Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Lubię swój dom , chociaż ma swoje ale...


Dzisiaj u mnie dużo pracy. Muruję na dachu kominy, tzn. nie ja ale sąsiad, który sie takimi rzeczami zajmuje.

Jestem cała zestresowana, bo okazało się że muszę też położyć nową papę na dach. Okazało sie ,że stara jest całkiem podziurawiona, myśleliśmy, że tylko przy kominach kapie deszcz do środka, a trzeba wymieniac cały dach.

Tania papa termozgrzewalna + kominy 3 - jeden z cegły klinierowej zrobiony od podstawy + 2 obłożone płytkami klinkierowymi + dodatki do dachu czyli wykończenie najmniej 6 000 zl. , a miałam w tym roku zrobić tylko kominy wydatek- oczywiście z robocizną - 1500zl.  To duża różnica - wszystko co zaoszczędziłam pójdzie na dach. Oj nie wesoło!

 Dom to naprawdę studnia bez dna, jedno zrobisz to już inne zaczyna sie psuć.

Obok moi sąsiedzi młodzi ludzie 25 lat -wybudowali piętrowy dom - tzn. teściowie z dwóch stron im wybudowali. W ciągu 2 sezonów dom pod klucz. Wszystko nowiusieńkie,, na dachu piękna dachówka, opucowana na zewnątrz , każdy detal robiony na tip top wprost do zachcenia. Teraz się wprowadzają, wszystko w środku nowiutkie i pachnące świeżością nowego domu, a najważniejsze, że co najmniej 25 lat nie będą musieli tknąć palcem, tylko wydawać pieniądze na przyjemności. Nie brali kredytu .  A dach to im wystarczy bez roboty do końca życia.

Jak to jest urodzić się pod taką gwiazdą?   Chciałabym chociaż raz tego doświadczyć8). Żeby to chociaż byli mili ludzie ale niestety nie, to jedni z tych co uważają, że wszystko im się należy, a inni powinni być tylko podnóżkami u nich i najlepiej kłaniać się im w pas. 

Ja im nie zazdroszczę, bo mam ten mój kochany, chociaż daleki od ideału dom, do którego ciągle trzeba wkładać ale nie rozumiem jednego dlaczego ci , którzy najmniej zasługują na dobre dary losu dostawają od losu tak dużo, że pycha przewyższa najwyższe piętro ich domu.

Niestety rozmyślania to moja zła strona i dalej niestety jestem jak małe dziecko i wierzę chyba w bajki, że dobry człowiek zostanie nagrodzony, a zły poniesie karę. Ciągle więc jestem rozczarowana, że tak nie jest .  :(   

Jednak trzeba życ dalej i cieszyć sie tym co się ma.  :) 

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłych snów!!!(gwiazdy)(noc)


  • Nakonieczny

    Nakonieczny

    5 lipca 2014, 00:03

    Maałraretko,przeczytałam to Twoje wspomnienie o Depresji. Wiem o czym mówisz. Ja w klimakterium ,po piedziessiatce tezmiałam taki stan,smutku, zmęczenia,chowwłam glowe pod kołdra i tak chciałam trwać. Nie wychodziłam.Stracilam drugi raz pracę, miałam dzieci jeszcze na utrzymaniu, w domu brakowało. Spółdzielnia za dwa niezapłacone czynsze groziła eksmisją. Nie byłam wstanie się kochać, wstydziłam sie ludzi, zajadałam smutek i mój mąż , wierny przez 30 lat nie wytrzymał tego i odszedł do wesołej 40-latki. To przechyliło już czarę cierpienia. Poszłam do lekarza aby nie osierocić dziecko ostatnie nieletnie, Nazwali to depresją incydentalną. Dostałam lekarstwa. Przebudowałam swoje życie i teraz jestem szczęśliwa.

    • Margarytka02

      Margarytka02

      5 lipca 2014, 22:04

      Moja droga bardzo się cieszę, że sobie z tym poradziłaś i wyszłaś na prostą chociaż dużo też straciłaś. Ja jeszcze biorę lekarstwa, do tego nerwica, tak , że jest dosyc dobrze ale jeszcze gdy zmniejszam dawkę to po dwóch tygodniach zaczynam czuc się gorzej, więc lekarz kazał mi dalej brać normalna dawkę. Odwiedziłam Twoją stronę piękne zdjęcia i Ty uśmiechnięta i pełna energii kobieta. Trzymaj tak dalej i pozdrawiam cieplutko.

    • Nakonieczny

      Nakonieczny

      6 lipca 2014, 06:25

      Będzie dobrze. Trochę czasu pewnie trzeba. Patrz na mnie i uwierz, wszystko mija i to co teraz też przeminie. Brałam lekarstwa przez rok. Serdecznie ściskam. Małgorzata

  • ewakatarzyna

    ewakatarzyna

    3 lipca 2014, 10:48

    Nie myśl o tym. Ja tez mam takich znajomych, którzy cale życie na karku rodziców jadą. My z mężem jesteśmy raczej z niezamożnych rodzin i wszystko co mamy to sami naszą pracą. I jesteśmy z tego dumni. Mimo, że kredyt na dożywocie mamy. A środek domu o remont aż się prosi, ale kasy nie mamy.

  • monka78

    monka78

    3 lipca 2014, 09:18

    Ale sąsiedzi nie zarobili na ten dom więc dobra passa kiedyś przejdzie, chyba że będą kokosy zarabiali.A ty masz swój własny, kochany domek, który ma duszę i nikt ci go nie zabierze.Ciesz się tym, bo to jedno z najcenniejszych rzeczy teraz.A dom to skarbonka bez dna, ja też mam blachę na dachu do malowania, płot i wszystkie poręcze metalowe.Okna też by się przydało pomalować , bo drewniane i farba już zeszła.Oj szkoda gadać.Miłego dnia:)

  • Gacaz

    Gacaz

    3 lipca 2014, 09:12

    Dom to naprawdę duże wydatki i rzeczywiście innym pieniądze przychodzą łatwiej, ale ja staram się nie patrzeć na innych, tylko cieszyć się tym, co mam. Daje mi to spokój i pogodę ducha, czego i Tobie życzę. Pozdrawiam.

  • Alianna

    Alianna

    3 lipca 2014, 07:44

    Czasem się zastanawiam, czy właśnie takie głębokie przeświadczenie, że wszystko mi się należy i na wszystko zasługuję, nie powoduje, że większość rzeczy przychodzi bez trudu i starań. Buziaczki

  • lukrecja1000

    lukrecja1000

    3 lipca 2014, 06:21

    Witaj Margarytko dbanie o dobry stan domu to duze wydatki i ciagla praca przy nim...tez miewam czasem takie refleksje...Wychowalam sie w przedwojennym domu Taty ,gdy rodzice byli jeszcze malzenstwem...potem my z mama poszlismy do bloku a Tata zamieszkal tam z nowa rodzina..od kilku lat tata nie zyje,mimo ze mam sadownie przyznana czesc spadku nic nie moge zrobic.(..i nie wiem czy chce-bo od pieniedzy wolalabym zyjacego Tate) W doroslym zyciu wybudowalam z pierwszym mezem dom...ale gdy malzenstwo sie rozpadlo moj byly powiedzial ,ze nic mi sie nie nalezy..od lat mieszka tam sobie jak paczek w masle ze swoja konkubina,ja gniotlam sie z synem w malenkim pokoju w bloku.W swoim zyciu 2 razy stracilam dom i ogrod.Mieszkalam w Warszawie i zawodowo znalam duzo bogatych grubych ryb takich jak Gudzowaty,Dochnal..widzialam ich palace i znalam zony ,ktore tylko dlatego ze byly ladne staly sie paniami na wlosciach,a takich jak ja traktowaly z gory..i powiem Ci Margarytko ,ze im nie zazdroszcze bo weszly w te posiadanie tak jakby sie sprzedaly taki kontraktowy interez.Duzo ponioslam strat materialnych ale dzis mam swojego Irka,ktorego kocham za serce a nie za portfel.Wazne jest ,ze masz swoje miejsce na ziemi ktore kochasz.nie warto przejmowac sie ludzmi ktorych sympatie do innych kierowane sa tylko w ocenie konta bankowego.Szanuje i podziwiam zwyklych,uczciwych ludzi ktorzy wiedza jak smakuje ciezko zarobiony chleb powszedni..Pozdrawiam i czekam na dalsze strony Twojego pamietniczka,pa:)pieknego dnia Julita

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.