Jadłospis - byle jaki, a więc tak: I śniadanie: 1/2 grahamki z twarogiem,
II śniadanie - to samo. Przekąska - 1/2 paczki cukierków odpustowych, Obiad - 1,5 bułki grahamki + 2 ugotowane jajka. Kolacja - nic.
Tak to wyszło, bo nie miałam chęci ani na gotowanie, ani na jedzenie. W sumie niewiele, ale nie zjadłam zabranych do pracy pomidorków, ani marchwi, jogurt naturalny też pozostał nietknięty. Znowu mam zastój. Jutro coś dobrego wymyślę, będzie smaczniej i zdrowiej.
Deszcz w nocy padał niemiłosiernie i tak praktycznie do południa, a potem wyjrzało słoneczko i było ciepło. W pracy dużo dzisiaj siedziałam - uzupełniałam dokumentację, nie wychodziłam na zewnątrz załatwiać spraw. a więc zero spaceru. Taki efekt, że boli mnie kręgosłup. W domu posprzątałam, zrobiłam pranie i dzięki temu jutro będę miała wolniejszy dzień. Będę miała czas na zakupy i gotowanie. Jeszcze czuję się nijako po tym szoku, ale daję sobie na to czas. Powoli, powolutku minie czas i złe wspomnienie oddali się, już nie będzie tak boleć. Dar zapominania - to łaska losu, jeden z największych prezentów otrzymanych od Niego.