Nie wiem jak u Was, ale ja ostatnio zastanawiałam się nad fenomenem
Vitalii pod względem licznika odwiedzin pamiętników...I doszłam do
wniosku, że ja np. to ciekawskie jajo jestem, dlatego tak podoba mi się
czytanie cudzych przemyśleń
I to już nie chodzi o ćwiczenia, dietę, etc. Bardziej interesują mnie
takie generalne bzdury, problemy. Tak jakbym czytała czyjś pamiętnik, a
nie oszukujmy się- takie zaglądanie w czyjąś głowę jest fenomenalne:)
Tak więc w obliczu faktu że mój pamiętnik niebawem odwiedzi 10 000 osoba
- cóż, ciekawskich jaj jest więcej niż by się mogło wydawać:D
Zamykam kolejny tydzień z mocnym postanowieniem NIEŻARCIA śmieciowego jedzenia...tylko jak to zrobić, kiedy odkryłam przepyszne-pseudo zdrowe, ciasteczka, z bakaliami,ziarnami, smakujące najlepiej wieczorem do zimnego Leszka? No jak, pytam się?;D
Dietę (jeśli można tak nazwać sposób w jaki jem...), w tym tygodniu definitywnie szlag trafił. Od kiedy nie notuję co jem, i o której, puściły hamulce. Ale nie mam teraz głowy do myślenia o żarciu. Jem co chcę, a lodówka zdaje się że sama się uzupełnia o rzeczy na które mam ochotę:D Waga na bank poszła w górę, ALE.
Ćwiczeniowo zaczęłam znowu wychodzić z zajęć wymęczona. Wrzuciłam więcej na pumpach, i już przerwy były konieczne. Trzeba dokładać, mięśnie same nie urosną a przeklęty brzuch znowu zaczyna mnie drażnić...agrrr...!
Zabawne jak szybko się przywiązałam do prowadzącej zajęcia, i teraz gdy czasami ktoś inny je prowadzi, no nie czarujmy się- to już nie to samo.Jak się okazało nie tylko ja tak mam, bo wczoraj w saunie gadałam z babką dobre 15min o tym jak fajnie jest na zajęciach u S, a jak dziwnie u P. A matka mi ciągle mówi że to ja jestem zbyt wybredna w stosunku do ludzi i za szybko się zniechęcam...cóż widocznie nie jestem AŻ takim dziwolągiem:D
Dziś urodziny mojej ex-przyjaciółki.Wysiliłam się na sms.Dosłownie wysiliłam się. Jutro jedzie na urlop, potem może przenosi się do Niemiec, i nasz kontakt urwie się całkiem. Tęsknić nie będę... Nie, raczej nie.