Dziś wstałam z nerwem na nie wiadomo kogo lub co... Potem jakoś zajęłam się robieniem śniadania dla siebie i potomków i jakoś mi przeszło a w zasadzie przerodziło się w brak ochoty na cokolwiek...
Pogoda też byle jaka, a w zasadzie zimowa - bo u mnie pełno śniegu na podwórku. No ale taka pora więc jeszcze wszystko możliwe i nie ma czemu się dziwić, tym bardziej narzekać. Choć chce mi się słońca i temperatur na plusie............. W sobotę miałam takiego powera że zabrałam się za sprzątanie swojego przydomowego ogródka. Powygrabiałam kolki i inne naleciałości i w niedzielę jak wyszło słońce poszłam podziwiać swoją pracę i już czułam wiosnę - ot taka dygresja
,A dziś czuję brak sił i chęci...No ale jakoś się nie zamierzam poddawać.
Właśnie ogarnełam swój dobytek i wypiłam kawę i zamierzam stworzyć listę tego co powinnam zrobić w tym tygodniu...
A muszę:
* złożyć dokumenty do przedszkola bo do końca marca jest czas. Mam już wypełnione muszę tylko zawieźć i zamierzam to zrobić w czwartek.
Przydałoby się:
* zrobić porządek w mojej szafce z ubraniami, bo dużo w niej ubrań ale niestety więcej jest takich w których albo nie lubię już chodzić albo źle wyglądam albo nie założyłam ich co najmniej przez dwa lata... itd. Biorę się za to już jakiś czas ale ciągle mi nie po drodze i jakoś tak odwlekam sprawę... ale chyba wezmę się za to w tym tygodniu...
* poszukać sobie jakiegoś kursu np. na kadry i płace...
* zabrać się wreszcie za angielski ale jakoś nie chce mi się bardziej niż zabranie za porządki w ubraniach. Ale muszę się ogarnąć bo bez angielskiego w dzisiejszych czasach ciężko.......
To takie priorytety... Pisze je bym o nich nie zapomniała w kieracie dnia codziennego
A dziś w planach: ogarnąć piec, ogarnąć siebie, jechać na rekolekcje wieczorem, poćwiczyć cokolwiek.
Jeśli chodzi o dietę i ćwiczenia: to ostatni tydzień bardzo ładny, trochę ciężej było w weekend ale bez tragedii. W Tym tygodniu też zamierzam ogarniać michę i ruszać się
Miłego tygodnia