Wreszcie zawitała piękna, słoneczna wiosna... Od razu chce się chodzić na długie spacery, działać w ogródku, po prostu przebywać na dworze i ładować akumulatory...
Uwielbiam takie dni, kiedy po przebudzeniu spoglądam w niebo i widzę cudownie błękitne niebo nad moimi sosnami, które skrzą się poranna rosą
Wtedy nabieram powera i działam, działam, działam...
Tak więc wyniosłam już pościel, by się przewietrzyła i nabrała cudnego zapachu... wiatru i tego wiosennego zapachu, a że nie mieszkam w mieście to mogę sobie pozwolić na ten luksus
Zrobiłam śniadanie dla siebie i szkrabów - dziś były parówki w roli głównej, nawet ten mój mały niejadek zjadł tak więc na jakiś czas mam ich z głowy...
Ja zjadłam jedną parówkę z 1,5 kromki chleba żytniego i dwoma łyżkami sałatki (taka zmodyfikowana jarzynowa tzn. ugotowana marchewka, pietrucha, ziemniak, burak i ogórek kwaszony wymieszane to z odrobiną majonezu)
Zaraz lecę wstawiać pranie, ogarnę kuchnię i salon, poodkurzam podłogi, ogarnę ciut łazienkę bo się kurzy niemiłosiernie i jeszcze piec mi zostanie... a potem zrobię drugie śniadanie, choć nie mam pojęcia co... może jakiś jogurt (naturalny ha ha, bo tylko taki posiadam) i ananasa plaster???
Coś wymyślę na pewno O! a dla chłopaków budyń ugotuję - dawno nie jedli to może będzie nie głupi pomysł....
A potem wyjdziemy na dwór się dotleniać - może mi się uda podziałać w ogródku??? Bo już sobie wymyśliłam że sobie pokopię troszkę i zrobię taką małą rabatkę wokół moich borówek i innych tam posadzonych, którą obsypię zrębkami i otoczę takim obrzeżem, coby mi mąż przy koszeniu nie pościnał, tak jak ostatnio - zielsko zostawił a sciął mi dopiero co posadzoną morwę..... Ogrodnik mój kochany
Co do diety... to jest, i jestem z tego dumna.... nawet nie traktuję tego jak diety, po prostu staram się do paszczy wkładać to co zdrowe... I dalej trwam w balsamowaniu, dzięki czemu mój mąż zachwyca się moją gładką skórą ha ha ha czyli coś tam jednak działają te balsamy...
Piję dużo zielonej i czerwonej herbaty i jedną taką oszukaną kawę, którą robię z inki i spienionego mleczka... Jak dla mnie pychota... Takim spienionym mleczkiem nawet zajadają się moje chłopaki
Co do ćwiczeń staram się jak mogę o nich nie zapominać i zamienić treningi w nawyk codzienny. W tym miesiącu podjełam się wyzwania płaski brzuch w miesiąc poprzez robienie codziennie tzw. deski.... Ponoć to ma wzmocnić mięśnie brzucha - zobaczymy.... Było w jakiejś kobiecej gazecie, więc mam rozpisany cały plan na miesiąc, kiedy i po ile sekund, dziś wypada 40 sekund Dam radę.... na pewno nie zaszkodzi....
Tymczasem kończę i idę działać ;-)
Cudownego, wiosennego wtorku
flaviadeluce
20 kwietnia 2016, 10:09Ja lubię inkę z mlekiem sojowym :) Pychotka
angelisia69
5 kwietnia 2016, 13:32super ze tak pozytywnie u ciebie ;-) az milo sie czyta.Deske jak juz robisz to staraj sie tez utrudnic i robic na 1 reku potem na 2gim efekty beda lepsze.Milego dnia :*
Piegotka
5 kwietnia 2016, 14:09Dziękuję za super radę. Na pewno spróbuję. Pozdrawiam serdecznie ☺