Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię kwiaty, czytać książki, oglądać filmy akcji. Lubię gotować proste i zdrowe dania, ale czasami nie mam pomysłu. Bardzo bym chciała poczuć się zgrabniejsza a przez to i ładniejsza. Zgubić od 10 do 15kg to duże wyzwanie ale może ktoś ma podobnie i razem będzie lepiej.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 114890
Komentarzy: 989
Założony: 16 marca 2014
Ostatni wpis: 12 lipca 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Margarytka02

kobieta, 52 lat, Katowice

161 cm, 95.80 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: od 13.07 do 30.10

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lipca 2014 , Komentarze (10)

Poniedziałek- początek tygodnia , a ja jestem słaba jak wiaterek, którego nie ma. Wczoraj u mnie był odpust. Oczywiście tzw. tytka z ciastkami kupiona. Drogo oj drogo! 10dkg. ciastek odpustowych 3 zł., a to czasami 3 ciastka. Nie wiedziałam, że syn kupi więc ja jako dobra mama kupiłam za 25zl. słodkości, okazalo się, że on też kupił za tyle. Więc 50 zł. udane. Jednak gdy my przyszliśmy z kościoła to jego tytka była już w połowie pusta, młodzież dała czadu.

W końcu odpust jest raz w roku!  

Po południu poszłam do mojej mamy , siostra upiekła ciasto. No i napadły mnie smaki, zjadłam 3 kawałki, przedtem trochę ciastek odpustowych.   Potem zimno-ciepła płyta, też sobie nie odmówiłam, chociaż głodna bylam średnio. Co tam tak pięknie wygląda i pachnie, trzeba pojeść, wszak jeszcze cały wieczór przede mną.  Pojechaliśmy do domu, do 23oo posiedzieliśmy na dworze, wreszcie szło oddychać, chociaż znowu komary cięły. Zapaliliśmy spiralkę i jakoś szło żyć. Przed spaniem znowu mialam ochotę na słodkie, Oczy jednak działają na apetyt wspaniale, a myśl, że w lodówce są pyszności nie dawało o sobie zapomniec, więc się oczywiście poczęstowałam. Po,kryjomu, żeby innym też nie przyszła ochota]:>  Poszłam spać i ... nie spałam prawie w ogóle. Ciężar na żołądku- ranigast poszedł w ruch, ale nie pomógł za bardzo. Ciężkie sny i koszmary , nie wiedziałam czy to sen czy jawa, czy śnię, czy śpię  ale rano nie umiałam wstać, (ziew)

 Byłam nie wyspana, ociężała i bez energii. Do teraz nie kipię energią :(

  Jednak jedno jest pewne dieta robi swoje, żołądek już tyle nie zmaga i z tego się cieszę, bo to znaczy, że się trochę skurczył:) Ciężkie jedzenie już nie służy , i dobrze.      Mimo wszystko jestem zadowolona, bo wiem, że już teraz nie mogę za dużo jeść, żeby dobrze spać i lekko się czuć. Takie przeciągnięcie struny podziałało na mnie b. dobrze, jak strumień zimnej wody. ha,ha  Jestem z tego zadowolona:) bo szybko nie będę chciała się tak czuć- apropo alkoholu nie było, bo u nas prawie się nie pije na żadnych imprezach. Prawie idealna rodzina ha,ha

Dzisiaj jem nie wiele, a od jutra znowu jak zwykle 4 lub 5 porcji. 

 Pozdrawiam cieplutko w b. upalny dzień i miłego tygodnia życzę.                      Objedzona Margarytka:) ale zadowolona:D

2 lipca 2014 , Komentarze (9)

Dzisiaj u mnie dużo pracy. Muruję na dachu kominy, tzn. nie ja ale sąsiad, który sie takimi rzeczami zajmuje.

Jestem cała zestresowana, bo okazało się że muszę też położyć nową papę na dach. Okazało sie ,że stara jest całkiem podziurawiona, myśleliśmy, że tylko przy kominach kapie deszcz do środka, a trzeba wymieniac cały dach.

Tania papa termozgrzewalna + kominy 3 - jeden z cegły klinierowej zrobiony od podstawy + 2 obłożone płytkami klinkierowymi + dodatki do dachu czyli wykończenie najmniej 6 000 zl. , a miałam w tym roku zrobić tylko kominy wydatek- oczywiście z robocizną - 1500zl.  To duża różnica - wszystko co zaoszczędziłam pójdzie na dach. Oj nie wesoło!

 Dom to naprawdę studnia bez dna, jedno zrobisz to już inne zaczyna sie psuć.

Obok moi sąsiedzi młodzi ludzie 25 lat -wybudowali piętrowy dom - tzn. teściowie z dwóch stron im wybudowali. W ciągu 2 sezonów dom pod klucz. Wszystko nowiusieńkie,, na dachu piękna dachówka, opucowana na zewnątrz , każdy detal robiony na tip top wprost do zachcenia. Teraz się wprowadzają, wszystko w środku nowiutkie i pachnące świeżością nowego domu, a najważniejsze, że co najmniej 25 lat nie będą musieli tknąć palcem, tylko wydawać pieniądze na przyjemności. Nie brali kredytu .  A dach to im wystarczy bez roboty do końca życia.

Jak to jest urodzić się pod taką gwiazdą?   Chciałabym chociaż raz tego doświadczyć8). Żeby to chociaż byli mili ludzie ale niestety nie, to jedni z tych co uważają, że wszystko im się należy, a inni powinni być tylko podnóżkami u nich i najlepiej kłaniać się im w pas. 

Ja im nie zazdroszczę, bo mam ten mój kochany, chociaż daleki od ideału dom, do którego ciągle trzeba wkładać ale nie rozumiem jednego dlaczego ci , którzy najmniej zasługują na dobre dary losu dostawają od losu tak dużo, że pycha przewyższa najwyższe piętro ich domu.

Niestety rozmyślania to moja zła strona i dalej niestety jestem jak małe dziecko i wierzę chyba w bajki, że dobry człowiek zostanie nagrodzony, a zły poniesie karę. Ciągle więc jestem rozczarowana, że tak nie jest .  :(   

Jednak trzeba życ dalej i cieszyć sie tym co się ma.  :) 

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłych snów!!!(gwiazdy)(noc)


29 czerwca 2014 , Komentarze (16)

Dzisiaj poczytałam wasze pamiętniki i smutno mi się zrobiło, bo przypomniały mi się sprawy, które dotyczyły mnie , a właściwie jeszcze dotyczą. Zauważylam,że sporo osób  zmaga się z depresją, ale nie wie jak sobie pomóc.

Chciałam sie z Wami podzielić moimi przejściami z tą straszną chorobą jaką jest Depresja.  Moje życie od dziecka nie było wesołe, ale chodziłam do szkoły podstawowej, potem do ogólniaka więc jakoś dawałam sobie radę. Miałam koleżanki i kolegów z którymi szło pożartować, pośmiać się więc szłam do przodu, nie wiedząc o tym , że powoli różne sprawy z dzieciństwa - pijaństwo ojca, , nie dogadywanie się z moją mamą- moja mama była i jest osobą dla której jestem obojętna- powoli wkradają się w moje życie jako nerwica lękowa.  Ojciec nigdy mnie nie uderzył ale robił tak straszne awantury , że uciekaliśmy z domu bo baliśmy się , że w końcu komus coś złego zrobi. Jednak była we mnie radość i dobre myśli, pracowałam w przychodni i szpitalu jako rejestratorka , lubiłam ludzi a oni lubili mnie.Miałam nadzieję,  że wszystko będzie dobrze, że wyjdę za mąż i kłopoty się skończą. Niestety to był dopiero początek , po weselu teściowie zaczęli się b. żle do mnie odnosić. Na początku teść nie był taki strasznie nie dobry ale gdy teściowa usłyszała, że on pochwalił moje gotowanie, wtedy zaczęło się piekło. Teściowa tak go nastawiła przeciwko mnie, że na każdym kroku dogadywał mi jak umiał najgorzej - a to, ze zgrubłam po ciąży - teściowa była strasznie gruba, co nie przeszkadzało teściowi dowalać mnie , a miałam wtedy tylko 6kg. nadwagi,- że nie mam dzieci tylko chłopców i mam się o nich nie wyrażać dzieci, na weselu siostry męża teść zapraszał do tańca osoby siedzące obok mnie  ale mnie nie poprosił do tańca ani razu, było to upokarzające, a byłam wtedy jeszcze naprawdę ładną dziewczyną , poniżali mnie i moje dzieci na każdym kroku, takich historii bylo mnóstwo. Jak miałam tam iśc , a chodzilam tylko na urodziny to strasznie się bałam. Nie mogłam pracować bo nie miałam gdzie zostawić dzieci więc powoli zostawałam sama. Teściowie mieszkają na przeciw, moja mama i siostra też w tej samej miejscowości. Rodzeństwo męża stoi murem za teściową też mieszkają w tej miejscowości i byli dla nas tak samo złośliwi i b. niedobrzy. Tu najbardziej chodzi o wielkie pieniądze od teściowej, więc rodzeństwo z przyjemnością męża odrzuciło. Wręcz buntowali ją przeciw nam.  Najgorsze z tego wszystkiego dla mnie jest to , że to najpobożniejsze osoby we wsi.  Gdy chciałam się wypłakać i użalić przed moją mamą i siostrą to słyszałam - jesteś przewrażliwiona  albo jeszcze gorzej, że na pewno zrobiłam lub powiedziałam coś niegrzecznego teściowej skoro mnie tak nie lubi. Powoli przestawałam w ogóle się żalic, bo po prostu nie miałam przed kim. Jednak wszystko nosiłam w sobie, ten ból, poniżenie i łzy. Męża też to nie bardzo interesowało, gdy zaczęłam coś mówić to całą rozmowę zmieniał w ogólną kłótnię. Potem doszło do mnie, że on tez sie ich boi i nigdy nie stanie po mojej stronie. Moje dzieci widziały tylko jak dziadkowie zawsze bawią się z drugimi wnukami nawet nie swoimi ale nie z nimi. To mnie bolało najbardziej. Wyobrazcie sobie sytuację w przedszkolu , moja teścowa przychodzi po wnuka od jednego syna a na drugiego nawet nie spojrzy. Te sytuacje można mnożyć. W końcu po kilkunastu latach powiedziałam dosyć i przestałam się z nimi wogóle kontaktować.  Z tego jestem najbardziej dumna, ale to niestety było o dużo lat za póżno. Nie robiłam tego bo sie wstydziłam, że jestem tą złą. Nerwica była coraz silniejsza. Jednak jakos dawałam radę. .

 Gdy myślałam, że wreszcie jest lepiej,to trzy lata temu stało sie jednak coś gorszego, zaczęłam się zle czuć,samopoczucie było straszne, byłam ciągle strasznie zmęczona, ledwo stawałam robić jedzenie i ogarniać dom. Potem znowu się kładłam i tak chyba rok. Patrzyłam na świat ale go nie widzialam, czułam jakąs pustkę, nic mnie nie cieszyło, słońce świeciło a ja chciałam tylko do łóżka bo w środku było mi strasznie smutno, to nie był zwykły smutek , to było coś innego tak jakby dementorzy z Harrego  Poterra wyssali ze mnie całą radośc. Na zewnątrz byłam uśmiechnięta, gdy się wszyscy śmiali ja też, ale to był tylko zewnętrzny śmiech. W srodku była ciemna noc, tego nie da sie opisać słowami, do głowy nie przychodziły mi żadne radosne myśli, a jak coś pomyślałam to nie miało to żadnej dobrej emocji. Pamiętam, szliśmy na wesele, przygotowania, szukanie sukienki, butów to była męka. Szłam na wesele a w sercu płakałam. Nogi nie chciały mnie nieść, ja chciałam się położyć i spać. Spać tak długo aż wyzdrowieję - to wtedy było moim największym marzeniem.Obudzić się zdrową , pełną radości do życia.  Niestety budziłam się nadal chora. W domu nikt w to nie wierzył, każdy łącznie z moją mamą mówił,: weż się w garść, wmawiasz to sobie itd. Ja strasznie boje się szpitali a wtedy myślałam Boże ja chcę isć do szpitala, ja chćę żeby mi ktoś pomógł. Co mam robić. Niestety ze wszystkim byłam sama.Maż też to lekceważył uważał, że zrobiłam sie jakas leniwa i tyle.  W końcu wzięłam się w garśc i powiedziałam mężowi, żeby mnie zawiózł do psychiatryi że  już sie zarejestrowałam. Ile mnie kosztował ten telefon to wiem tylko ja. Musiałam męża przekonywać, chociaz sama się b. wstydziłam, że dużo ludzi leczy sie u psychiatry nie tylko wariaci - przepraszam za określenie. Musiałam pomagać nie tylko sobie ale i jemu, żeby to zrozumiał.   Pomogłam sama sobie, bo nie było nikogo co by mi pomógł i mnie zrozumia ł Nie. .wiem co by ze mna było dzisiaj. gdybym wtedy tak nie zrobiła.

Na przekór wszystkim w rodzinie poszłam do lekarza, chociaż ja strasznie nie lubię tam chodzić. To tez chyba uraz z dzieciństwa, bylam  w szpitalu2 razy , sanatorium było  tez moim udziałem i jeżdzenie po specjalistach, po zapaleniu w wieku 4 lat opon mózgowych . Teraz dzieci jeżdzą z rodzicami, i z nimi zostają , ja zawsze byłam wszędzie sama i ten lęk pozostał do dzisiaj.

Pamiętajcie depresja to straszna choroba, najpierw niszczy duszę a potem zabiera ciało. Pozdrawiam cieplutko i niech mój przykład pomoże w podjęciu decyzji tym , którzy się wahają lub boją. Tę chorobę jak cukrzycę można zwalczyc tylko lekarstwami. Przygnębienie po 4,5tyg. znika, depresja nie. Taka jest między nimi różnica. U mnie jest dużo lepiej i powiem szczerze, nie lubię o tym okresie nawet wspominać ale widzę, że inni żalą się w pamiętnikach, że cos u nich nie tak, że radośc znikła i nie potrafią znaleść wyjścia, mam nadzieje , że mój przyklad im pomoże. To nie jest choroba głowy tylko duszy. Tak ją określają lekarze. 

 Pozdrawiam wszystkich i Dobrej Nocy  życzę pa,pa. 

28 czerwca 2014 , Komentarze (8)

Sobotni wieczór!   Na dworze burza, a u mnie grill w ... garażu. Moje chłopaki postanowili, że dzisiaj wreszcie w czwórkę zrobimy grilla. W domu praca skończona, nawet ogórki małosolne zrobiłam, ale pranie zbierał syn w biegu bo znowu deszcz. Co z tą pogodą? Jednak gdy burza przeszła to powietrze zrobiło się  super, aż chce się oddychać pełną piersią:) Niestety deszcz padał, słońce świeciło i tak było od 17oo. więc w garażu zjedliśmy grilla- czyli przypieczoną kiełbaskę a na deser banan w foli z masełkiem -" odrobiną" i cynamonem , a chłopaki z czekoladą. Na początku chciałam, żeby przynieśli upieczoną kiełbasę do domu i tam zjeśc - myślałam, że jest zimno ale oczywiście nikt na taką opcję nie przystał - i dobrze bo było przyjemnie, trochę ciemno, chociaż mój garaż jeszcze nie ma bramy ale tajemniczo było ha,ha:D   Zaświeciliśmy ładną świeczkę na stole, ja jeszcze zrobiłam sałatkę z pomidorów , cebulki i jogurtu plus przyprawy i było super. W garażu trochę bałaganu mój mąż tak lubi:p, ale środek był czysty, więc wszystko szło ustawić.   Z samochodu na dworze leciała muzyka , deszcz bębnił o dach , więc było dobrze, wręcz przyjemnie.  Najważniejsze, że nie było zimno!!! 

Teraz moje chłopaki patrzą na film, ja jestem na komputerze, a w kuchni stoją nie umyte talerze, kubki itd. Nikt się do tego nie garnie, więc to poczeka sobie na mnie.;)  Było tak ładnie posprzątane i znowu wszystko od początku. U mnie w kuchni to można sprzątać na okrągło, każdy robi ciągle coś do jedzenia, ale sprzątnąć za sobą to juz nie. Każdemu zawsze b. się spieszy ... przeważnie na komputer lub telewizor. Jutro niedziela, ma być ładnie - zobaczymy , chociaz znowu burzowo.

Teraz idę pod prysznic , żeby się trochę obudzić bo chce mi się już spać, ale jeszcze ta kuchnia;( a potem książka i łóżeczko, które już na mnie czeka.(noc) 

Dobranoc wszystkim i miłej niedzieli i słonka. Pa,pa !   Na dole Dobra Wróżka, która przynosi tylko Dobre Sny i Spełnia Marzenia!!!

24 czerwca 2014 , Komentarze (4)


I nastało lato!!!  Tylko gdzie bo u mnie na razie nie - poranki chłodne, wieczory chłodne. Zrobiliśmy w niedzielę grilla, zaczęliśmy o 18-tej, o 19-tej ja już byłam w swetrze , jedliśmy ubrani, a pod nosem przy samym stole gril, żeby ręce ogrzać . Dobrze, że kiełbasa była gorąca ale najbardziej smakowała nam... gorąca czerwona herbatka z sokiem z czarnej porzeczki. O 20-tej byliśmy grzecznie przed telewizorem w ciepłym domu. :)



Dzisiaj rano - o godz. 10-tej było na tyle chłodno, że posadziłam w '' słońcu'' kwiaty i nawet podlałam. Wiatr chłodził wszystkie wysiłki słonka, by przypadkiem nie było za gorąco ha,ha.  W końcu o 11oo ubrana w sweter , z ciepłą kawką i książką usiadłam przy stoliku w ogrodzie. Nie powiem posiedziałam prawie godzinę. Nie bylo najgorzej. Kolorowe kwiaty, śpiew ptaków, rój pszczół w potężnej lipie- odgłosy potężnego buczenia to jest przyjemne. Nogi oparte na drugim krześle - to jest relaks. Jednak powoli trzeba było zabrac sie do pracy- umyłam więc lodówkę, wywietrzyłam pościel , zrobiłam pranie i powiesiłam na dworze. Zabrałam się za obiad, mlodszy syn ma już prawie wakacje, więc jest  w domu - obrał ziemniaki. Ja zrobiłam klopsy mięsne z  twarogiem- dietetyczne i gotowaną  młodą kapustę włoską z jogurtem . Moje dzieciaki stwierdziły, że zwykłe lepsze ale mnie i mężowi smakowały, może były trochę kwaskowate , bo ser już miał lekki posmak kwaśny - myślałam, że w klopsie nie będzie tego czuć - jednak było .:D

Za to kapusta im smakowała bardzo. Myślałam, że włoska będzie  gorzka ale nie, była pyszna i nie miała tyle wody, więc wyszło jej więcej niż ze zwykłej. ;)



Na po obiedzie mąż kupił z okazji a właściwe po, święcie ojca,  ciasto -  no i co zjadłam 2 małe kawałki. Myślałam, że z tej okazji nie zjem kolacji ale już czuję, że jestem głodna, więc 1 kromkę chleba z szynką i pomidorem na pewno zjem.  Niestety gdy jestem głodna nie mogę myśleć o spaniu tylko o jedzeniu, ssanie w żołądku woła do kuchni. Dlatego wolę zjeśc teraz niz przed snem. ]:> Och ten diabełek zawsze coś napsoci a ty kobieto potem cierp i płacz.(szloch)

Na tym kończę i Dobrej Nocy Wszystkim Wam życzę!(noc)


20 czerwca 2014 , Komentarze (10)

Piątek tygodnia koniec i początek. Pogoda u mnie kiepska, wieje silny wiatr i jest zimno.

Obok mnie buduje się coraz bardziej, powoli nie czuję, że mieszkam na wsi. Dom obok domu. Gdzie nie wyjrzysz przez okno dom. Gdy ja wybudowałam 20 lat temu to była przestrzeń, przede mną za główną drogą wielka łąka teraz tam powstaje restauracja, po obu moich stronach były wolne działki, czyli trawa, teraz budują się 2 domy, jeden już stanął piętrowy i zasłonił mi cały widok z dużego pokoju, za mną mam trochę sadu mojego i łąki i znowu dom, droga boczna obok mnie prowadziła do lasu teraz w ciągu 4 lat powstało tam  7 domów. Dom na domu tak wygląda dzisiaj polska wieś. Okropność .

Piękne lipy przy drodze wycięli bo niebezpieczne - to rozumiem ale dlaczego po stronie chodnika gdzie nikomu nie przeszkadzały a w b. upalne dni dawały cień np. gdy. szło się z autobusa albo z kościoła a to dosyć długi kawałek drogi, gdy się idzie pieszo około km.  Drzewa te sadził jeszcze dziadek mojego męża czyli miały przeszło 100 lat i były zdrowe.  Ekologia, to modne słowo ale kto się nią przejmuje. Prawie nikt. Jak się mówi " wszystko ma swoją cenę" i to niestety jest prawda. 

Wyobrazcie sobie gdy trzeba palić w piecu szczególnie jak jest niż , to nie można dychać taki jest smog. Niektórzy palą czym popadnie, plastkowe butelki, różne palne śmieci a z kominów walą czarne kłęby dymu. Ja kiedyś starałam się zrobić na węglu czarny dym , nawaliłam do pieca, rozpaliłam mocno i przymknęłam piec i nic-  dym dalej jasny, szary. Mąż też próbował nie idzie choćby człowiek nie wiem jak się starał. Tym kopciuchom , kórzy palą świństwa nie dorówna. Niestety na wsiach dużo ludzi pali czym popadnie, a to nie z powodu biedy tylko przeważnie z chamstwa, chytrości i bogactwa. 

. Czasami żałuję, że nie mieszkam w mieście- kiedyś to było moje marzenie. Niestety więcej marzeń się nie spełnia niż spełnia. Czasami wydaje mi się, że w mieście  jest czystsze powietrze niż na wsi. Niestety na wsi już nie jest tak ładnie i zielono jak kiedyś. 

Dietę trzymam, chociaż efekty jakieś marne. Ostatnio kiepsko mi idzie - ledwo trochę w dół, to po dwóch dniach znowu w górę i dalej ta sama waga. Nie przybieram ale też nie chudnę. Jestem zła, bo się staram a tu nic. Pogoda do bani, dieta do bani, widok z okna do bani i humor do bani.

  Tym pozytywny akcentem pozdrawiam wszystkich i życzę lepszego dnia niż mój, Pa,pa;( 

16 czerwca 2014 , Komentarze (8)

 Kochane dziewczyny !  Czerwcowe dziewczyny - to słowa jednej z piosenek. Często tak mam, że pomyślę jakiś wyraz np. miesiąc, a zaraz cisną mi się do głowy słowa piosenek.

Fakt - lubię piosenki, lubię wsłuchać się w słowa i to mi pozostaje czasami przez wiele lat. Moją ukochaną piosenką w szkole podstawowej była piosenka - której jedno zdanie brzmiało - rzucają nam czerwce bukiety na serce- niestety tylko tyle pamiętam, należałam wtedy do chóru, w czerwcu w szkole często śpiewaliśmy na próbach tę piosenkę, a za oknem prześliczna pogoda , ja przeważnie siedziałam pod oknem, okno otwarte, widziałam pięknie kwitnące drzewa, kwiaty a buzia sama się uśmiechała na słowa tej piosenki. Dlatego b. lubię czerwiec, spotkanie wiosny z latem. Piękny miesiąc,do tego  już  prawie był luz w szkole i do teraz tak jest. Ostatni miesiąc przed wakacjami, a potem 2 miesiące wolności. To były czasy!!! 

 Oj młodości! tak szybko uciekasz - nie narzekam teraz tez nie jest najgorzej, każdy czas ma swoje plusy, żeby tylko zdrowie było to jest ok.  Fakt ostatnio trochę zagoniona jestem, ale powoli wracam na swoje tory. Chciałam wszystko zrobić w jak najkrótszym czasie ale tak nie idzie, trzeba spokojnie, dać sobie czas na rózne prace bo inaczej można zwariować a i tak jest się do tyłu. To już jednak nie te lata, żeby tak na spontan. Trzeba pracę sobie podzielić- nie wszystko na raz- znowu słowa piosenki ale już terażniejszej ha,ha.

 Lubię słuchać radio, więc to wszystko gdzieś we mnie tkwi. Jak się tak zastanowić to lubię dużo rzeczy : czytać książki, czasopisma, słuchać radia- szczególnie piosenek z ładnym tekstem, lubię kwiaty, zwierzęta, ptaki, czasami gotować, pisać pamiętnik, czytać wasze pamiętniki, lubię góry, podrózować, chociaż za granicą byłam tylko w Czechach. Lubię poznawać miłych ludzi, lubię żartować i śmiać się - chociaż okazji mam do tego mało, b. mało . Czasami z braku laku, uśmiecham się do siebie, szczególnie jak uda mi się jakaś praca, a nikt oprócz mnie jej nie zauważy, nie doceni- więc wtedy uśmiecham się i cieszę się, że tak fajnie mi to wyszło. Teraz uśmiecham się do Was i miłego wieczoru i lekkiej kolacji. Pa,pa!

9 czerwca 2014 , Komentarze (14)

Dawno nie pisałam, bo jakoś tak nie było czasu, ogród, dom, 2 synów i mąż to dosyć sporo pracy :D. Jak to jest możliwe, że syn wykształcony młody człowiek p. mgr stał się p. bałaganiarzem.

Gdy był młodszy to był uczony porządku i b. dobrze mu to wychodziło. Wydawało się, że ma to już we krwi ale nie - wyciągnięte rzeczy po jednym  ubraniu złożone w ...kulki, spodnie rzucone byle jak, swetry, każdy rękaw w inną stronę po prostu obłęd. Wychodzi do pracy na 9oo- tapczan rozbebeszony, nie złożony bo on musi się wyspać - wstaje 15min. przed wyjazdem zakłada czyste ciuchy, a jak nie ma to bez skrępowania bierze z szafy męża lub młodszego syna, róznica 9 lat. Kłótnie o to są prawie non stop ale jego to nie wzrusza i oświadcza, że ciągle się go czepiam. Ciuchy mu piorę ale prasować musi sam - bo nie szanuje mojej pracy , swojej zresztą też nie. Cała kupa wypranych rzeczy czeka, a on zamiast prasować wyciąga z szafy innym wyprasowane. Najważniejszy jest komputer czyli internet , może siedziec nawet do 1-szej w nocy ale praca be. Na nią nie ma czasu. Jestem na to taka wściekła, bo mąż też się wkurza bo ciągle bierze jego rzeczy i jest kłótnia. Już nie wiem co mam z nim robić, ma dziewczynę ale do siebie woli jej nie zapraszać bo ma ciągle bałagan więc woli siedzieć u niej. Najgorsze jest to, że był kiedyś poukładany, lubił mieć porządek a teraz jest mu to obojętne. Jednak przysłowie, że czym skorupka za młodu nasiąknie, to zostaje na całe życie, w moim przypadku się jakoś nie sprawdza. Piszę o tym bo komputer jest w jego pokoju i muszę siedzieć w tym bałaganie.

Ja  już mam załączone pranie, potem powieszę na słoneczku , żeby pachniało wiaterkiem i(slonce). Pranie jest całkiem inne gdy się go suszy na dworze.

Zjem śniadanie, przeważnie kanapki, ogarnę trochę dom i chwycę się za okna,bo są strasznie brudne. Potem przesadzę niektóre kwiatki, bo mam trochę inny pomysł na kompozycje na podeście przy wejściu. Potem poczytam jakąś gazetę i czas gotować obiad, niestety nie mam pojęcia co zrobić. Jednak coś trzeba , bo moje głodomory lubią sobie pojeśc, a i ja lubię coś na ciepło, tylko w ilości 1/3 tego co oni :) 

Pozdrawiam Was kochane serdecznie i miłego tygodnia życzę. Pa,pa. 

2 czerwca 2014 , Komentarze (7)

Pogoda barowa, grzać w piecu w czerwcu, okropne. Wilgoć wchodzi mi do murów więc muszę ją wyganiać grzejąc, a opał czyli jak w moim przypadku węgiel taki drogi.  Ponuro za oknem, gdyby nie zieleń to szłoby pomyśleć, że znowu jesień. 

Tyle mam planów związanych z ogrodem, a tu trzeba siedzieć w domu, bo znowu pada, skromnie powiedziane leje. Moja czereśnia tak pięknie obrodziła, między zielonymi listkami same czerwone korale, wygląda to pięknie i apetycznie, ale co z tego tyle deszczu, czereśnie są już tak napite wodą, że znowu może nic z nich nie być. Już mnie to wkurza, w zeszłym roku miałam to samo. Czereśnia czerwona z owoców, ale z powodu deszczu wszystko zgniło. Z dużego drzewa ani nie zjedliśmy, ani nie zaprawiłam żadnego słoika. Co to teraz za klimat, albo susza albo powodzie. Chyba w niebie Bóg się na nas gniewa, bo jak to inaczej wytłumaczyć. Gdzie ten klimat umiarkowany, gdzie normalna wiosna, gdzie normalne lato a nie tropiki. Wszystko na opak. Zrobiłam 4 słoiki miodku sosnowego w tym samym czasie, dzisiaj mieszałam i skosztowałam i bardzo się zdziwiłam wydaje mi się, że jeden jest zgierowany. Jeszcze mi się coś takiego nie przydarzyło, do tego kolory po 3 tyg. blade, a powinny być już miodowe. Smak mają ale kolor przezroczysty. Już sama nie wiem co jest. Może też ktoś robi i mi poradzi co jest nie tak. Jedyna rzecz co mi dzisiaj wyszła to dieta, ale lepiej nie chwalić dnia przed nocą.


Rano-  9oo kromka zwykłego chleba z wedliną, pomidorem, listkiem sałaty i dużą ilością pietruszki zielonej- uwielbiam

12oo-  jabłko w kostkę , z jogurtem łyżeczką cukru trzcinowego i cynamonem

15oo obiad- 2 ziemniaki, kawałek indyka i sałatka z cukinii, pomidora i 1cebuli przysmażonej na łyżce oleju (sałatka dla całej rodziny)

18oo- banan

20 30-  jeszcze nie wiem , może kanapka z serkiem- zobaczymy!


Pozdrawiam wszystkich i miłych snów!!!  Margarytka .


Takie apetyczne czereśnie szkoda gadać, dobrze, że chociaż wczoraj mąż trochę nazrywał na kompot do obiadu! 

30 maja 2014 , Komentarze (7)


Te piękne kwiatki są dla Was moje wspaniałe Vitalijki.:)

U mnie jakoś leci, chociaż zaczęla mnie boleć głowa, pogoda ciągle nas hartuje ale nie każdemu wychodzi to na zdrowie. Brak mi energii, i chce mi się spać. Ja mam wysokie ciśnienie, i gdy spada na dworze w dół to czuję się żle. Więc czekam , żeby wreszcie nie spadało a zaczęło się dzwigać tak powyżej 1000 wtedy mam energię i siły do życia.

Zimny maj to nie dla mnie. Wczoraj pierwszy raz udało mi się iśc na majowe- w tym roku rekord, było naprawdę wspaniale, Zamiast litanii były majowe pieśni do Maryjii. Uspokoiłam się tak wewnętrznie i poczułam się b. dobrze. Dlaczego jestem taka leniwa, lubię majowe a tak rzadko chodzę, bo zawsze jest coś innego do zrobienia albo po prostu sie nie chce. W tym roku naprawdę rekord lenistwa. Jestem sama na siebie zła. 

 Ostatnio wszystko jest jakoś nie tak, ze starszym synem nie potrafię się dogadać, z młodszym też średnio- wszystko jest ok, jeżeli ja robię to co oni chcą, a gdy ja mówię i coś nie jest po ich myśli to kłótnie, że aż wstyd, że drzą się jak małe dzieci , na całą wieś, żeby ich wszyscy słyszeli. Czasami aż sobie popłaczę z bezsilności, przecież nie tak ich uczyłam, nie tak ich wychowywałam. Nie palą, nie piją, nie ćpią dzięki Bogu ale charaktery mają kłótliwe i do dupy.  Dla młodszego, starszy jest idolem więc jak co to trzymią sztamę przeciwko mnie. Jest to dla mnie b. przykre:|. Owszem są dni gdy obaj są wspaniali ale tych dni nie jest najwięcej albo za krótko trwają. Młodszy widzi, że starszy może się o wszystko wykłócać, to on nie może być gorszy. Czasami cieszę się, że jeden jest w pracy a drugi długo w szkole. Jeszcze nie tak dawno, byli b. spokojnymi i kochanymi dziećmi. Starszego syna nie zmieniło ani gimnazjum ani liceum a niestety studia. Wtedy zrobił się osobą nietykalną , której nie wolno wogole zwrócić uwagi bo jest najmądrzejszy i wszystko robi najlepiej. Z osoby sympatycznej- poza domem dalej taki jest- w domu stał się niesympatyczny i grubiański. Nie wiem i nie rozumiem jak można tak się zmienić na niekorzyść i to w sumie na stare lata.Tak, że z dziećmi do końca nic nie wiadomo;( No i ponarzekałam na moich chłopaków , może zrozumieją , że robią mi przykrośc i się zmienią na wspaniałych młodych ludzi, na takich jakimi jeszcze nie tak dawno byli. Zmartwiona Margarytka!!!:(

 Jednak głowa do góry , może jutro będzie słoneczko i smutne myśli odejdą.  Pozdrawiam cieplutko!!!(slonce)


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.