Bieda być grubąbabą Schudłam, a niezadowolona. Wczoraj miałam kryzys. Nie wiem, czy zapomniałam wziąć eutyrox, czy powinnam brac więcej? (to próba racjonalizacji i usprawiedliwiania sie, by nie wyszło, ze to juz klapa i koniec). Waga nie pokazała żadnej zmiany, a przecież miała obowiązek. NIe zrobiłam mojej gimnastyki, było mi ciężko, jakoś zimno. Na spacerze z psem na Seszele wyciągając z kieszeni coś tam zgubiłam klucz, trzeba było szukac. NIe zrobiłam ilości prac i dziś mam 2x tyle. Podjadałam przy gotowaniu. MIło, że ciuchy niektóre za duże, ale ogólnie bałagan - niektóre są za duże, bo chciałam schować wielki brzuch etc, więc lubię sie chować, choc wiem czym grozi. NIektóre mozna wyrzucić. Niektóre trzeba przerobić, ale moze nie warto teraz, bo chyba jeszcze moze schudnę. Niektóre ciągle za wąskie, ale ciut, za tydzien moze byc niezle. Niektóre za waskie i moze beda dobre za pół roku albo wczesniej albo pozniej? NIektóre w sam raz. Waga sie nie rusza, moze juz nie schudnę?
Wczoraj popoludniu jakos sie fatalnie czułam, rozbita i w ogóle - mialam zamiar sie wziąc za gimnastyke ale dwie proby podejscia padły, bo sąsiadka na chwilę, bo dziecko, bo dzieci, bo mąż, potem dzieci zabrały laptopy i net (uwaga, ilość laptopów powinna być powyzej :ilość dzieci + 2, bo w jednym dziecko robi zadania, w drugim zagląda do ściągi i td., w kolejnym dziecko ogląda film, jak mu zabrac, nie da mi cwiczyć, kolejny laptop - BARDZO WAZNA GRA ) próby kolejne - było mi zimno i słabo. Byłam tak rozmarudzona, ze samej sobie sie dziwie. W koncu wpadłam na pomysł, ze skoro waga sie nie rusza, to moze czekoladkę. Żona kolegi przynosi czekoladki ze swej firmy, super markowe i leżą. Ostatnio schowałam, żeby nie leżały na wierzchu, wiecie, co to są czekoladki roznokolowe róznosmakowe na wierzchu. WIec byłam bliska pożarcia "tylko jednej czekoladki" co zawsze, zawsze konczyło sie "przecież już jedną zjadłam", więc braniem następnej, ale podnosząc telefon niechcacy wcisnelam net, wyskoczyła vitalia i tam moj wykres wagi. Jakiś madry człowiek vitalii zrobił go tak, ze jest pokazany tylko etap mój, czyli drugi, NIe wygląda więc ze jest to mały kawałek całości ale ze jest to już prawie skonczony etap II. 'wiecie co - nie szukałam tych czekoladek, poszłam do łózla z herbatą christmas rozgrzewająca i słuchałam dziecka najmłodszego, czytającego z trudem lekturę. NIc juz nie zjadłam i dziś żyję.
Sorry ze nudy miałkie ale żywot grubejbaby z tarczycą i nadwagą bywa ciężki. Dziś stukam zaległości ale te wyżalania sie wpisałam, na znak zwycięstwa;-) nad sobą czekoladkową. W lustrze widać buzię znacznie szczuplejszą niż ta co pisała miesiąc temu. nie ma tej nalanej napuchniętej twarzy, niektóre z Was są ładnie okrągłe, ja byłam nalana i napuchnięta z jakims ostrym niemiłym czymś, Musztardopoobiedzie, nie lubię. Teraz lepiej, choć nie wygląda to tak, jak by mogło. No dojdziemy. Dziś tylko nie mogę, nie mogę jeść wieczorem na spotkaniu firmowym tych podłych ciasteczek do kawy, słodkich, oblanych czymś tam, typu duże opakowania wiecie jakie.
ok wracam do stukania, rozumiem, ze tez miałyście dołki jak ja i mnie rozumiecie coenieco z mych głupawych problemów, dobrego dnia