Nastal ten dzien wspanialy, kiedy V zakonczyl splate pozyczki pod zastaw domu rodzicow. W koncu! Jak mysle o tym teraz to jakos szybko ten rok zlecial, bo chyba tyle to zajelo..no moze troche wiecej... ale ulga jest! Olbrzymia! Jeszcze teraz tylko karty kredytowe... i debety w koncie i mozeny brac kredyt na mieszkanie...hahaha
W srode zrobilam mega pyszny i prosty obiad. Frytki z marchewki i ziemniakow pieczone w piekarniku..a potem polane sosem czosnkowym. Pyszne! Znikalo az uszy mi sie trzesly! Idealne na taka zimowa pogode! Do tego butelka prosseco i dzien na kanapie!
Dzis juz ostatni dzien do roboty. Leje od rana. I bardzo dobrze. Moze mniej ludzi sie bedzie szwedac i tylek zawracac!
Po wczorajszej silce, kiedy oslnilo mnie ze w sumie stoja tam rowery od spina, bola mnie lydki. V kuleje przez chorobe, ja z wlasnej glupoty. Wygladamy jak 2 pokraki. Oby dzis minelo. Wzielam magnez, wiec jesli wierzyc znachorom to pomoze.
Jest tak sennie i paskudnie.. gdzie ten mroz pytam? Gdzie ten snieg?