Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alexsaskee

kobieta, 40 lat, Oslo

182 cm, 89.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 października 2019 , Komentarze (3)

Okresu brak. Test zrobilam. Negatywny. Cycki mi sie jakims cudem powiekszyly. V zachwycony. Ja tak srednio. No ale to moze burze hormonalne. Chyba kupie jeszcze jeden test. Tak dla pewnosci bo spokoju mi to nie daje.

W kwestii spokoju - potrzebowalam odskoczni od pracy i ciaglego zmeczenia wiec tadaaa - bedzie wycieczka. Bilety kupione. Kierunek islandia. Takie nieco wczesniejsze walentynki na karcie kredytowej. Hahah.. ciesze sie strasznie, mimo ze do wyjazdu jeszcze kilka miesiecy. Plan jest. Przygotowania w toku. Tamtejsze ceny - OMG. I to niby norwegia jest droga? Chyba na wakacje polecimy gdzies w gleboko azje. Zaszyc sie  w jakims biednym kraju;)

Zakwasy dalej trzymaja. Jakby ktos mnie skopal w tylek i tyl kolan. Schylam sie do polowy. Jak babinka. Boli. V wcz pomasowal. Troche pomoglo, dzis znowu sie podloze pod jego lapska:)

18 października 2019 , Komentarze (1)

Wrocilam do lask szklanej bestii. Czy raczej to ona wrocila do moich. Pasek swieci w oczy. Granica 77  kg przelamana i to w dobrym kierunku. 76.9. Kg uff. I tak trzyma kilka ostatnich porankow. Cieszy mnie to. Bo jednak zasluga to cardio i pilowania biezni. Czyli jakis progres jest, kiedy to juz dramatyczne 78 plus wskoczylo na krotki czas. Wiec jest uciecha.

Wczoraj na silce wzielam kettle. Dzis wstanie z lozka to byla przeprawa przez meke. Podobnie zeby usiasc na toalete. No ale po tak dlugiej przerwie nic dziwnego. A wcale za dlugo sie nie pobawilam kulkami. Eh starosc.

 Ogarnia mnie smutek na mysl ze juz w ndz V leci do domu na kilka tygodni.  Na swoje swieta i dawke chemii. Cieszy mnie ze bedzie w domu, ale cala reszta martwi jak cholera. Doslownie jak cholera. Budze sie czesto o 5 rano i spac 2h nie moge bo takk natlok mysli mam ..

Myslicie ze ubranie choinki juz w listopadzie to przesada? Bo ja uwielbiam to drzewko i migoczace lampki a tu tak ponuro gdy slonca za oknem brak i kaloszy w uzytku dziennym... no ale z tego sie naogladalam na islandii maja jeszcze krotsze dni i brak lata, wiec jakos lepiej sie z tym czuje wiedzac ze mogloby byc gorzej czy to z pogoda, czy z dostepnoscia produktow (poluje na polski twarog ale sluch o nim zaginal)  w sklepach.

Koniec marudzenia, czas isc do pracy dziergac dukaty:)

10 października 2019 , Komentarze (1)

Brak sil ale zmusilam sie by isc na silke. Nie na bieznie ale orbi i wioslarz. Dla odmiany. V nie mogl spac cala noc. Przewracal sie i marudzil ze nie moze spac. Przez to i moja noc taka srednia byla.a 8h w pracy przed nami. 

Za oknem szaro. Tylko zostac pod kocem. Wczoraj pstryknelam przelacznikiem przy lazience myslac ze to termostat na mieszkanie...i tu lekkie zdziwienie bo jak sie okazalo to przelacznik od ogrzewania podlogowego w lazience. Po ponad roku mieszkania tu, milo odkryc taki rarytasek;)

Dzis 10. Gdzie ta wyplata pytam? Znowu sobie koles leci w kulki... trafil mi sie szef jak sol na rane. Eh.

8 października 2019 , Skomentuj

Z zalozenia ruszenia tylek na silownie i wybiegania poki co wychodzi mi to co powinno. Czyli 45min i 6.5 km. Cieszy mnie to bo to juz prawie 20km w tydzien. Regularnie.Co przy wczesnienszym opijaniu sie winem jest postepem niemalym. zaraz tez sie przebieram i ide. Mimo ze pada. Niewazne.

Z racji zmiany sezonu na zimowy nachodzi mnie ochota na sprzatanie szaf. Czy to w kuchni (to jest naprawde wyczerpujace.. ten tlustly brud!) Czy w pokoju. Czaje sie dzis na sypialnie. Bo dzien wolny jest szaro bury wiec i tak nigdzie nie wyjde. A poukladac lumpy zawsze mozna zeby sie szuady z luzem zamykaly.

Wczoraj V mial wolne i pojechal do turka po owoce. Jaki z niego fajny chlop! Mimo ze musialam mu liste zrobic, przywiozl wszystko co chcialam. Ba nawet polskie GORALKI. Bede miec cos do kawy dzis popoludniu. Ciesze sie ze nauczyl sie ruszac tylek w dzien wolny i pomaga  zakupach. Niby tak powinno byc i to jest normalne, ale jak ma sie w domu rodzinnym pania co gotuje i sprzata, to do wszystkiego trzeba dojsc malymi kroczkami.

W pracy, przynajmniej wczoraj bylo spokojniej niz ostatnio. Moze to zapowiedz cichego tyg? Chcialabym. Dalej wracam wypompowana, i zapypiam bardzo szybko.. tylko czemu w dzien wolny nie spie od 8 30? Taka zagadka.

Dzis w koncu musze nad jezykiem posiedziec.chociaz 30min. Choc latwe to to nie jest.

3 października 2019 , Skomentuj

Niby albo i az 6.5km. Niby i az 45min. Grunt ze zrobione. Dzisiejszy gonciarz na ytube jakos taki meczacy byl i czesciej spogladalam na uplywajacy czas. A ten kulal sie jak baba na kiju - bardzooo powoli. Poszlam z nastawieniem biegu ale jak tylko weszlam na bieznie to sil w glowie nie bylo. Ale trzeba sie przemoc. Po co przyszlam, to zrobilam. Plan wykonany.

Wczoraj po pracy do 2ej w nocy rozliczalismy godziny,bo koniec miesiaca i te jelopy jakos nie potrafia zapamietac ze jesli chca otrzymac wyplate to godziny musza podac i podliczyc wstepnie.  Padlam do lozka jak kloda. Wykonczona fizycznie, psychicznie i z bolem zoladka. Rewelacja doslownie.

Gdzie ten weekend pytam? No gdzie?

2 października 2019 , Skomentuj

Dzien wolny do leniwych nie nalezal. Co to to nie. Na biezni wydreptane 45min i 6.5 km, bez jakiegos wiekszego problemu. Grunt to cos dobrego na you tube wlaczyc i lecimy z koksem. Po silce sauna, a potem rajd rowerowy po sklepach w poszukiwaniu tostera. No i mam. Taki sredni cenowo, nie za duzy. Z wyjmowalnymi wkladkami. Przetestowany. Cieple kanapki - jak ja sie stesknilam! Pyszne i gotowe w kilka minut.

Wczoraj obejrzalam ps. Kocham cie. Ale sie naryczalam. Teraz gdy V jest przed chemia i wszystko znowu stoi przed wielkim znakiem zapytania nie moge takich filmow ogladac. Za bardzo ten smutek mnie rusza. I z niesprawiedliwoscia nie moge sie pogodzic.

Ogrzane mieszkanie jest tak przyjemne ze musze pamietac by zabrac czapke bo po pracy ma byc juz -1. Czyli jak zwykle szybciej tu chlodno. na polnocy ma byc snieg juz w piatek. Ciekawe kiedy tu spadnie..

1 października 2019 , Skomentuj

Najlepiej taki opiekacz do panini... z duza moca, dosc duzy zeby 2 bagietki naraz zrobic zebysmy nie musieli czekac na siebie ze sniadaniem. To jeden z urokow pracy popoludniami. Wspolne leniwe sniadania, ktore 6 na 7 dni robi on a ja jeszcze leze albo piluje norweski w apce. Tak wiec toster. Problem w tym ze nasza kuchnia jest mikroskopijna, i nie ma tam dodatkowej polki czy tak naprawde miejca na nic wiecej poza czajnkiem - a i  tak on jest maly;) a wiec wymyslilam ze dopoki na tym mieszkaniu rezydujemy kupie najmniejszy toster jaki znajde. I bedziemy zajadac cieple chrupiace kanapki mniam mniam;)) 

Co do ciepla. W KONCU wczoraj wlaczyli ogrzewanie w naszym bloku. Dzis rano za okenem o 8 byly 4 stopnie. To przyjemne ciepelko w srodku jest bardzo fajne. Krotkie gacie, koszulka i brak skarpet do spania. No prawie tropiki!

Musli zjedzone, zbieram sie na silke i saune. V wczoraj pojechal sie wygrzac wrocil taki zrelaksowany ze chyba kupie mu karnet niespodzianke. Niech sie grzeje;) a ja moze te 45min na biezni wybije butami.. zobaczymy

Dzis wolne, wielkie byczenie na kanapie popoludniu zaplanowane!

28 września 2019 , Skomentuj

Pogoda taka ze bez kaloszy i parasola z domu nie wychodz a jednak na zakupy isc trzeba.sklepy pod domem swoja fantazja siegaja po imbir i dalej to juz ciezko cokolwiek azjatyckiego znalezc..a wiec podroz do centrum po sniadaniu.

Alez to byly owocne zakupki. Juz pomijajac ze zahaczylam o turka i kupilam wielki pojemnik oliwek i swieze owoce tansze o 30% i warzywa na sok dla V. U chinczyka to dopiero byl wybor.te sosy..mrozone pierozki, kimchi, bok choi,...  7 heaven;))

A wiec zamiast jutro gdzies wyjsc, jemy w domu. Bedzie duzo wiecej, cieplej i wino w cenie posilku. Tylko cudnownie przemienie sie w kucharke i jazda.

Od niedzieli nie widzialam slonca. Szaro buro, i oczywiscie deszczowo non stop. Dobrze ze dzis w koncu sobota i to ostatni dzien pracy w tym tyg. Czekam na wolne jak kon na nowe podkowy.

26 września 2019 , Komentarze (1)

chyba czas pogodzic sie z faktem ze wagi 75kg przez najbliszy czas nie zobacze. Odbijam sie od 78 w tyl i na zad i to okropne jesienne przesilenie jakos zabija we mnie checi na ruch. a po pracy herbatka z whiskey zamiast od razu isc spac. Taak. I dupa rosnie. Ale jest cieplo. A ciepla mi potrzeba. Ogrzewanie w bloku jeszcze nie odpalone, a szczerze mowiac powoli bylby na to czas.bo czuc chlod.

W ndz jako ze mamy wolne i na chwile obecna nie chce mi sie gotowac szukalam w google co z kuchni wietnamskiej jest do zaoferowania w oslo.. i tak. Jedno miejsce wyglada bardzo fajnie, dobre recenzje fajne foty jedzenia. Olbrzymia karta. A w tej karcie co? Na 98 pozycji 5, slowem PIEC wegetarianskich. Czuje zawod. Olbrzymi zawod. Czy tak trudno zamienic wolowine (ktora tu kroluje) na tofu czy warzywa w FAJNYM sosie? Serio. No zal. Zastanawiam sie nad podjechaniam do ScanAsia i zakupami tam a potem wujek google i ciocia you tube ... i obiad wyczarowany za polowe kasy i z tym na co mam ochote ( nawet do summer rolls wpychaja mieso!)

W pracy doszla nowa dziewczyna. Nie ma pojecia o niczym. Urwala sie tak jakby z innej bajki czyt salonu pieknosci. Zawsze odmalowana, zrobione paznokcie, wlosy. Niby cos tam robi, ale bardziej na sile. Ale wlasciciel zachwycony. Ma z kim pogadac, poflirtowac. Normalnie 7 heaven. To tak obrzydliwe ze samo myslenie cisnienie mi podnosi. 

Dzis po dlugiej przerwie chlopaki wrocili na ulice pod moja kamienica i napieprzaja mlotem pneumatycznym i koparka od 2 nad ranem do teraz. Doslownie jestem jak zombie..mam nadzieje ze to juz ostatni etap prac i zasypia te rury w koncu bo stoi takie rozgrzebane juz ze 2 miesiace...

Co do grzebania, czas wygrzebac sie na silke. A okresu dalej brak. Oj niedopsz.

23 września 2019 , Skomentuj

Niby wracam na dobre tory. Silka 2x w tyg byla. Krotko bo krotko ale lepsze to niz nic. Czekam na okres, ktory spoznia sie juz 2 tyg ... wszystko mnie boli. A najbardziej odcinek lezdzwiowy. Nie wiem czy to za miekki materac czy cos sie ze mna dzieje, ale przewracanie z boku na bok do przyjemnych nie nalezy. No ale moze minie.

Wczoraj zamiast sprzatac, wzielam rower i pojecham do parku na wzgorzu po drugiej stronie Oslo. Lacznie z szukaniem drogi z gps i podjazdem pod naprawde stromna gore w jedna strone zajelo mi to jakies 45min. Widoki przepiekne. Ludzi tlum. Jest tam restauracja, ale duzo ludzi mialo wlasny prowiant. Ja jak zyd, o wodzie, ale ze przed wyjazdem zjedlismy lunch to po co targac cos na plecach?

Bol kolan ( czy w ogole stawow) po powrocie taki, ze zrobilam sobie drzemke. Taka ot leniwa niedziela. V pojechal sie wygrzac do spa. Jak sie okazalo to bylo gejowskie spa, i on byl jedynym nie-norwegiem, o sniadej karnacji, wiec przyciagal wzrok jak laleczka tanczaca na rurze. Usmialam sie jak mi opowiadal jak to go obcinali wzrokiem.. hahha..

W sobote byl maraton. Biegli kolo mojej pracy, wiec widzialam elite i ich tempo. OMG. Biec z taka predkoscia tyle km...rewelacja!

W tym tyg 6 dni do pracy .. juz na sama mysl nie chce mi sie z lozka wstawac;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.