Ostatnie ważenie nie przyniosło wielkiej zmiany więc nawet nie zmieniam paska. Biorąc pod uwagę wypadki ostatniego tygodnia nie ma się co dziwić. Ale w żadnym razie nie spisuję go na straty. Zawsze mogło być dużo gorzej i waga mogła pójść w górę. Na ćwiczenia też nie było zupełnie czasu. Ale dzisiaj już było wzorowo, pięknie z dietą i godzinka na rowerku zaliczona.
Wczoraj odwiedziłam babcię. Mieszka ładny kawałek od nas i rzadko się widujemy. Spędziłam u niej cały dzień, pogoda dopisała więc udało mi się też złapać trochę słoneczka. Już nie jestem "córką młynarza" ;D Wieczorem jak wróciłam do domu przyszła siostra z mężem i oblaliśmy porządnie mój licencjat. Nie pamiętam już kiedy ostatni raz piłam wódkę i obawiałam się że może to się skończyć źle, ale dzisiaj wstałam wyjątkowo wypoczęta bez bólu głowy i pełna energii. Chyba musiałam się w końcu odstresować porządnie. Zrestartować.
W tym miesiącu czeka mnie mnóstwo spraw urzędowych i mam nadzieję że się wszystko ładnie zgra w czasie. Złożyłam też już papiery na nową uczelnię i jestem pełna nadzieji, że wszystko pójdzie po mojej myśli.
Tata A. jest jeszcze w szpitalu. Ciągle robią mu jeszcze jakieś badania itd. A. udało się załatwić mu rehabilitację więc prosto ze szpitala przewiozą go do ośrodka rehabilitacyjnego. On sam póki co nie planuje powrotu, musi wszystkiego dopilnować no i zająć się tatą. Tęsknię za nim i jest mi tak cholernie przykro, że sam musi przez to wszystko przechodzić...
Kończę na dziś, idę poczytać co u Was. Trzymajcie się Kochane. Buziaki.
Asia
.Rosalia.
8 lipca 2014, 21:16Trzymaj się :) A ja dalej będę trzymać kciuki za tatę A. ...