hej,
podsumowuje maj ;-)
przebiegnięte 72,41 km
na rowerze 51,62 km
chodzenie 28,69 km
spalone 8068 kcal ;-)
jak dla mnie super wynik... ;-)
a teraz smutne wieści. od piątku boli mnie lewa kostka. musiałam jakoś źle stanąć, w piątek wróciłam z biegania, wsiadam do windy i tak mnie zaczęło napieprzać. że nie wiedziałam co się dzieje. od razu w domku przyłożyłam lód, masowałam kostkę i myślałam że przestało. w sobotę jeszcze trochę bolało, ale nie biegałam. za to poszłam w niedziele najpierw na długi spacer po lesie z piesem a wieczorem poszłąm biegać, troche bolało, ale dało się biec. przebiegnięte 7,8km... wczoraj znów zrobiłam przerwę, ale znów mnie dziś ciągnie do biegania. troszkę mniej boli. kolega z pracy- biegacz, straszy mnie że powinnam przynajmniej ze dwa tygodnie odczekać. a kolano przestało boleć....
zobaczę jak dziś będę wieczorem czuła.
już po @. woda zeszła ze mnie, czuję się cudnie. dieta nawet oki. w weekend nic nie wpadło. kupiłam w końcu wagę, która wczoraj rano pokazała mi 61,9.jak dla mnie bomba, choć znów chcę wrócić do 5 z przodu.
w sobotę odwiedziłam mój ulubiony szmateks. zakupiłam dwa staniki do biegania i koszulkę-rewelacja. wieczorem wrzucę fotki!!!
wracam do robotki,
miłego dnia ;-)