Wczoraj zrobiłam dwunasty trening- ćwiczyłam Skalpel Wyzwanie. Było ciężko, ale dotrwałam do końca. Dziś mam straszne zakwasy, ciężko mi się ruszać, ale to przypomina mi o tym, że wczoraj nie próżnowałam :).
Dosyć długo mnie tu nie było, nie ćwiczyłam też zbyt dużo, ale próbowałam trzymać się diety i utrzymałam wagę 61kg, może jest nawet ciut mniejsza. Nie ćwiczyłam, bo miałam dość trudny okres-30 czerwca były wyniki matur. Zdałam, nawet całkiem dobrze (zaskoczeniem był dla mnie wynik z polskiego-miałam 91%, a bardzo się bałam tej matury, bo nie przepadam za polskim). Najlepiej poszło mi z niemieckiego, ale tego akurat się spodziewałam ;p. Z chemii niestety nie uzyskałam tylu punktów, ilu się spodziewałam. Moim marzeniem było i nadal jest studiowanie medycyny. W tym roku się nie udało, ale spróbuję za rok. Dostałam się na dietetykę na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie. Papiery już zawiozłam, teraz jestem na etapie szukania mieszkania na wynajem. W czwartek jadę z Mamą je obejrzeć. Dietetyka mnie interesuje, ale denerwuje mnie, że ludzie patrzą na mnie z niezadowoleniem, jak mówię, że na razie wybrałam dietetykę. Twierdzą, że to taki byle jaki kierunek, ale już nie pomyślą, że musiałam się dużo napracować, aby się na niego dostać. Machną tylko ręką albo w ogóle nie komentują (kończą na "aha"). Tak się składa, że w tym roku progi punktowe na dietetykę na PUM w Szczecinie czy na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu wcale nie były niskie (nie wiem, jak z dietetyką na AWF). Ciekawa jestem, czy oni zdołaliby dostać się na ten kierunek. Wybrałam Szczecin ze względu na mojego chłopaka, z którym jesteśmy 3,5 roku i w końcu będziemy mieszkać w jednym mieście, bo On też dostał się na studia do Szczecina. Podczas studiów planuję chodzić na dodatkową chemię, biologię może też i za rok planuję jeszcze raz podejść do matury z tych przedmiotów. Wiadomo, było mi przykro, że nie dostałam się w tym roku na lekarski, ale na razie się nie poddaję ;).
Motywacja do ćwiczeń: