Poniedzialek z racji bezrobocia powinien byc dniem bezstresowym, tymczasem jedyne o czym potrafie myslec od piatku to dzisiejsza wizyta u dentysty. Wiec sen przerywany i ja niewyspana.
V robil sobie badania kontrolne, i nie jest dobrze. Cukrzyca typu 2 nie poprawia sie. Niby je inaczej, mniej, zdrowiej ( jest wege cale zycie) a cukier dalej skacze jak chce. Lekarz stwierdzil ze jak juz nic nie dadza dzisiejsze leki to ma przejsc na insuline. Wiec niedopsz. Jakby jednego gowna bylo malo, to jeszcze teraz to..z deszczu pod rynne. Oby wiec zadzialaly i nie rozwalily mu nerek ani trzustki.
Ehh. Osiwieje od tych problemow przed 40stka chyba.
Plus jest taki, ze zab zostal zaleczony. Bez znieczulenia - moje male zwyciestwo, mimo ze locha byla ale to po porzedniej plombie wiec zab juz martwy - bezbolesne leczenie trupa;) Byle do piatku i kolejnej wizyty. To juz chyba (przed)ostatnia.
Powoli zaczynam gromadzic male rzeczy na wyjazd. Troche kosmetykow .. tym razem nie ma wybrzydzania - po taniosci na calej linii. Plyn micearny to plyn micearny a pasta do zebow to pasta do zebow. Szarpac nie mam sie z czego. Tym bardziej ze V ma jeszcze 2 kosultacje przed wylotem i siatke lekow do wykupienia. Taaa. Czemu dukaty nie leca z nieba?;)
mmMalgorzatka
21 lipca 2020, 08:33Polecam ppost dabrowskiej.... poczytaj. Ładnie reguluje cukier.