Patrze sobie na hasło vitaliowe - w 2015 schudnę i zmienię sie nie do poznania - i myslę sobie, no oczywiscie, ze tak. Tak wlasnie bedzie. To juz widać.
No nie w takim tempie, jakbym chciała jak zastanawialam sie czy kupić ten zestaw czy jak to sie nazywa. Patrzyłam ze oferują mi jako wielkie coś, ze schudnę moje 22 kg w ciągu pół roku, pomyślałam sobie, eee, jak długo, ja chce już. Ale zdałam sobie sprawe ze pół roku temu ważyłam 2 kg mniej niz w tamtej chwili (czyli 76 a wczesniej 74) i ze po drodze mialam wiele bohaterskich akcji (to powazne określenie odpowiadające wysiłkom, cwiczyłam mel b 4 x dziennie, bo byłam zbyt słaba wychodząc z anemii i po operacjach by cwiczyc dłużej niz 15 min na raz, to i tak było wypracowane).
Przyznaje, walnełam te 52 nie wierzac, ze dojde, ale pomyslalam, ze jak wycisną ze mnie 58 to bedzie bajka, a jak 60 to bedzie i tak bardzo ok.
Teraz widze, ze wszystko przede mną i dużo za mną. Owszem, 6 stycznia wazyłam 67,5 a teraz 67,8 - to efekt jedzenia restauracyjnego z 3 kontrahentami gdzie zachowalam sie nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeedobrze, i wieczorem tez niedobrze. Ale wróciłam na drugi dzien do pana DJ i do diety mojej blondynki i do jutra mysle osiągnąć to co juz było:-) to chyba jakas moja wlasnie nieporadna sciezka odchudzania - taka falowana. Ale schudłam w końcu te 6,7 kg od 22 listopada, więc chyba mam sie z czego cieszyć. Ciągle w dół Florka, nie marudz. Jest dobrze, bedzie lepiej. I to juz na zawsze, a nie na 2 miesiące.
No więc praaawie sie mieszczę w żakiet 12. W moim starym polarku wyglądam luźno, a nie opięta przy wciąganiu brzucha, i luźne są ulubione miękkie spodnie po domu (urocze, choc niebezpieczne, z gumką). Wyglądam bardzo dobrze w kurtce - jakaz ona była opięta, a ja tego juz nawet nie widziałam! Wczoraj jechałam na rowerku moim 25 min. Chodze na spacery na Seszele z psem codziennie, choć nieraz 10 nieraz 30 min. Ćwiczę codziennie i jestem spokojniejsza, a jak jestem spokojniejsza, mniej jem, jestem tak wyjątkowa, jak wszyscy, co na stres, humory męża, jego rodziny, dzieci starszych i młodszych reagują czekoladą i ciastkiem, czekoladką i ciasteczkiem. Więc widzę też, że odchudzanie sie rozstrzyga u mnie przed jedzeniem, pomiędzy jedzeniem, po jedzeniu. To dlatego moge tak sie objadac w ramach diety mojej blondynki.
Ciesząc sie vitalią wyszłam z mojej ochronnej dziupli pamiętnikowomotywacyjnogimnastykowopilatesowodietowostrechingowej i popatrzyłam na jakies popularne wątki. Wiecie co, wcale nie fajnie. Ktoś kogoś obraża, ktoś komuś wymyśla, ktoś kogoś poucza nie znajac jej realiów, jakoś powiało straszliwie niemiło, nie będę tego czytać. W końcu jestem tu po wsparcie, egoistycznie, a nie po to, by zaspakajać czyjeś ego, męskie ego obrażające kogoś, kobiece ego jeżdzące po kimś. Będę czytać tylko osoby życzliwe - w końcu to moja dziupla vitaliowa, będę wspierać tego, kto chce, ale na potyczki słowne jestem, sorry, za stara. Nie mam czasu, musze schudnąć, a wygląda, że mam szanse, mimo tego idiotycznego obżarcia sie we wtorek. Ale to było pouczające - grzecznie jadłam te miłe, smaczene rzeczy z diety. I obiad vitaliowy jem ok. 13 30. Ten z klientami miał byc kolo 2. Ale rozmowy zeszły firmowe, obiad sie zrobił sporo po 15, wiec ja z wychowanym rytmem byłam juz porządnie głodna.... no i rzuciłam sie na jedzenie, niestety, co waga z oburzeniem pokazała.
no ale wracam, Florka wraca.
A, tak w ogóle to mialam pisać o tym, co w tytule. Ze łatwo by ucieszyc sie, ze nie jestem juz wielorybem z nalaną twarzą. jak opuchniętą. I ze juz sie mieszcze w zestaw sredni. I wysłuchać życzliwej krewnej, ze jestem za stara na odchudzanie. Ale widziałam panie w moim wieku vitaliowe i ja tez moze mogłabym.... No wiec zgadzam sie, szanowna Musztardopoobiedzie, nie jestem juz chyba wielorybem, ale jestem grubą babą. Moze sredniogrubąbabą, ale postanawiam nie zatrzymywac sie w polowie drogi (znajac mnie, to byłoby chwilowe i znowu dobiłabym do 76). Zamierzam dobić do 5x kg, nawet jesli to nie bedzie 52 .
Będę jeszcze wygladac i sie ruszać:-) wszystkim tego samego;-) i bardzo dzieki!
Pszczolka000
8 stycznia 2015, 11:57Na odchudzanie nigdy nie jest za późno, ale w sumie tu nie chodzi o samo odchudzanie, ale o zmianę trybu życia na zdrowy ;) Powodzenia ;)
Florentinaa
8 stycznia 2015, 12:28Ucze sie powoli. Tak uczciwie to nie zauważyłam, jak niezdrowo i niekorzystnie zaczełam kiedys żyć, bo rodzina, bo dzieci, bo krewni chorzy, bo ............................... teraz Florka! ;-) choć trochę - nawet jeśli dalej biegam, wożę, gotuję, załatwiam, płacę i td.
Pszczolka000
8 stycznia 2015, 13:57Nawał wszystkiego na głowie i zapominamy o sobie.. Ja ostatnio stwierdziłam, że za długo robię wszystko dla wszystkich a dla siebie nic, więc czas to zmienić ;)