Pamiętnik odchudzania użytkownika:
magnolia90

kobieta, 60 lat, Gdańsk

177 cm, 80.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Schudnąć ....

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 września 2015 , Komentarze (7)

Zapotrzebowanie odpowiednie dla mnie, przy wadze 85 kg:
kalorie - 2300, B - 69-115g, W - 259-403g,T - 64-89g

Zapotrzebowanie, by chudnąć 1 kg tygodniowo:
kalorie - 1300, B - 39-81g, W - 146-188 g, T - 36-51g. 

A jak to u mnie wyglądało dzisiaj?
Kalorie - 1505, B - 124 g, W - 177 g, T - 39 g. No, nie do końca się udało, ale dopiero dzisiaj zalogowałam się, co umożliwiło mi dokonać ustawienia.

 Przesadziłam z kaloriami, ale tu zaważył obiad (smażony pstrąg +1/2 bułki grahamki). Rozkład kalorii w posiłkach też niezbyt udany: I ś -342 kcal, II ś - 444, przekąska - 0, obiad - 605, kolacja - 114. 

9/30
1. Ustawiłam dokładniej licznik kalorii - teraz będzie mi łatwiej planować posiłki.
2. Przemaszerowałam 4 km.
3. Zasadziłam 40 krzaczków truskawek.
4. Doczekałam się piątku, godziny 15.30 (koniec pracy na 2,5 dnia).
5.  Wygospodarowałam "chwilkę" dla siebie.

17 września 2015 , Komentarze (6)

8/30
1. Zważyłam się po 2 tygodniach - wytrzymałam bez codziennego ważenia.
2. Zastój wagi minął - minus 0,7 kg.
3. Zaczęłam czytać powieść - taka mała chwila relaksu w pracy (10 minut).
4. Grzecznie odmówiłam, gdy koleżanka chciała mnie poczęstować chruścikiem drożdżowym - i niewiele mnie to kosztowało (naprawdę nie chciałam zjeść tego chruścika).
5. Dieta - bez zarzutu.


16 września 2015 , Komentarze (4)

Słoneczko od rana do wieczora, bez upałów - to jest to, co lubię...

8/30
1. Przepiękna pogoda - siedząc 8 godzin za biurkiem, tonąc w papierzyskach odebrałam ją jako pomocnika w pracy.
2. Nadgoniłam wszystkie najpilniejsze papierkowe sprawy.
3. Dieta - 100%.
4. Ćwiczenia - 100%.
5. Przemówiła do mnie "ludzkim głosem" czepialska koleżanka.

Kalorie w całodniowym menu - 1200 kcal.


2. 

15 września 2015 , Komentarze (4)

Sama nie wiem dlaczego tak mi radośnie. Niby nic szczególnie dobrego nie spotyka mnie, a wokół czuje same pozytywy. Odmienny stan do tego, gdy czuję (nie wiadomo z jakiego powodu), że kroi się coś niedobrego - ten dziwny niepokój ...

7/30
1. W pracy poradziłam sobie z mnóstwem spraw, nawet pokonałam te najtrudniejsze.
2. Mam swoje 3 godziny, tylko dla siebie: moi domownicy pojechali na basen.
3. Zafarbowałam sobie włosy, potem wzięłam długą kąpiel, wymalowałam paznokcie, a teraz już (od 20-ej byczę) się w łóżku.
4. Ugotowałam obiad na dwa dni (zupę ogórkową) - znowu będę miała dla siebie więcej czasu, gdy jutro wrócę z pracy.
5. Otrzymałam dobrą wiadomość od koleżanki: wczoraj została babcią.

Dzisiejsza kaloryczność: 1200 kcal (bezgrzesznie, regularnych 5 posiłków).:)

Dzisiaj nie ćwiczyłam, jak laba to laba:DZa to w pracy 3 godzinny spacer (ok. 5 km), a ponadto bieganina po schodach (I piętro) co najmniej 10 razy.
W domu po pracy (przed labą) zakupy, gotowanie, sprzątanie. Cały dzień ruchu - od 6-ej do 20-ej.
Jutro poćwiczę, bo będzie znacznie mniej ruchu. W pracy czeka a na mnie sterta papierzysk, więc nasiadówa przy biurku. Nie lubię tego, bo taki dzień w pracy zawsze kończy się bólem kręgosłupa.

14 września 2015 , Komentarze (3)

6/30
1. Kupiłam dla siebie smartfona (Asus) z promocji (na promocji oszczędziłam 150 zł).
2. Ściągnęłam darmową aplikację licznika kalorii z Vitalii.
3. Ćwiczyłam przez 35 minut.
4. Towarzyszył mi syn w ćwiczeniach (raczej dla śmiechu, bo więcej śmiał się, rozśmieszał mnie, niż ćwiczył).
5. Nie zjadłam niczego, co byłoby niezgodne ze zdrowym żywieniem.

Mając do dyspozycji licznik kalorii już nie będę skrzętnie spisywała w pamiętniku co zjadłam - wystarczy, że będę pilnowała się w "liczniku kalorii". To wystarczy dla własnej samodyscypliny.

Według licznika kalorii zjadłam posiłki o łącznej wartości 1150 kcal. Do kolacji było 780 kcal - trochę mało, więc nadrobiłam na kolację. Też źle. Od jutra postaram się, by było inaczej: mniej więcej 3x350-400 kcal (główne posiłki) +2x100 kcal (przekąski). 

Miałam dzisiaj bardzo dobry dzień... 

13 września 2015 , Komentarze (6)

Przybyliśmy do matki męża przed 15-tą.
Poczęstunek: kawa + ciasta. Zjadłam w sumie 4 rodzaje ciasta, ale
w minimalnych kawałkach (ok. 3x3 cm).
O 17-ej: 1/2 wędzonego pstrąga + bułka z masłem. Potem 2 małe lampki czerwonego półsłodkiego wina (w sumie butelka wina dla 5 kobiet), nektarynka.1. 

W międzyczasie trochę miałam latania, bo pomagałam teściowej w nakrywaniu do stołu.

5/30
1. Wyspałam się (spałam 9,5 godzin).
2. Teściowa powiedziała mi, że wydaje jej się, że schudłam (nie widziałam jej 3 tygodnie).
3. Mąż powtórzył zdanie teściowej.
4. Ubyło mi centymetrów, pomimo zastoju wagi (spodnie, które nosiłam jeszcze 2 tygodnie temu, dzisiaj okazały się za luźne).
5. W radosnej, rodzinnej atmosferze spędziłam dzisiejsze popołudnie.

Do teściowej przyjechały również jej dwie kuzynki. Fajne, starsze babki (przed 70-dziesiatką), radosne, pełne werwy, a przede wszystkim bardzo życzliwe. Zawsze swoją obecnością zmieniają wszystkich wokoło, zarażają swoją radością i mają taką, można powiedzieć, moc uszczęśliwienia innych... Zaśpiewały stare, ludowe przyśpiewki, na dwa głosy. Dołączyła do nich teściowa, jej siostra, nawet jej matka, która skończy niedługo 97 lat. Gdzieś już to słyszałam, daleko, dawno temu... No tak, moja babcia śpiewała nam te pieśni w długie zimowe wieczory, przędąc wełnę na kołowrotku - śpiewała dla nas, swoich małych wnucząt, pieśni o tęsknocie, bólu miłości...

Człowiek z wiekiem staje się coraz bardziej sentymentalny. Nawet fajna jest ta faza życia w której obecnie znajduję się. Nabiera się swojego rodzaju dystansu do samego siebie i otaczającego świata. Coraz mniej rzeczy martwi, a zarazem coraz mniej cieszy - wewnętrzny spokój. Ważne są chwile.

13 września 2015 , Komentarze (1)

Wczoraj dokonałam długiego wpisu i poleciał w eter, bo nie było połączenia z internetem. W skrócie: w piątek nie ćwiczyłam, w sobotę tak. W piątek wpałaszowałam paczkę ciastek (570 kcal), poza tym zjadłam w ciągu dnia 2 bułki grahamki, makaron pełnoziarnisty z sosem spagetti. Wczoraj wszystko było OK pod względem dietetycznym. Zważyłam się wczoraj, waga pokazała 85,7 kg. Udało mi się wymienić 5 dobrych rzeczy, które mnie spotkały w piątek i sobotę - nie mam czasu, by ponownie je wymieniać.

Dzisiaj: I śniadanie - bułka grahamka z masłem + jajecznica z 3 jajek;
II śniadanie - zjem jogurt.
Obiad - idę na urodziny teściowej ...

10 września 2015 , Komentarze (5)

bo niestrawności ciąg dalszy. No, odechciało mi się frytek na długo. Znam siebie: co mi zaszkodzi nie tykam przez wiele miesięcy.

W pracy zjadłam 2 bułki grahamki.z serkiem almette + nektarynkę. Obiad: jogurt naturalny z płatkami błonnikowymi. Kolacja: maliny z jogurtem naturalnym i serkiem homo.

4/30

1. Wstałam wcześniej - miałam czas, by podziwiać wschód słońca. Dzisiaj był przepiękny: słoneczko wstawało w otoczce mgły. Czułam radość.

2. Pomyślnie rozwiązałam problem zawodowy.

3. Nie zjadałam nic, co by było niezdrowe.

4. Zwalczyłam zawroty głowy (niskie tętno - 42) pracą: po obiedzie zabrałam się do generalnych porządków w kuchni i do półgodzinnej gimnastyki. 

5. Leżę już w łóżku, pomimo wczesnej pory i mam czas na V*.

9 września 2015 , Komentarze (3)

Chciałam tyle zrobić, a czas już spać. Rano pobudka o 6-tej.

Jadłam praktycznie to samo, co wczoraj + 10 dkg frytek (o 14-ej) + 1 Pawełek (o 11-ej). Na kolację maliny z jogurtem naturalnym. 

No, frytek i batonika nie powinno być, ale było. Jutro (i w ciągu najbliższego czasu) już nie będzie, tym bardziej, że (na szczęście!) zjedzenie frytek odpokutowałam mdłościami i bólem żołądka przez 2 godziny - to dla mnie najlepszy "odstraszacz".

3/30 :D

1. Udało mi się spojrzeć na konfliktowego człowieka pobłażliwie i bezstronnie, co jednocześnie pozwoliło mi udzielić stosownej pomocy bez uczucia zniechęcenia.

2. Kolejny dzień (5-ty?, 6-ty?) bez ważenia się. I odkrycie: tak jest lepiej.

3. Kolejny dzień (4-ty) gimnastyki. Dołożyłam kilka ćwiczeń - czas ćwiczeń przedłużył się do prawie 40 minut. Efekt: czuję mięśnie.

4. Obejrzałam dobry film z synem - on wciąż lubi być ze mną (jest wówczas taki radosny i bliski).

5. Wracając z pracy (samochodem) dostrzegłam w lesie stado sarenek - były przepiękne.

Nie jest łatwo pisać, co dobrego spotkało mnie dzisiaj... co złego - byłoby zdecydowanie lżej. Ale o tym cicho sza.

8 września 2015 , Komentarze (2)

I śniadanie: bułka grahamka z sałatą i serkiem almette;
II śniadanie: bułka grahamka z sałatą i pastą z łososia.
Obiad: 1,5 talerz grochówki.
Kolacja: maliny z jogurtem naturalnym.

Po ponad pół roku zawitała do mnie @. Samopoczucie psychiczne OK, fizyczne - boli mnie brzucho (tak umiarkowanie). Jednak cieszę się, bo może teraz po kilku dniach minie też zastój. Nie dałam sobie wolnego od ćwiczeń, bo są one takie mało energiczne ... A jednak zakwasy mięśni dają o sobie znać, ale bardziej nadgarstki. Z dnia na dzień coraz więcej sprawiają mi przyjemności i coraz większą mam ochotę na to, by ćwiczyć.

3/30 - to trudne ...

1. Nie zjadłam dzisiaj nic słodkiego.

2. Ćwiczyłam pół godziny.

3. Udało mi się spokojnie podejść do kolejnej zaczepki koleżanki (jest naprawdę nieznośna i humorzasta) - nie wzbudziło to we mnie złości tylko rozbawienie.

4. Sumiennie spożytkowałam czas pracy zawodowej - nadrobiłam wszystkie zaległości.

5. Od 19-ej mam czas na relaks - szybko ze wszystkim się uwinęłam.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.