Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 89.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Tak mi sie marzy juz powrot na swoje:) Matka do szalu mnie doprowadza, specjalnie wytykajac mi jak to gowniano zarabiam i czemu nie znajde sobie pelnoetatowego zajecia.oj zdziwi sie jak jej powiem ze kupuje bilet i adios!

Finanse majac na uwadze - odezwal sie zlodziej (moj ex;), nekalam go (doslownie na fb), ze chce pogadac i tyle.A ze nie odpisywal ( menda jedna) a mi wyswietlalo sie na komorce ze byl/ jest dostepny,to ze tak powiem nie wybrzydzalam w slowach.....Oczywiscie nic sie nie dowiedzialam, poza "wiem ze musze Ci oddac pieniadze". Szlag mnie trafia na samą myśl jaka ja głupia i naiwna byłam (ale jaka szczęśliwa jednocześnie;D).....

Bycie królową śniegu w relacjach z facetami (co już niejeden mi zarzucił), ma ten wielki plus że możliwość powtórzenia scenariusza - mam raka, umarłem, ożyłem, okradłem, spadaj - jest równa ZERU. Niestety są też minusy, wielkie minusy:D

Deszczowa pogoda za bardzo sprzyja rozmyślaniu i rozgrzebywaniu tego co było,więc do cholery niech wychodzi już słońce bo wdepnę w depreche....!

Kontrola nad lodówką powróciła. Wmawiam sobie że nic poza serkiem capri w niej nie ma, i niczego tam nie szukam. Tona pomidorów na kolację - sprytnie oszukam żołądek ...:D

Ćwiczeniowo - niebawem zbieram się na Pumpy....jeszcze trochę i zamiast autobusu przyda się tramwaj wodny:)

25 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Gdy pada za oknem (tak jak dzis), gdy jest szaro i slychac na ulcach szum spod kol przjezdzajacych samochodow, ZA CHOLERE nie chce mi sie wyjsc z domu. Ani do szkoly (przedtem), ani do pracy (potem), ani na silke (teraz:).
Wczorajszy dzien abstynencji tez swoje zrobil, bo budzilam sie od 6 rano...na szczescie pukanie w szyby szyko podzialalo i ledwo zwkleklam sie po 9ej:)

Takie dni gdy leje, leje, pada, pada, maja ten zasadniczy plus, ze tylko osoby ktorym naprawde sie chce wstaja z kanapy i ida na silke. Leniwce zawsze znajda wymowke....a to ze za goraco,to ze pada, to ze kaluze, to ze autobus uciekl,ze recznik nie wysechl A potem wielkie sranie z pretensjami,ze spodnie za ciasne, ze falda na wierzchu...i jedzenie jak dla wrobla:)

Moja kolezanka testowala opcje owijania sie folia spozywcza. No fakt, ze sie pocila jak mops - wg niej to byl tluszcz....schudla dobre 2 rozmiary w kilka tygodni... tylko zachwalajac to obwijanie i efekty zapomniala sie pochwalic, ze je jak wróbel tylko salatki (bez majonezu oczywiscie),a sniadania i kolacje zastepuje papierosem...Na nic tlumaczenie ze jak zacznie jesc normalnie to wszystko wroci. Ona wie swoje, owijanie folia i dieta zdzialaly cuda! Fakt wyglada super, ale .........hmmm...ja bym chyba rzucila sie na surowe mieso w sklepie jakbym tak ciagnela tylko i wylacznie na salatkach..ale co kto lubi:)

Co do lubienia...jakies cholerne fatum nade mna wisi! Wszyscy faceci, ktorzy juz jakims cudem wpadaja mi w oko sa nieosiagalni!!!! Albo obraczka, albo narzeczona, albo odleglosc - obcokrajowcy!! Zaraz mnie jasny szlag trafi! Brzydule sie zareczaja, wieszkosc znajomych zaklada rodziny, a Ksieciunia dalej nie ma:D

Ćwiczeniowo z dziś:
- Rower (20min-10km)
- Wioślarz 5km (25min)
- Bieżnia (30min - 4,5km)

Plan na dzis wykonany. Czas na tzn dzien SEKSULANY - czyli lezenie brzuchem do gory:D

24 czerwca 2013 , Skomentuj

Weekend był i się zmył. Malowanie płotu to zajęcie naprawdę absorbujące... i 3 litry WODY dziennie wypite! Gdzie ten deszcz zapowiadany? Niewiada... Ale 7 przęseł zrobione, opalanko  i oglądanie wielkiej akcji odkopywania samochodu przez jakichś dupków, którzy myślą że osóbówką przez wielkie wykopy raz dwa przejadą....wyżelowane włoski, piwko w ręce....spodnie od garnituru...i pożyczona od nas łopata ..widok przezabawny:)

Widok na wadze jaki dziś zobaczyłam...........powiedziałabym, że można się było tego spodziewać...wracam do tymczasowej abstynencji.......chociaż mało co smakuje tak dobrze jak zimny bro i pudełeczko mascarpone....:D Ale może w lipcu/sierpniu uda mi się jeszcze gdzieś wyskoczyć i bikini musi wyglądać odpowiednio na włoskiej plaży:D

Po prawie 2 tygodniach przerwy, dziś wyjście na siłkę. Wymagało samozaparcia. Zwleczenie dupska z kanapy to już był dobry początek:) Wieczorne ochłodzenie też. Wycieńczenie przyjemne, chociaż dzisiejsze smażenie w bikini na podwórku.

Zamiast jeść słodkie ...dziś postawiłam na owocowy talerz!
Taki  zestawik mały a przepyszny:D
Ćwiczenia z dziś:
- Spinning
- Bieżnia - tuptanie-20min (ładne słowo?:)

Wakacyjny rozkład na siłowni mi NIE pasuje. Rozumiem, że mniej chętnych, że upały...ale przez to i wybór mniejszy, więc mogliby i ceny wakacyjne zrobić:)

Chyba muszę sobie zapisywać znowu co jem....jak oczy zobaczą to mózg przestanie wysyłać sms po więcej i więcej.....! :)

21 czerwca 2013 , Komentarze (4)

I jest to dobra wiadomość. Jakaś pseudomobilizacja.Od poniedziałku powrót na siłke, wiec mam nadzieje że upały zejdą...dzisiaj smażyłam się na podwórku...48stopni w słońcu! Pot dosłownie ściekał mi po tyłku...szkoda że nie wypalał się tłuszcz:D

Było zacnie.Popołudniu już mniej fantastycznie, bo piwo krzyczało z lodówki, weź mnie weź!! uległam...co tu dużo kryć, czasami mam słabą wolę:D Zresztą powód się znalazł. Miałam pseudorandkę na skype z przystojniakiem...całkiem ciekawe 1,5h to było muszę przyznać...:)

No nic, lecę na kolejna porcję "Bones" ...zawsze śpię po tym jak dziecko :D

Dowody polskiej pogody ku potomności:


20 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Wiedeń i Budapeszt zaliczony!!Urlop się skończył.Niestety. A wraz  z nim, szary powrót do rzeczywstości. Było wiadomo jak - FANTASTYCZNIE! Nie myślałam ani o tym, czy dobrze jem, czy nie za dużo, czy nie za słodko...jak to na urlopie! Wino w torbie, kebab w ręce i hooppp w drogę

Nogi bolą do teraz. Seksowne sandałki zeszły na drugi plan, bo chodząc jak pokraka to już daleko bym nie zaszła..nie ma to jak wygodne adidasy, w których żadna góra niestraszna! Aczkolwiek poszukiwania jakiś wygodnych sandaczy zacząć trzeba..bo na upalne lato jakaś alternatywa być musi!

Fotek cała masa, zanim je przejrzę to jeszcze chwila minie, bo przez te upały to jedyne na co mam siłę to dojście i powrót z/do pracy. I nigdzie indziej nie łaże. Nawet na siłownie w tym tygodniu raczej już nie pójdę. Nie chce mi się. Już i tak stoję pod prysznicem 3x dziennie, a gdzie tu jeszcze wycisk na siłce wepchnąć..

Pozdrawiam Was gorąco,

ps. O boszzzzzzz...uwielbiam upały:D

10 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Nie wiem czy kiedyś wspominałam, ale moja mamuśka pod wpływem natchnienia (bo musi schudnąć etc) kupiła sobie superrr maszynę, żeby ten cel osiągnąć. Nazywa się ona Jurine-8000,  a kosztowała chyba 20 tyś.Jej działanie polega na elektrostymulacji - po ludzku mówiąc - zakładasz pasy na różne części ciała, i kopie Cię prąd o większym czy mniejszym natężeniu wedle fantazji....:) Gdy ona chodziła na te zabiegi do pewnego klubu- przez miesiąc lub dwa- spotykała tam różne osoby, które twierdziły że ta maszyna im pomaga zrzucić zbędne kg..w jaki sposób do piernika skoro siedzisz, a nie ruszasz tyłka z kanapy? No tego to jakoś nikt dokładnie opisać nie potrafił. Tak więc teraz i ja, natchniona przez "STANIE SIĘ CUD" myślenie, testuje owy wynalazek na sobie...o efektach (jeśli jakieś będą) wkrótce!



Lecę na siłkę, bo sam ten tłuszcz się nie spali..Efekty maszynowe jakoś trzeba wspomóc:D

8 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Nie wiem jak u Was, ale ja ostatnio zastanawiałam się nad fenomenem Vitalii pod względem licznika odwiedzin pamiętników...I doszłam do wniosku, że ja np. to ciekawskie jajo jestem, dlatego tak podoba mi się czytanie cudzych przemyśleń  I to już nie chodzi o ćwiczenia, dietę, etc. Bardziej interesują mnie takie generalne bzdury, problemy. Tak jakbym czytała czyjś pamiętnik, a nie oszukujmy się- takie zaglądanie w czyjąś głowę jest fenomenalne:) Tak więc w obliczu faktu że mój pamiętnik niebawem odwiedzi 10 000 osoba - cóż, ciekawskich jaj jest więcej niż by się mogło wydawać:D

Zamykam kolejny tydzień z mocnym postanowieniem NIEŻARCIA śmieciowego jedzenia...tylko jak to zrobić, kiedy odkryłam przepyszne-pseudo zdrowe, ciasteczka, z bakaliami,ziarnami, smakujące najlepiej wieczorem do zimnego Leszka? No jak, pytam się?;D



Dietę (jeśli można tak nazwać sposób w jaki jem...), w tym tygodniu definitywnie szlag trafił. Od kiedy nie notuję co jem, i o której, puściły hamulce. Ale nie mam teraz głowy do myślenia o żarciu. Jem co chcę, a lodówka zdaje się że sama się uzupełnia o rzeczy na które mam ochotę:D Waga na bank poszła w górę, ALE.
Ćwiczeniowo zaczęłam znowu wychodzić z zajęć wymęczona. Wrzuciłam więcej na pumpach, i już przerwy były konieczne. Trzeba dokładać, mięśnie same nie urosną a przeklęty brzuch znowu zaczyna mnie drażnić...agrrr...!
Zabawne jak szybko się przywiązałam do prowadzącej zajęcia, i teraz gdy czasami ktoś inny je prowadzi, no nie czarujmy się- to już nie to samo.Jak się okazało nie tylko ja tak mam, bo wczoraj w saunie gadałam z babką dobre 15min o tym jak fajnie jest na zajęciach u S, a jak dziwnie u P. A matka mi ciągle mówi że to ja jestem zbyt wybredna w stosunku do ludzi i za szybko się zniechęcam...cóż widocznie nie jestem AŻ takim dziwolągiem:D

Dziś urodziny mojej ex-przyjaciółki.Wysiliłam się na sms.Dosłownie wysiliłam się. Jutro jedzie na urlop, potem może przenosi się do Niemiec, i nasz kontakt urwie się całkiem. Tęsknić nie będę... Nie, raczej nie.


6 czerwca 2013 , Skomentuj

Czas już na weekend. Na poleżenie. A tu dupa blada, bo dopiero czwartek. Dopiero i już. Psychicznie w tym tygodniu dopadła mnie depresja. Ostatni, głęboko schowany na dnie szuflady papieros spalony. Niefajnie.

Pół dnia dziś przeleżałam oglądając pokoje do wynajęcia w Londynie, przeglądając oferty pracy. Nic konstruktywnego póki co to z tego oglądania to nie będzie - za wcześnie na cokolwiek. Ale zorientować zawsze się można:)Z jednej strony chciałabym żeby wrzesień nadszedł już, zaraz. Z drugiej na samą myśl ogarnia mnie przerażenie (to taka typowa ja)

Ćwiczeniowo z dziś:

- Rower 20min~10km
- Wioślarz 2km (9:15...i zasapana na maxa:D)
- Torso rotation 14-18-23kg (2x10,2x15,2x10)
- Triceps wyciskanie 18-23kg (10,3x10)
- Bieżnia~30min ~ 4,6 km

Rąk nie czuje. Czyli dobrze wyciskałam. Chociaż coś mi dziś wyszło:)

Oglądanie wiadomości też nie poprawia humoru, bo powodzie atakują południe europy...oczywiście powoli zastanawiam się czy ma sens wycieczka w przyszłym tygodniu..tym bardziej, że lwia część dystansu będzie przejechana busem...jeśli drogi będą pozalewane, to szlag wszystko trafi. A urlop już zaklepany.Zaraz komuś łeb rozwalę z tej niemocy!!!!!!

5 czerwca 2013 , Skomentuj

Właściwie to tym zdaniem można by określić mój ostatni weekend - urlopowy. Myśleć by można że skoro urlop to leżenie, żarcie i spanie zaplanowanie....otóż nic bardziej mylnego! 7h snu to max, gonienie po sklepach, zaliczona siłownia i zajęcia (żeby mieć porównanie z polskimi), przegonione na rowerze ponad 30km....wydreptane po klifach i plaży bite 10h. Dupsko boli do teraz (a mamy na boga już środę wieczorem), dalej chodzę niewyspana. ALE.

Spotkanie ze znajomymi uświadomiło mi że:
1. Spanie po raz 2 z facetem w jednym łóżku, kiedy żadne z Was znowu nie wykazuje najmniejszej chęci na cokolwiek, oznacza że może to być materiał na prawdziwą przyjaźń.
2. Spotkanie byłego współpracownika po 3latach, i przegadanie w samochodzie godziny o dupie maryni, gdy obydwoje się ciągle śmiejecie, pokazuje że dla niektórych ludzi w pewnych relacjach czas się zatrzymał i zawsze można iść dalej jakby nigdy nic.I jest to cudowne uczucie:)))
3. Postanowiłam że między wrześniem a październikiem wracam do UK. Te kilka dni ponownie pokazały, że to tam czuje się szczęśliwa. I gdzieś mam to że będzie ciężko, że trzeba będzie szukać pracy i mieszkania, że nie będzie do kogo gęby otworzyć, że będę sama jak palec. Nic to. Każdy idzie do przodu. Idę i ja. Jeśli to oznacza powrót do paszczy lwa, niech i tak będzie. Teraz nie ufam nikomu, nic nie pożyczam, spinam poślady udać się musi:D

Ćwiczeniowo - wczorajszy spinning i bieganie i wiosłowanie obudziło we mnie LWA. A właściwie lwicę. Z wywieszonym jęzorem. W 7 potach,ale chrzanić to, udało się przejechać, udało się dobiec.Po prostu się udało. I to wystarczyło by ten kolejny dzień w Polsce był bardziej znośny:D

Ćwiczenia z dziś:
- Skalpelek (jak pieszczotliwie:) Ewki!
- Body pump
- Bieżnia~20min~3,2 km

Na koniec kilka fotek, bo właśnie je wrzucam na picase, więc równie dobrze mogę pokazać Wam, a co tam:D



 





29 maja 2013 , Komentarze (4)

Dziś osrał mnie ptak. Normalnie wyzywałabym tak głośno, że cała dzielnica by słyszała, ale nie dziś:D Dziś nie obchodzi mnie nic, tylko siłka, wybrany urlop w pracy i pakowanko!

Ćwiczenia z dziś:

- Wioślarz 2km (9:42..w ile pływasz MisterCube?bo zaczynam ambitnie się z Tobą ścigać:)
- Body pump (zajęcia)
- Przywodzenie nóg na maszynie 35-42-59kg (20,20,10)
- Bieżnia~20min~3km

Osrana czy nie, szczęśliwa!Już nie mogę się doczekać tego weekendu:D ps. Może to jakiś znak? taki kop szczęścia z nieba?:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.