Trwaj chwilo, trwaj! Nie godzinę ani dwie, ale dłużej - tak długo aż nasycę się tobą! Gdy miniesz - daj mi cierpliwość i nadzieję, że znowu zawitasz w moim domu ... A ja będę czekać: rok albo dwa lata.
Balsam dla mojego smutku ... Udało się! Witek zagrał na gitarze i zaśpiewał, razem z moim mężem - dwa wspaniałe, dla mnie najwspanialsze, głosy świata (może oprócz Pavarottiego i Coena). Zdarza się rzadko, by nasz kolega z młodości dał się namówić na to. Kiedyś (w czasach kawalerskich) tworzyli zgrany duet, kocham ich za ten śpiew... Być może jestem z "innej epoki" - jak to mówi mój syn - ale kocham poezję śpiewaną, szczególnie Stachury i ballady Okudżawy... Ten smutek ma oczyszczającą moc i dziwnie na mnie działa: pomimo smutku czuję wielką radość - stan trudny do określenia. Dzisiaj słuchałam ballad Okudżawy i poezję śpiewaną Stachury w wykonaniu Witka i mojego męża. Zaczęli śpiewać najpierw luźne piosenki (typu "Biały miś", "Kesera", "Po morzu burza hula", etc,), a ja czekałam na te deser: zaśpiewają, czy nie to, co najbardziej kocham. "Góralko Halko"... to dla mnie Witek nauczył męża tej piosenki w czasach naszego narzeczeństwa - pięknie zaśpiewali, a ja już wtedy wiedziałam, że rozkręcą się na dobre i zaśpiewają poezję i ballady. Zaśpiewali ... niesamowite, cudowne godziny, za którymi zawsze będą tęsknić. Witek tak cudownie śpiewał, że zdawało mi się cały świat milknie z zachwytu. Mąż, który miał wtórować - chwilami zapominał o tym i milczał. Sąsiedzi na tarasach zasłuchani w milczeniu ... albo nagle pojawiający się na naszym podwórku, szeptem pytający "Mogę?" - tak jest od wielu lat. Mogą, oczywiście mogą przyłączyć się do nas - tego balsamu dla wszystkich starczy...