Tak jak wspominalam ostatnio sprawy z V nabieraja wreszcie jakiegos normalnegoooo (no wzglednie tempa.. - odbyla sie pseudorandka nr 2... czemu znowu pseudo? mmmhmm.. znowu lazilismy po sklepach, bylismy cos zjesc...tym razem mielismy spedzic razem wiecej czasu..ALE. Zawsze kurna jakies ale musi byc... tym razem - strajk metra.
Umowilismy sie po mojej pracy..niedaleko...on juz byl w drodze jak ja wychodzilam...taaaa..ladnie to brzmi byc w drodze..kiedy caly londyn stoi w korku..czekalam w mega krotkiej kiecce...i plaszczu 1h! JEDNA GODZINE!! Nic to ze wialo...ze zaczynalo kropic..ze sie sciemnialo..sms mnie rozgrzewaly..wiec stalam jak taka debilka z wiatrem pod plaszczem, z bananem na ryju czytajac to co pisze...:D
Polazilismy po sklepach...chcialam kupic kiecke,mial mi doradzic..ALE. Okazalo sie ze wyplata jeszcze nie wplynela...wsciekla bylam, bo znowu skonczylam w roli experta z pustymi rekami i cietym jezykiem:D A ten zadowolony z siebie 2 siaty targal..w jednym ze sklepow mnie wola..saszka saszzka chodz....(ludzie juz sie gapia...) . Podchodze, on stoi przy polkach z kalesonami i podkoszulkami..i sie pyta, jakie mam wziac? Mowie, a bierz co chcesz...a on bardzo glosno: ALE JA NIE WIDZE ZADNEJ ROZNICY...wybierz cos:D Myslalam ze sie spale tam ze wstydu..faceci wokol...kolejka do kasy, a ten zadowolony z siebie stal i sie smial,a ja z burakiem myslalam tylko o tym zeby uciec stamtad czym predzej..
Cos przekasilismy i czas byl wracac do domu...3h busem kazdy do siebie...sama przyjemnosc..siedzialam tylko dlatego, ze wsiadlam na poczatkowym przystanku..na przesiadce ledwo co wepchnelam sie do busa..w najblizszy piatek-ndz znowu powtorka z rozrywki...ostatnio poniewaz tylko czesc drogi udalo mi sie przejechac pociagiem, czesc musialam przejsc. ZNACZNA czesc...1,5h z lacza szlam i szlam i szlam....zeby zdazyc do pracy na czas..bo bus nie jechal albo jechal pelen i nawet sie nie zatrzymywal...jak juz doszlam do pracy to najchetniej bym sie od razu polozyla spac..:D
Niebawem walentynki... on ma wolne, ja gnije w pracy. Gdybym wiedziala ze COS bede robic,to jeszcze jest szansa ze moge sie zamienic..poki co tylko mu napisalam ze on ma wolne w pt (bo jego nie bylo jak wywiesili grafik) ..i w zwiazku z tym, jak planuje mi dac walentynkowa kartke skoro go nie bedzie:D To tylko sie rozesmial...no ej.. nie taka miala byc odp:D Zobaczymy.
Dzis spojrzalam na telefon..a tam opcja - najczesciej konatkowane osoby - V. hehe..dobrze ze mam do nuego darmowe sms bo bym z torbami poszla...sa dni (a wlasciwie bardziej noce) kiedy po 30-40 sms.wysylamy..uff..
Dobra...dosc o nim, bo w koncu to moj pamietnik. Dzis bylam na mega udanych zakupach...kiecka na impreze firmowa kupiona...bede lady in red:D Chyba sie zakochalam w mango..buszowalam tam dzis o wiele za dlugo..kasa poleciala,..ale szczescia sie kupic nie da:D
jedna z dzisiaj zakupionych kombinacji (bluzka ma skorzane wykonczenia..)
Kolejnym razem wrzuce zdjecie kilku sukienek...to moze mi doradzicie w co sie ubrac za tydzien na impreze firmowa..:D