Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ciężki dzień


Kochane! 

Dziękuję Wam za wszelkie komentarze, za pochwały i za wsparcie. To jest strasznie miłe!

Dzisiejszy dzień wcale nie zapowiadał się tak intensywny i męczący jaki był w rzeczywistości. Miałam w planach na spokojnie ogarnąć sobie mieszkanko, upichcić jakiś obiadek a wieczorem spotkać się z przyjaciółką na długi spacer. Wszystko wykonane jednak wcale nie na spokojnie. Wpadło jeszcze kilka szybkich spraw do załatwienia i tak, od 7 rano kiedy zwlekłam się z łóżka dopiero teraz sobie usiadłam na dłużej niż 5 min... Mam dość już na dziś. Ale nurtuje mnie jedna sprawa, zwracam się do Was bo może Wy spojrzycie na nią z innej perspektywy i podpowiecie mi jak się zachować.

Miałam kiedyś dwie przyjaciółki, nazwijmy je X i Y. Przyjaciółkę X poznałam w pierwszej klasie podstawówki, już wtedy trochę się zakolegowałyśmy, czasem u siebie nocowałyśmy, no byłyśmy dość blisko już jako dziewczynki. Trzymałyśmy się tak mniej więcej do 4 klasy podstawówki, później ona wpadła w inne towarzystwo ja w inne (nadal byłyśmy w tej samej klasie). Rozmawiałyśmy czasem ze sobą, ale po szkole już się nie spotykałyśmy. Zacieśniłyśmy kontakt w końcówce ostatniej klasy gimnazjum bo okazało się, że wybieramy się do tego samego technikum. Tak się złożyło, że dostałyśmy się do jednej klasy i przyjaźń kwitła. Kierunek studiów wybrałyśmy ten sam, ta sama uczelnia, poszłyśmy razem. W międzyczasie ona poznała swojego obecnego męża i powoli odsuwała się ode mnie (jakoś po pierwszym roku studiów). Nie należę do osób które lubią się napraszać, próbowałam jednak mnóstwo razy się z nią umówić, spotkać, ale rzadko kiedy dała się na coś namówić. Pomyślałam sobie ok, prosić się nie będę. Ona zmieniła pracę, zakumplowała się z inną dziewczyną i dla niej zawsze miała czas bo często widywałam je na mieście. W zasadzie przyjęłam to ze spokojem. 

Równocześnie pod koniec gimnazjum zaprzyjaźniłam się z koleżanką Y (z "podwórka"), z którą znałam się od dziecka. Dopiero ta znajomość uświadomiła mi tak naprawdę czym jest przyjaźń. Traktuję ją jak siostrę (ona mnie również), a może nawet lepiej niż rodzone siostry. Zawsze mogę na nią liczyć, czy jest źle czy dobrze. Mogę się jej wypłakać, wyżalić ale powygłupiać, no jak to w życiu. Otoczenie odbiera ją jako energiczną, pewną siebie osobę, ja natomiast wiem, że jest niepewna, że ciężko jej komuś zaufać, łatwo ją zranić. 

Była przyjaciółka X została właściwie sama, bo ta jej nowa się przeprowadziła kilkadziesiąt km dalej i oprócz męża i rodziny nie ma na miejscu żadnych bliższych znajomych. Widzę też, że próbuje się do mnie zbliżyć, na nowo złapać kontakt. Tylko dała mi jasno do zrozumienia, że nie chce się również przyjaźnić (czy w ogóle mieć jakiś bliższy kontakt) z moją Y. Niestety nigdy za sobą nie przepadały... Jeżeli o nią chodzi, to ja wolałabym niczego nie zmieniać, to ona sama zadecydowała o odsunięciu się ode mnie. Z drugiej strony nie chciałabym żeby były pomiędzy nami jakieś kwasy. Możemy się czasem spotkać pogadać ale tyle. 

Z kolei przyjaciółka Y, czuje się zagrożona. Boi się, że skoro tamta postanowiła znów się koło mnie zakręcić, to ja będę wolała się z tą X spotykać i na nowo zaprzyjaźnić niż z nią. Nie wiem, jak mam jej wytłumaczyć, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Że nie zamierzam zrezygnować z naszej przyjaźni ot tak. Same słowa tutaj nie wystarczą, widzę że jej to nie przekonuje. pomimo tego, że nigdy nie dałam jej najmniejszego powodu do tego żeby miała podobne obawy. Teraz ta X zaprasza mnie do swojego nowego mieszkania. Y chciałaby wybrać się razem ze mną bo są niemal sąsiadkami, ale wiem że X się to nie spodoba i nie życzy sobie jej odwiedzin. Jak to rozegrać żeby i wilk był syty i owca cała? Nie pasuje mi zupełnie odrzucić jej zaproszenie bo jednak wciąż łączą nas chociażby studia... 

Kochane może Wy coś wymyślicie. Uciekam dziś bo już późno. Trzymajcie się!

Asia

  • .Rosalia.

    .Rosalia.

    25 czerwca 2014, 14:00

    Och, widzę, że Ty jesteś w podobnej sytuacji jak moja przyjaciółka. Przyjaźni ona się jeszcze z jedną dziewczyną, z którą dawniej i ja się przyjaźniłam, dzisiaj za nią nie przepadam. Dlatego ja na Twoim miejscu postarała się jakoś zagospodarować czas i dla X, i dla Y. Nie wiem, czy jest jakiś sens próby zakolegowania ich obu. Zawsze możesz Ty zaprosić je do siebie, żeby pogadały. :) A do tego mieszkania wpadnij sama :) Przyjaciółka powinna to zrozumieć :)

    • czekoladka9186

      czekoladka9186

      27 czerwca 2014, 00:09

      Właśnie z tym zrozumieniem może być ciężko bo ona jest strasznie zazdrosna. Zawsze z nią tak po cichu konkurowała... Ale jakoś to będę musiała ogarnąć :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.