Dziś bardzo zakręcony poniedziałek i nerwowy jak dla mnie....
Starszy synek, nie poszedł do przedszkola bo od soboty katar, kaszel i gorączka.... Się zaczęło.... Młodszy też ma katar, ale jakoś jeszcze nie ma kaszlu na szczęście....
Tak więc starszy wstał w nie najlepszym nastroju, wszystko na nie i maruda ogromna... Chciał sobie pomalować ale stwierdził że nie umie narysować chudego kółka (????) no i płacz, potem że nie umie rysować rybki, ptaszka itd. i bek oczywiście i nerw... Jak zjadł śniadanie okazało się że pięknie umie narysować i ptaszka i rybkę i jeszcze pokolorować umie
W międzyczasie obudzony płaczem starszego wstał młodszy.... też w nie najlepszym humorze... Zjadł kilka łyżek ryżu na mleku i stwierdził że się najadł co mnie z kolei zdenerwowało... Próbowałam jeszcze go nakarmić, prośbą i groźbą ale się poddałam i stwierdziłam że jak dupa zgłodnieje to może drugie śniadanie zje lepiej... Nie było lepiej niestety Straszny niejadek z niego, dobrze chociaż że pić chce to przynajmniej nie martwię się o odwodnienie....
Tak więc miotając się pomiędzy nie najlepszymi nastrojami swoich pociecha a swoimi własnymi nerwami ogarnęłam hacjendę, wyniosłam pościel, wstawiłam pranie, ugotowałam zupę i pobawiłam się z moimi jęczydupkami. Niby nie wiele ale jakoś weny nie miałam na większe czyny. W międzyczasie były jeszcze syropki, inhalacje, kąpanie mierzenie temperatury itd. Teraz panowie smacznie śpią a ja mam wreszcie czas by pobyć chwilę sama ze sobą, podumać co by tu jeszcze przydało się zrobić, zapisać listę i może prasówkę ogarnąć....
Widziałam tam fajne zestawy na jesień i tak mnie jakoś naszło by zrobić sobie listę tego co chcę dokupić do swojej szafy. I oto na liście znalazł się
1. Żółty golf
2. Czarną ramoneskę
3. Czarne spodnie z efektem woskowania, lub coś podobnego - w każdym razie jakąś alternatywę dla dżinsów...
4 Jakiś fajny kardigan...
Co do diety, to się staram jeść zdrowo i regularnie... Mam ochotę na surówki z marchewki i pekińskiej, czasem na buraczki. Są jeszcze pomidory, rzodkiewka i ogórki. Dokładam je do kolacji lub śniadania.... Staram się unikać słodkiego a przynajmniej trzymać się limitów i nie popłynąć gdy zjem kawałek batona..... Teraz np. kusi mnie czekolada Oreo, którą mam schowaną w szafce na wszelki wypadek, gdyby wpadł gość z dzieckiem... No ale niech sobie leży i czeka na to dziecko
Kończę bo chyba jeszcze skuszę się na prasówkę i może zerknę na Drugą Szansę w TV.
Spokojnej nocki