Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 89.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 sierpnia 2017 , Komentarze (3)

z dobrych wiadomosci. Po tygodniu zaharowania w pracy w koncu dzien wolny ..wiec buty na nogi, sluchawki na uszy i dawaj.. dzis personal best. 12km w 1:01:50.i gdyby nie to ze nie wzielam wody a wyszlo palace slonce.. moze jeszcze 2 czy 3 km daloby rade wycisnac. Z elementow motywacyjnych: nagroda juz czekala❤. Wcz wieczorem V przyniosl wino z urugwaju 2009..na razie bedzie lezakowac az najdzie mnie mega chec..

5 sierpnia 2017 , Komentarze (2)

Nic tak nie pomaga z rana w 6dniowym tygodniu pracy jak spadeeek na wadze.Kolejny kg w dol. Motywacja wzrosla wiec gatki wciagnelam i dawaj do parku. 10km za mna. Ledwo zdazylam wrocic zaczelo lac. Wiec wyczucie czasu znakomite.

Jestem wypompowana ale zadowolona..bardzo zadowolona. Sredni czas na 1km to dzis  5:04min. A zaczylam 5:30. Dalej jak biegne wydaje mi sie ze wloke sie jak babcia..dzis taka zabawna sytuacja -  biegam wokol jeziora.. wyprzedza mnie laska.. rach ciach wskoczyla przede mnie.. mysle ale ma sile w nogach ( i zgrabna taka) 15metrow pobiegla i padla. No to tym razem ja ja wyprzedzilam i juz nie wrocila...

3 sierpnia 2017 , Komentarze (1)

I mimo ze waga stoi i spasc nie chce na chwile obecna tym sobie zawracac glowy.. jestem przemeczona praca i uzeraniem sie z debilami. Odmowili mi podwyzki. Wiec moja chec i zapal osiagnely poziom krytyczny.  Mialam w planach dzis pobiegac ale ledwo wstalam o 1 30.. i gdyby nie praca pewnie caly dzien bym przespala..i czy bylby to zly pomysl? Raczej nie:)

24 lipca 2017 , Skomentuj

dzis niedziela. Plan byl calkowicie nieambitny - lezakowanie. golenie nog. i drzemkaaa. slowem z lozka niewstawanie. Dobre sobie. Nie wytrzymalam. z czystych nudow. Facet stwierdzil ze sie zdrzemnie.I tak ta drzemka trwa juz 4 godzine..a samej nudno. wiec wciagnelam nowe gatki z tk maxxa . mieciutkie takie ze az milo sie w nich smigalo.. i 5km wycisniete.. 

Co do wycisku. W piatek forma na maxa.

To pierwszy tak daleki bieg poza silownia i bieznia 4lata temuv( ale ten czas leci). I nieskromnie mowiac duma mnie roznosi. czas jest OK. Wysilek mega ale bariera 10 km przelamana...

10 lipca 2017 , Komentarze (3)

Dobre wiadomosci z rana  zawsze sa przyjemne dla ucha... dla oka rowniez jesli wejscie na wage oznacza spadek..spadeczek..spadunio. hahaha

22 czerwca 2017 , Skomentuj

Mija 6 dzien kiedy odstawilam kompletnie alkohol. Kiedy przygotowuje  zdrowe posilki.Kiedy patrze co jem i jaka to ma wartosc kaloryczna. I latwo nie jest. Upaly koszmarne..marzy mi sie szklaneczka zimnego spritzera rose.. no ale twardym trzeba byc i jakos do konca miesiaca zakasac rekawy.

Wrocilam do biegania. W terenie. Trudno mi sie przyzwyczaic do nierownej powierzchni..patrzenia pod nogi i wiatru wiejacego z kazdej strony. Ale staram sie znalezc na to czas. Poki co plan zaklada 2 wyjscia z domu w tygodniu.Jesli mam 2 dni wolnego.

Moze tu wspomne ze moja praca utrzymuje mnie fit i sa dni kiedy przechodze 15km ... ale chodzenie a bieganie to juz inna para kaloszy. Samej sobie przyznac sie musze ze nie podoba mi sie ilosc wypijanego wina..

Gdzies trzeba zaczac. I Od czegos trzeba sie odbic by gdzies dojsc. A cel jest jeden - byc moze W KONCU w pazdzierniku pojade do Indii i zamierzam tam wygladac bosko. Tymbardziej ze przyszlych tesciow mam spotkac..

Wiec wracam na vitalie. Dla siebie. Zeby te wszystkie bzdury ktore lataja mi po glowie mialy jakies ujscie.

Namaste

19 lipca 2015 , Komentarze (1)

Kalkulator mowi ze minimum na zycie to:1554 kcal 

Aby utrzymać wagę:2409 kcal

15% białka: 361 kcal = 90 g

55% węglowodanów: 1325 kcal = 331 g

30% tłuszczu: 723 kcal = 80 g

Wyliczone, wyczytane tu:

http://kulturystyka.pl/co-jedza-ladies-sfd/

http://potreningu.pl/calculators/bmr

 1 030 kcal

80 g B 139 g W 17 g T

Malo..gdzies mi 1000 kcal ucieklo chyba...hahah.. dopiero jak wbilam w program co zjadlam to sie za glowe zlapalam.. tak to nie ujedziemy,.. A i tak ilosc wegli strzelila w kosmos po butelce wina i butelce toniku (Upaaaal to dobra wymowka by sie napic:D) Musze poczytac z czego tluszcze wycisnac ..bo skleroze mam straszna i wszystko co kiedys wyczytalam zwyczajnie zapomnialam..

Dobrze ze pol dnia przespalam..bo nie wyobrazam sobie tak malo jesc codziennie.. W ogole to czytalam ostatnio gdzies taki fajny artykul o tym ze jesli podswiadomie masz ochote np na tluste czy slodkie czy rybe czy wieprza to jest to sygnal od organizmu ze czegos Ci brakuje - bede musiala wyprobowac te teorie w praktyce bo brzmialo interesujaco;D

* * *

Dzis w planach wielki steak na lunch! Juz nie moge sie doczekac! Wbijam sie wiec w kiece i lece:D

18 lipca 2015 , Komentarze (2)

Zakwasy po bieganiu mam takie, ze (a dzis juz sobota SIC) ledwo wczoraj doszlam do domu po pracy...widzialam ze jedzie bus ale nie mialam sily poderwac nog  i biec..co dziwne najbardziej boli mnie wewnetrzna strona ud.. reszte jakos przeboleje..

Co do bolu dzis (z racji faktu ze od 2 dni nie tknelam alkoholu i dospac nie moglam z wrazenia) zwleklam sie z lozka juz o 8. Czas nie pieniedz..na ulicy nie lezy:D

Wyzwania na dzis:

JogaMel B
(puchar)(puchar)

Czemu joga? Wpierw moze powiem ze to absolutnie nie w moim stylu, bo daleko jej do spinningu albo body pumpa (co uwielbiam) ale na chwile obecna i nieprzechodzace zakwasy wydaje sie to byc rozsadne rozwiazanie..i oby pomoglo.

Nie wiem czy tak u Was jest,ale ja po cwiczeniach czuje taki wewnetrzny spokoj...tak blogie to uczucie ze najlepiej poszlabym dalej spac..:D

* * *

Wczoraj w koncu odebrali mi wyniki TSH z ostatniej wizyty w PL... I znowu kiepsko (3,92) I gdzie to 0,5 ucieklo?:) Widzialam ze wlosy wypadaja jak psu na wiosne.. ze sie nie wysypiam, ze w brzuch juz nie taki plaski..ale zbicie tego gowna znowu do niskiego poziomu to juz nie taka prosta sprawa.. No ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni..:D

Z nowosci - polubilam owsianki - blyskawiczne  - 2 min w mikrofali i voila! Cieple, szybkie..akurat przed wylotem na bus co dzien rano:D Mimo ze przy niedoczynnosci tarczycy powinnam unikac nabialu... cos w koncu trzeba jesc..juz i tak chleb wycielam z diety..

O "diecie" mowiac - ide dzis po parowar. Ostatnio jadlam warzywka z tesco z mikrofalii - z maslem czosnkowym - doslownie 1kg moglabym tego pochlonac....w zwiazku z faktem ze nie kupuje miesa (bo jem w pracy co daja..nie bede wybrzydzac i na glodniaka pracowac ale w lodowce nie mam..) postanowilam ze parowar to dobra inwestycja - szczegolnie ze uwielbiam groszek i fasolke..

Wiec moze w koncu w mojej lodowce znajdzie sie cos innego niz ogorek, pomidor,, pol masla i mleka...:D

17 lipca 2015 , Komentarze (1)

Motywacja osiagnela punkt szczytowy i w koncu ruszlam sie z domu i poszlam biegac. Do parku. A dodam moze ze NIGDY w zyciu w parku nie biegalam...jedynie na silce zdzieralam buty na biezni z koszulka tak mokra ze mozna bylo ja wyrzynac...no ale do rzeczy.

Od ostatniego wpisu wiele sie dzialo.. 3 razy zmienilam prace i w koncu sie przeprowadzilam. W koncu mieszkam w centrum (jesli tak mozna nazwac pierwsza strefe) i dojazd do i co najwzaniejsze z pracy zajmuje mi maxymalnie 45min. Co w nocy tobi taka roznice ze w koncu (po 1.5 roku) czuje sie wyspana i mam czas na jakies zycie (chociazby wpis tu:D)

Przez prace nie mialam sily ani glownie czasu na nic. W ostatnim miejscu tyralam niczym niewolnik na fix salary i mimo ze umowa zakladala mniej wiecej 45h w tyg ZAWSZE srednio wychodzilo ok 60. I tak 3 miesiace..Szaleniec ktory ukladal grafik powinien wyladowac w celi z pedofilami.. praca po 15h na dobe..obcinane przerwy.. przyjdz szybciej zostan dluzej. Bez prosze, bez czy mozesz, big NO NO NO! A wlasciciel to taka szycha.. kazdy o nim slyszal..kazdy o nim wie... jesli chcesz zjesc rybke w Londynie wiesz gdzie isc.. Tymczasem realia byly iscie niewolnicze. Nigdy wiecej nie wdepne w rybny biznes ani w prace na sztywnym wynagrodzeniu. 

Z obecnego miejca jestem (poki co a mija 5 tydz pracy) zadowolona.. ani razu nie wrocilam do domu z poczuciem beznadziejnosci..zdenerowania..a wrecz przeciwnie. Ciagle nie moge sie nadziwic ze istnieja miejsca takie jak to, gdzie ludzi sie szanuje, gdzie szef jest mily a grafik konczy sie na piatku:D

Tak wiec w koncu sie ogarnelam i nadmiar czasu zaczynam poswiecac na wysilek...na silownie poki co jeszcze nie patrzylamm bo w okolicy jest tylko jedna,..ale nie wyglada zachecajaco z zewnatrz wiec nawet nie zamierzam zagladac do srodka...:D

Poki co plan jest nastepujacy:

- Nie zrec glutenu ( tarczyca) - co bedzie dosc ciezkie bo w pracy nie ma alternatywy na sniadanie..

- Ograniczyc alkohol (to dopiero bedzie wyzwanie...!)

- Biegac 3x w tyg 

- Zaprzyjaznic sie z treningami na utube

Znajomy stwierdzil ze wygladam bosko a nie widzielismy sie 4 miesiace.. brak stresu zadowolenie z pracy mowie... ciut przytylas mowi ale wygladasz lepiej niz kiedykolwiek..usmialam sie.. ale pozniej wzielam miarke i faktycznie to tu to tam przybylo cm.. i czas to ukrocic:D

Ps. zakwasy trzymaja mnie 2 dzien.. ledwo co moge z lozka wstac..starosc nie radosc kurna:D

9 lutego 2014 , Komentarze (2)

Tak jak wspominalam ostatnio sprawy z V nabieraja wreszcie jakiegos normalnegoooo (no wzglednie tempa.. - odbyla sie pseudorandka nr 2... czemu znowu pseudo? mmmhmm.. znowu lazilismy po sklepach, bylismy cos zjesc...tym razem mielismy spedzic razem wiecej czasu..ALE. Zawsze kurna jakies ale musi byc... tym razem - strajk metra.

Umowilismy sie po mojej pracy..niedaleko...on juz byl w drodze jak ja wychodzilam...taaaa..ladnie to brzmi byc w drodze..kiedy caly londyn stoi w korku..czekalam w mega krotkiej kiecce...i plaszczu 1h! JEDNA GODZINE!! Nic to ze wialo...ze zaczynalo kropic..ze sie sciemnialo..sms mnie rozgrzewaly..wiec stalam jak taka debilka z wiatrem pod plaszczem, z bananem na ryju czytajac to co pisze...:D

Polazilismy po sklepach...chcialam kupic kiecke,mial mi doradzic..ALE. Okazalo sie ze wyplata jeszcze nie wplynela...wsciekla bylam, bo znowu skonczylam w roli experta z pustymi rekami i cietym jezykiem:D A ten zadowolony z siebie 2 siaty targal..w jednym ze sklepow mnie wola..saszka saszzka chodz....(ludzie juz sie gapia...) . Podchodze, on stoi przy polkach z kalesonami i podkoszulkami..i sie pyta, jakie mam wziac? Mowie, a bierz co chcesz...a on bardzo glosno: ALE JA NIE WIDZE ZADNEJ ROZNICY...wybierz cos:D Myslalam ze sie spale tam ze wstydu..faceci wokol...kolejka do kasy, a ten zadowolony z siebie stal i sie smial,a ja z burakiem myslalam tylko o tym zeby uciec stamtad czym predzej..

Cos przekasilismy i czas byl wracac do domu...3h busem kazdy do siebie...sama przyjemnosc..siedzialam tylko dlatego, ze wsiadlam na poczatkowym przystanku..na przesiadce ledwo co wepchnelam sie do busa..w najblizszy piatek-ndz znowu powtorka z rozrywki...ostatnio poniewaz tylko czesc drogi udalo mi sie przejechac pociagiem, czesc musialam przejsc. ZNACZNA czesc...1,5h z lacza szlam i szlam i szlam....zeby zdazyc do pracy na czas..bo bus nie jechal albo jechal pelen i nawet sie nie zatrzymywal...jak juz doszlam do pracy to najchetniej bym sie od razu polozyla spac..:D

Niebawem walentynki... on ma wolne, ja gnije w pracy. Gdybym wiedziala ze COS bede robic,to jeszcze jest szansa ze moge sie zamienic..poki co tylko mu napisalam ze on ma wolne w pt (bo jego nie bylo jak wywiesili grafik) ..i w zwiazku z tym, jak planuje mi dac walentynkowa kartke skoro go nie bedzie:D  To tylko sie rozesmial...no ej.. nie taka miala byc odp:D Zobaczymy.

Dzis spojrzalam na telefon..a tam opcja - najczesciej konatkowane osoby - V. hehe..dobrze ze mam do nuego darmowe sms bo bym z torbami poszla...sa dni (a wlasciwie bardziej noce) kiedy po 30-40 sms.wysylamy..uff..

Dobra...dosc o nim, bo w koncu to moj pamietnik. Dzis bylam na mega udanych zakupach...kiecka na impreze firmowa kupiona...bede lady in red:D Chyba sie zakochalam w mango..buszowalam tam dzis o wiele za dlugo..kasa poleciala,..ale szczescia sie kupic nie da:D

jedna z dzisiaj zakupionych kombinacji (bluzka ma skorzane wykonczenia..)


Kolejnym razem wrzuce zdjecie kilku sukienek...to moze mi doradzicie w co sie ubrac za tydzien na impreze firmowa..:D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.