Minął kwiecień, a u mnie efekt wagowy "oszałamiający" .Nie schudłam kompletnie nic, nawet dwieście gram więcej jest według wskazań sprzed miesiąca. Załamanie całkowite. Czasem się na chwile pojawia 69, ale zaraz znów wskakuje na to przebrzydłe 70kg.
Wyniki w normie- cukier, cholesterol, tsh, bez zastrzeżeń. Zeszłam z pięciu posiłków, do trzech /czasem trafi sie podwieczorek/ i nadal doopa Efekt ograniczeń żaden. Na pewno nie jem za dużo, bo nie umiem jeść dużo. Kalorycznie na pewno mniej niż powinnam, bo mocne ograniczenie węgli i umiarkowane tłuszczu, nie przekłada się na wysoką kaloryczność posiłków.
Robię swoje... ruszam sie- o tyle, o ile. Woda przepisowo, jem według zaleceń, nic więcej nie mogę zrobić jak czekać na cud.
To chyba menopauza, bo znów się pojawiły uderzenia gorąca i mój metabolizm sobie normalnie stanął. Koszmar.
Jakby ktoś miał wątpliwości, czy jestem na pewno na zdrowej diecie, to moje smaczne jedzonko, na załączonych obrazkach:
to moje kolacje, na które zazwyczaj są jajka, bułka proteinowo-otrębowa z wędliną drobiową i domowym serem żółtym i jakieś dodatki typu surówka, czy ryba/parówki drobiowe
Na śniadanie zwykle jest bułka z białym serkiem- jem na siłę, bo nie jestem głodna, ale wiem ze jak nie zjem śniadania będzie mnie bolała głowa. Na obiad jakieś mięcho/ryba, plus surówka, abo tylko kilka korniszonków, no i kolacje , jak wyżej.
Poza pieczeniem zdrowych, niskokalorycznych bułek, nauczyłam się też robić rewelacyjny, nisko tłuszczowy ser żółty
Przepis tu
ach i jeszcze majonez dietetyczny nauczyłam się robić :) prawie jak ten słoikowy wychodzi. Przepis
Maju, przynieś mi spadki wagi, plisss...