Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ambitna studentka ekonomii, która z powodu ciągłego tycia i diet powoli traci radość życia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11217
Komentarzy: 296
Założony: 10 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 11 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
czekoladka9186

kobieta, 33 lat,

168 cm, 79.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2014 , Komentarze (2)

Wczoraj dzień ważenia, waga trochę odpuściła ale i tak jest jeszcze 0,5kg na plusie. Dzisiaj dzień pod względem dietetycznym udany. Była godzinka na rowerze, trochę rozciągania i ćwiczeń z hantlami. A poza tym ok 5h sprzątania w mieszkaniu. A rano zakupy. Nie jest źle.

A. dalej siedzi u ojca. W przyszłym tygodniu prawdopodobnie go wypiszą i przewiozą na rehabilitację. Kurcze, żeby wszystko poszło dobrze... Tak strasznie mi go brakuje. Jak to człowiek szybko się przyzwyczaja... U mnie problemy wciąż narastają, walczę co sił ale każdy dzień przynosi następne. Mam już serdecznie dość...

Kończę. Dziękuję Kochane za Wasze wsparcie, trzymajcie się. Buziaki.

Asia

9 lipca 2014 , Komentarze (6)

Po raz już n-ty zabieram się za robienie wpisu. I kiedy docieram już do końca zamiast kliknąć "zapisz" czytam raz jeszcze i kasuję. Bez sensu rozpisywać się tutaj nad problemami, wyklinać na wszystkich i wszystko po kolei. Nie wiem co się dzieje, ale z dnia na dzień jest coraz gorzej. Coraz więcej problemów i pierwsze o czym myślę po przebudzeniu to "co dziś się znów wydarzy?". Totalna masakra. 

Z dietą też jakoś na bakier. Co prawda nie wrzucam w siebie śmieci, ale jest tego więcej niż powinno. Dodatkowo nadeszła znów @, wczoraj zdychałam pół dnia a dziś na wadze prawie 2kg więcej niż na pasku. Czuję się trochę opuchnięta ale niemożliwe chyba żeby aż tyle wody mi się zatrzymało... Trzeba się ogarnąć, ale jest tyle spraw że jakoś zupełnie nie mam głowy do diety. Ćwiczeń też jest mniej niż było, a po obronie miałam zwiększyć intensywność a nie zmniejszyć... Cholera no! Nie radzę sobie już i tyle. Mało tego moja magisterka stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Nie wiem co to będzie. 

Odezwę się jakoś, postaram się ogarnąć ale nie wiem kiedy to nastąpi... Trzymajcie się Kochane.

Asia

6 lipca 2014 , Komentarze (1)

Ostatnie ważenie nie przyniosło wielkiej zmiany więc nawet nie zmieniam paska. Biorąc pod uwagę wypadki ostatniego tygodnia nie ma się co dziwić. Ale w żadnym razie nie spisuję go na straty. Zawsze mogło być dużo gorzej i waga mogła pójść w górę. Na ćwiczenia też nie było zupełnie czasu. Ale dzisiaj już było wzorowo, pięknie z dietą i godzinka na rowerku zaliczona.

Wczoraj odwiedziłam babcię. Mieszka ładny kawałek od nas i rzadko się widujemy. Spędziłam u niej cały dzień, pogoda dopisała więc udało mi się też złapać trochę słoneczka. Już nie jestem "córką młynarza" ;D Wieczorem jak wróciłam do domu przyszła siostra z mężem i oblaliśmy porządnie mój licencjat. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz piłam wódkę i obawiałam się że może to się skończyć źle, ale dzisiaj wstałam wyjątkowo wypoczęta bez bólu głowy i pełna energii. Chyba musiałam się w końcu odstresować porządnie. Zrestartować.

W tym miesiącu czeka mnie mnóstwo spraw urzędowych i mam nadzieję że się wszystko ładnie zgra w czasie. Złożyłam też już papiery na nową uczelnię i jestem pełna nadzieji, że wszystko pójdzie po mojej myśli. 

Tata A. jest jeszcze w szpitalu. Ciągle robią mu jeszcze jakieś badania itd. A. udało się załatwić mu rehabilitację więc prosto ze szpitala przewiozą go do ośrodka rehabilitacyjnego. On sam póki co nie planuje powrotu, musi wszystkiego dopilnować no i zająć się tatą. Tęsknię za nim i jest mi tak cholernie przykro, że sam musi przez to wszystko przechodzić... 

Kończę na dziś, idę poczytać co u Was. Trzymajcie się Kochane. Buziaki. 

Asia

3 lipca 2014 , Komentarze (6)

Ile się wystresowałam to byście padły. Okazuje się, że to wcale nie było konieczne! Ale przemów do głupiej baby... haha Piękna piąteczka zdobi póki co tylko zaświadczenie. Odbiór dyplomów na Gali 24 września (późno trochę ale czekają chyba na drugie terminy), niemniej mogę odebrać go wcześniej, ale jeszcze to przemyślę. 

Ten tydzień pod względem diety zdecydowanie nie był wzorowy. W ciągu 3 dni zjadłam pudło lodów 1,4 l algidy trio. A we wtorek były imieniny mamy więc zrobiłam pyszny sernik z rosą, który skończył się dopiero dzisiaj... Fakt, faktem nie szalałam, ale spadku wagi jutro się nie spodziewam. W najlepszym wypadku pokaże się tyle co w zeszłym tygodniu. Ale nie ma to znaczenia, nie załamuję się i mam zamiar dalej walczyć o lepszą wersję siebie samej. 

Generalnie ten tydzień był niezbyt przyjemny. Stres stresem, ale w poniedziałek do mojego A. zadzwonił znajomy jego ojca (pracują razem w Norwegii), z przykrą wiadomością, że miał on wylew i leży w szpitalu. A. w ciągu jednego dnia pozałatwiał wszystkie swoje sprawy i jeszcze wieczorem udało mu się złapać samolot. Na miejscu okazało się, że sprawa wygląda dużo poważniej niż ten znajomy przekazał. Ojciec A. ma sparaliżowaną całą prawą część ciała, nie mówi i generalnie ciężki mają z nim kontakt. A. dwoi się i troi żeby zaraz po wypisie, umieścić go w jakimś ośrodku rehabilitacyjnym. Będzie musiał też zająć się jako tako firmą ojca, żeby w miarę prosperowała. Więc teraz i on przechodzi ciężkie chwile. Staram się jak mogę być dla niego wsparciem, ale wiecie jak to jest na odległość. Nie mam możliwości wyjazdu, żeby być bliżej niego i  jakoś mu pomóc. Jego siostra też jest w 8 miesiącu ciąży więc raz, że nie wolno jej się denerwować, a dwa niewiele może mu pomóc. 

Pochrzaniło się...

Kończę na dziś, idę jakoś skromnie uczcić swoją obronę z moimi dziewczynami i złapać trochę oddechu. 

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia

29 czerwca 2014 , Komentarze (5)


Początek
29.04.2014
Po miesiącu
29.05.2014
Po 2 miesiącach
29.06.2014
Zmiana
Waga98,0 kg92,4 kg88,9 kg-9,1 kg
Szyja37 cm36 cm36 cm-1 cm
Biceps37,5 cm36 cm34 cm-3,5 cm
Piersi110 cm108 cm105 cm-5 cm
Talia103 cm95 cm91 cm-12 cm
Brzuch110 cm105 cm98 cm-12 cm
Biodra111 cm104 cm101 cm-10 cm
Udo65 cm63,5 cm62 cm-3 cm
Łydka46 cm44 cm43,5 cm-2,5cm
Razem-9,1 kg/-49cm

W ostatnim tygodniu spadek wagi o zaledwie 0,4 kg. Jednak dla mnie to i tak powód do dumy, bo czuję że @ zbliża się wielkimi krokami i chyba woda się zatrzymuje. 

Ogólnie wynik jak za dwa miesiące myślę, że całkiem ładny i zdrowy! W związku z tym postanowiłam założyć sobie cel. Mianowicie po kolejnych 2 miesiącach chciałabym ujrzeć na wadze równiutkie 82 kg. Po 3,5 kg na miesiąc - myślę że to całkiem wykonalne. 

Tymczasem kończę, lecę robić obiad, pouczyć się do obrony a po południu przyjeżdża A. i jak nam pogoda pozwoli pójdziemy na rowery. 

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia

26 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Dostałam ostatnio zwrot podatku za zeszły rok więc postanowiłam wybrać się na zakupy. Wzbogaciłam tym samym swoją kolekcję o dwie nowe pary butów (!) i torebkę. Kupiłam też pasek do spodni, maskę do włosów i szampon koloryzujący. Myślę, że można uznać je za udane! :)

Wieczorem spotkałam się z przyjaciółką. Rozsiadłyśmy się u niej na balkonie przy lampce wina i podziwiałyśmy cudowny zachód słońca. Czego jak czego ale balkonu to jej ogromnie zazdroszczę. Ma chyba najlepszy widok na całą okolicę! 

Zaczęłam dziś robić prezentację do pracy i średnio mi to szło. Ale jutro poświęcę na to całe popołudnie i wieczór jeśli będzie trzeba bo chciałabym ją skończyć. Jutro też w planach dentysta. Ciekawe ile znów mnie skrobnie... No i dzień ważenia, ale postanowiłam go przełożyć na 29.06 (niedziela) bo upłyną wtedy równe dwa miesiące diety. Pomierzę się dokładnie i zobaczymy co i jak. Mam wrażenie, że spadki w obwodach nie będą aż tak imponujące jak po pierwszym miesiącu, ale to chyba naturalne. Tym bardziej, że póki co z aktywności jest tylko rower, czasem półbrzuszki, jakieś rozciąganie i ćwiczenia z ciężarkami na ramiona. Po obronie myślę już o tym, żeby dorzucić coś więcej. Jakieś ćwiczenia na wszystkie partie ciała. Ale to dopiero za tydzień.

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia

25 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Za późno dziś wstałam. Przyzwyczaiłam się do 5 posiłków dziennie i z racji tego, że dzisiaj śniadanie jadłam 2 godziny później niż zwykle brakło mi czasu na 2 śniadanie. Całe popołudnie podjadałam wafle ryżowe. Zjadłam prawie całą paczkę.... Poza tym starałam się pilnować ale było ciężko. Chyba zbliża się @. Cóż, tłumaczę sobie że to tylko wafle, że nie rzuciłam się na słodycze, ani nie opychałam się czym popadnie, a gorsze dni się zdarzają. Mimo to nie lubię tego uczucia. Zwątpienie w to, że uda się osiągnąć założony cel... Potrzebuję kopa. Mam nadzieję, że jutrzejszy dzień przyniesie więcej entuzjazmu.

Na dziś chyba tyle. Uciekam do łóżka bo jutro planuję wcześniej wstać. 

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia

25 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Kochane! 

Dziękuję Wam za wszelkie komentarze, za pochwały i za wsparcie. To jest strasznie miłe!

Dzisiejszy dzień wcale nie zapowiadał się tak intensywny i męczący jaki był w rzeczywistości. Miałam w planach na spokojnie ogarnąć sobie mieszkanko, upichcić jakiś obiadek a wieczorem spotkać się z przyjaciółką na długi spacer. Wszystko wykonane jednak wcale nie na spokojnie. Wpadło jeszcze kilka szybkich spraw do załatwienia i tak, od 7 rano kiedy zwlekłam się z łóżka dopiero teraz sobie usiadłam na dłużej niż 5 min... Mam dość już na dziś. Ale nurtuje mnie jedna sprawa, zwracam się do Was bo może Wy spojrzycie na nią z innej perspektywy i podpowiecie mi jak się zachować.

Miałam kiedyś dwie przyjaciółki, nazwijmy je X i Y. Przyjaciółkę X poznałam w pierwszej klasie podstawówki, już wtedy trochę się zakolegowałyśmy, czasem u siebie nocowałyśmy, no byłyśmy dość blisko już jako dziewczynki. Trzymałyśmy się tak mniej więcej do 4 klasy podstawówki, później ona wpadła w inne towarzystwo ja w inne (nadal byłyśmy w tej samej klasie). Rozmawiałyśmy czasem ze sobą, ale po szkole już się nie spotykałyśmy. Zacieśniłyśmy kontakt w końcówce ostatniej klasy gimnazjum bo okazało się, że wybieramy się do tego samego technikum. Tak się złożyło, że dostałyśmy się do jednej klasy i przyjaźń kwitła. Kierunek studiów wybrałyśmy ten sam, ta sama uczelnia, poszłyśmy razem. W międzyczasie ona poznała swojego obecnego męża i powoli odsuwała się ode mnie (jakoś po pierwszym roku studiów). Nie należę do osób które lubią się napraszać, próbowałam jednak mnóstwo razy się z nią umówić, spotkać, ale rzadko kiedy dała się na coś namówić. Pomyślałam sobie ok, prosić się nie będę. Ona zmieniła pracę, zakumplowała się z inną dziewczyną i dla niej zawsze miała czas bo często widywałam je na mieście. W zasadzie przyjęłam to ze spokojem. 

Równocześnie pod koniec gimnazjum zaprzyjaźniłam się z koleżanką Y (z "podwórka"), z którą znałam się od dziecka. Dopiero ta znajomość uświadomiła mi tak naprawdę czym jest przyjaźń. Traktuję ją jak siostrę (ona mnie również), a może nawet lepiej niż rodzone siostry. Zawsze mogę na nią liczyć, czy jest źle czy dobrze. Mogę się jej wypłakać, wyżalić ale powygłupiać, no jak to w życiu. Otoczenie odbiera ją jako energiczną, pewną siebie osobę, ja natomiast wiem, że jest niepewna, że ciężko jej komuś zaufać, łatwo ją zranić. 

Była przyjaciółka X została właściwie sama, bo ta jej nowa się przeprowadziła kilkadziesiąt km dalej i oprócz męża i rodziny nie ma na miejscu żadnych bliższych znajomych. Widzę też, że próbuje się do mnie zbliżyć, na nowo złapać kontakt. Tylko dała mi jasno do zrozumienia, że nie chce się również przyjaźnić (czy w ogóle mieć jakiś bliższy kontakt) z moją Y. Niestety nigdy za sobą nie przepadały... Jeżeli o nią chodzi, to ja wolałabym niczego nie zmieniać, to ona sama zadecydowała o odsunięciu się ode mnie. Z drugiej strony nie chciałabym żeby były pomiędzy nami jakieś kwasy. Możemy się czasem spotkać pogadać ale tyle. 

Z kolei przyjaciółka Y, czuje się zagrożona. Boi się, że skoro tamta postanowiła znów się koło mnie zakręcić, to ja będę wolała się z tą X spotykać i na nowo zaprzyjaźnić niż z nią. Nie wiem, jak mam jej wytłumaczyć, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Że nie zamierzam zrezygnować z naszej przyjaźni ot tak. Same słowa tutaj nie wystarczą, widzę że jej to nie przekonuje. pomimo tego, że nigdy nie dałam jej najmniejszego powodu do tego żeby miała podobne obawy. Teraz ta X zaprasza mnie do swojego nowego mieszkania. Y chciałaby wybrać się razem ze mną bo są niemal sąsiadkami, ale wiem że X się to nie spodoba i nie życzy sobie jej odwiedzin. Jak to rozegrać żeby i wilk był syty i owca cała? Nie pasuje mi zupełnie odrzucić jej zaproszenie bo jednak wciąż łączą nas chociażby studia... 

Kochane może Wy coś wymyślicie. Uciekam dziś bo już późno. Trzymajcie się!

Asia

22 czerwca 2014 , Komentarze (11)

W ubiegłym tygodniu spadek o 1,1 kg! Ach... Czego chcieć więcej? Mam swoją upragnioną 8 i myślę, że przez kilka najbliższych tygodni będę się nią cieszyć i zacięcie walczyć o 7 ;D

Moja motywacja zaskakująco ciągle rośnie. Poza dietą i ćwiczeniami wszystkie sprawy zmierzają w równie dobrym kierunku. Oddałam już pracę, obronę mam wyznaczoną na 3 lipca (promotor chciał to "załatwić" jeszcze w czerwcu, ale niestety nie udało się) na godzinę 12.00. Jeszcze się nie stresuję, powiedziałabym nawet, że jestem dziwnie spokojna... Ale to może tylko taka cisza przed burzą. 

Naprawiłam komputer, więc już wracam mam nadzieję do regularnych wpisów. Nie obyło się jednak bez formatowania, ale cóż jak mus to mus. Teraz za to śmiga jak złoto. I już nic mnie nie denerwuje. 

W dalszym ciągu na szczycie listy moich zmartwień jest zdrowie mamy. Odkąd wróciła do domu ma zawroty głowy, nudności, dzisiaj doszły wymioty. Nie jestem lekarzem, ale myślę że to od tabletek, które dostała przy wypisie. Zdecydowałam (słusznie lub nie, okaże się jutro), że musi przestać je brać. Jutro czeka mnie więc kolejny dzień gonitwy po lekarzach. Boże, daj mi siłę!

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia

19 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Strasznie dziwnie to brzmi, ale dziś właśnie takich wniosków doszłam... Cudownie jest budzić się rano, pełna energii, zapału na kolejny dzień. Cieszyć się z każdego małego sukcesu i czerpać niesamowitą przyjemność z prostych codziennych rzeczy. Oczywiście zdarzają mi się gorsze dni, czy humorki, ale są one zdecydowaną mniejszością. Nie to co kiedyś. Prawda jest taka, że dużo więcej radości sprawia mi teraz myśl, że czegoś sobie odmówiłam (czegoś co mogłoby być ze szkodą dla mojej diety), że kolejny dzień dałam radę niż pochłonięcie masy słodkości. Teraz w ciągu tygodnia nawet, nie zjadam tylu niezdrowych i kalorycznych przekąsek, które wcześniej wrzucałam w siebie w ciągu jednego dnia. I z tego jestem cholernie dumna!

Dzisiaj spędziłam fajny dzień. Rano poszłam do kościoła, później zrobiłam szybki obiad dla rodziców (żeby  siostra mogła tylko odgrzać) i pojechałam z A. na działkę. Pogoda nam się udała. Chmurzyło się chwilami, ale nie padało. Wygrzałam się na słoneczku z dobrą książką, a A. uciął sobie drzemkę ;D Później rozpalił grilla i w ramach obiadu upiekliśmy sobie mięso z kurczaka, a ja na szybko zrobiłam sałatkę. A późnym popołudniem przyjechała do nas  jeszcze moja siostra z mężem i moim kochanym chrześnikiem. Chyba ze dwie godziny graliśmy z nim w piłkę. Innych ćwiczeń dziś nie było, ale i tak jestem tak przyjemnie zmęczona ;)

Jutro dzień ważenia. Mam nadzieję że ta moja 8 się utrzyma bo było wzorowo! :)

Trzymajcie się Kochane! Buziaki! ;*

Asia

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.