzie przed świętami , na dwa tygodnie i... nic mi się nie chce. Nawet na zakupy się wybrać, co jest u mnie nader dziwne. Nawet robota sprzątającego włączyć mi sie nie chce. Przesypiam dzień, przesypiam noc, życie przecieka przez palce... depresja jak malowana, a psychiatra dopiero w styczniu

Kilka migawek z życia, kiedy jeszcze mnie cieszyło...

kupiłam sobie super sukieneczkę, ze świątecznym akcentem :)

i zdecydowałam się na zakup smartwatcha

może on mnie zmotywuje i obudzi. Oczywiście dopiero kiedy dojdzie z tych Chin, pewnie za miesiąc, albo dwa, a na pewno do wiosny.

Jak już jesteśmy przy Chinach i zakupach stamtąd... chiński gadżet, bo nie może go przecież zabraknąć. Tym razem praktyczny długopis

ma w sobie dwa śrubokręty, poziomicę, miarki i końcówkę do ekranów dotykowych. Ekstra bajer za jedyne 3,93 zł :)

I pokażę wam szał, czyli moją nową odsłonę w kupionej dla zabawy peruce :) chciałam sprawdzić jak się w tym będę czuła, no i zmiana fryzury zawsze jakoś humor poprawia. Chodzić w tym do ludzi nie będę, ale uśmiałam się przymierzając i głupawki dostałam oczywiście. Generalnie, nie mój kolor, nie dla mnie długość i w ogóle jakoś tak to nie ja. Ale warto było sprobować

I jeszcze pazury, bo bez nich ani rusz:) 

i wypadałoby zrobić kolejne, ale nie mam pomysłu...

16 października 2018 , Komentarze (7)

Poczytałam wasze pamiętniki i postanowiłam się odezwać, bo ciiiiiisza u mnie jak makiem zasiał ;) Pomalutku sobie żyję, spokojnie. Dieta taka se, efektów nie widać, więc chyba za dietetycznie nie jem, choć bywają zrywy. Jem akurat tyle, żeby nie przytyć bo waga od dłuższego czasu na stałym poziomie.

Postanowiłam za to jeść codziennie jakąś surówkę, żeby było regulaminowo. I zainstalowałam w telefonie aplikację przypominającą o piciu wody. Bat nad głowa musi być, bo inaczej kiszka na maksa. Fakt, że trochę naginam przepisy, bo do picia wody doliczam kawę, jogurt, czy mleko na budyń, ale jednak to płyny i sie wysiusia :) miejmy nadzieje, że z toksynami które się w organizmie lęgną.

Ruch marny ostatnimi czasy, choć pogoda nadal piękna. Domowo nie chce mi się wsiadać na rowerek, bieżnia zapomniana kurzy się w piwnicy. Czasem tylko rozciąganie na piłce, bo zalecił rehabilitant, no ale to nie jakiś spalający kalorie ruch. Rozleniwiłam się okrutnie, chyba organizm czuje zimę. Wychodzić się nie chce bo i po co? łazić bez celu? Biedronkę mi zamknęli, bo remontują, wiec cel odpadł. Poza tym nie ma już dla kogo robić zakupów. Męża nie ma, syn w weekendy na uczelni, ech prawie syndrom pustego gniazda mnie chyba dopada.

======================================================

ostatnie pazury, takie stonowane, jesienne. One są wyznacznikiem czasu, bo robię co dwa tygodnie, czyli nie było mnie tutaj miesiąc... 

Efekt lustra z marmurkiem i piękny nudziak z efektem holo

Z chińskich gadżetów nic mi ciekawego nie przyszło, wiec może pochwale się biżuterią, którą na ali opłaca się kupować. Przepiękna bransoletka w kolorze różowego złota, jakość rewelacyjna, a kosztowała tylko 6,69 zł :) na żywo się cudnie mieni

i śliczna tunika na jesienno-zimowe chłody. Jakość jak na chińszczyznę też rewelacyjna. Zapłaciłam 50zł, co jest drogo jak na Ali, ale warta swojej ceny.

 jak już tak lecę fotkami, to jeszcze mój boski koteł na dokładkę :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.