Wczoraj poległam, na spotkaniu a la oficjalnym (zamiłowanie do wigilii firmowych, służbowych, przedszkolnych, szkolnych, licealnych, harcerskich, gimnazjalnych, świetlicowych mnie powala) wieczorze 'wigilijnym', kazda z pan przyniosła najwspanialsze powody do domu (czytajace sa na diecie, wiec nie bede opisywac) i zżarłam. Można było po jednym kawałku, zżarłam więcej. Ale jak już miałam wpaść w stan "koniec sukcesów i diety" pomyslałam, że przecież nie utyję od tego 5 kg, więc ciągle będę na pozytywnym minusie;-) i wracam do diety. Ubawicie sie, ale wróciwszy o 21 40 do domu ogarnęłam dzieci jeszcze nie śpiące by dołączyły do śpiących i wzięłam sie za vitaliowy trening. Jak zaczęłam, już poczułam sie lepiej, i z każdą minutą czułam sie lepiej. Położyłam sie spac z niezłomnym postanowieniem trzymania diety i zajęć uroczych pań oraz pana DJ i rano ledwie otworzyłam oczy natychmiast siedziałam by polecieć na wagę. Okazało sie, ze mimo wpadki, znowu waga ciut nizej. Nawet wzięłam do ręki muszyniankę, by sprawdzić, czy waga sie nie zacięła. Ale działa. Co za uroczy sprzęt domowy. ;-)
I jak pisze Zielonooka trafnie, odczuwam urok odchudzania cichcem. Tak, masz rację, ja przede wszystkim zmieniam sie mentalnie. Przestaję być zdołowaną tłustą babą, zaczynam być tłustą babą w zmianach, właściwie już nie mam tej rozlanej buzi, zaczynam powoli odzyskiwać kształt twarzy i pewność siebie, jakoś luz w spódnicy zaczyna mi dodawać siły, poczucia, że coś mogę, coś da sie jednak we mnie jeszcze zdziałać. Tak, Zielonooka, mam błysk w oku, mam niejasne wrażenie, że coś mogę w sobie zmienić, powtarzam sobie, ze dam radę jeszcze dalej i zaczynam być ciekawa, jak będę wyglądać w styczniu. To, że o tym nikomu nie mówię poza wylewaniem sie wam, to też jakoś mi pomaga. Aha, i zaczęłam skakać na skakance. Żeby nie był słomiany zapał, to codziennie tylko 5x więcej, ale jakoś poprawia to moje krążenie, zadowolenie i poczucie lekkości. Ciekawa jestem siebie dalej.
I tak na marginesie dodam, że w ramach tych perspektyw Zielonookiej - zaczęłam robić różne zmiany domowe, które miały być kiedyś. Będą teraz;-). WIdzicie, coś mogę. Bardzo dzięki!