Jest 6 20 i nie moge spac. Znowu. Troche to meczace i poki co jeszcze nie wiem czemu sie to dzieje..wczoraj niczym zombie poszlam na zajecia a potem do roboty.. w domu bylam chwile po polnocy i doslownie jadlam kolacje trzymajac glowe reka zeby nie zasnac. W nocy nie moglam spac i dopiero o 3 30 mialam przeblysk ze to juz wt i musze isc do szkoly. Tak wiec dzis dobrze by bylo to odespac ale cos mi nie idzie.
Niedlugo ferie i znowu sie zacznie kombinowanie kto moze isc na darmowy urlop. Niech sam se idzie i da nam swiety spokoj. Albo zamknie i placi wszystkim. Ale nie. Trzeba wpierw spytac kto jest chetny.. a takiego chyba nie ma ;)
*
Zabieram sie za ten wpis jak sojka za morze.... i cos mi nie idzie. Dni leca przez palce i powoli niebieskie niebo na horyzoncie sie pojawia!! Juz jakby wiosna byla za rogiem! Jeszcze tylko dowali mrozem, zeby tylek sobie obtluc na oblodzonym chodniku i mamy 1 dzien wiosny!
V w marcu leci do domu. Mam nadzieje ze troche tam posiedzi i nacieszy sie czasem z rodzina. Ja nie wiem czy na wielkanoc polece do PL. Pomysle. Covidowy paszport tez ma jakies znaczenie. Mialam co prawda 3 dawke ale .. pomysle.
Tymczasem farsz na pierogi juz gotowy..kaloryczna bomba to chyba okreslenie idealnie tu pasujace ale co z tego. Smacznie bedzie. No ale poki co sniadanie zjedzone.. czas na silke nim mi sie odechce.