hej,
W końcu trochę czasu z rana wolnego, wstałam wcześniej i moge naskrobac pare słów. Głowa mi trochę pobolewa, ale już nie będę brać tablety... Może kawka pomoże...
Co u mnie? Zacznę od komunii. Pojechaliśmy z siostra w piątek wieczorem, na miejscu byłyśmy ok 22. Godzinka rozmowy z rodzicami przy herbacie i spać, bo przecież jutro ważny dzień i trzeba wstać wcześnie. Komuńia była u nas w salonie. Jedzenie zamawiane. Zaproszonych 21 gości, z czego 5 dzieciaków. Czyli przystępnie. Uroczystość bardzo piękna, na prawdę sie postarali. Mój bratanek wręczał kwiaty i dziękował swojej wychowawczyni, wiec tez miał swój stresik. Potem zdjęcia, grupowe, łączone, z rodzicami, bez, dziadkowie itp itd. A na 2 obiadek. Bardzo duży wybór mięs, surówke, wiec sobie pojadlam ale nie wariowalam i trzymałam umiar:-) spróbowałam ciasta. Ale było takie sobie. Obiad na spokojnie, duzo rozmów, śmiechu i wspomnień. A wieczorem wracałam do Ol. Przed samym Olsztynem złapała mnie burza. ale jakoś powolutku dojechałam. Niedziel za to spędzona już z M. na spokojnie, spacery, szmery bajery. Z domku dostałam duzo ciasta plus tort. Zeby nie kusiło spakowała mm, ze zawiózł i poczęstował w pracy a resztę zapakowalam do siebie do robotki.
W niedziele poszłam biegać. Zrobiłam 8 km. Coraz większe dystansy pokonuje, ci mnie cieszy. W dalszym ciagu pobolewa mnie kolano przy bieganiu. Nie wiem co jest grane...jak wróciłam z biegania to M. przygotował kolacje. Zjadłam troszkę camemberta zapiekanego w piekarniku i szpinak na ciepło. Resztę zjadł M. aż mu sie uszy trzęsły.
Poniedziałek spędzony na szukaniu gwarancji od telefonu. Już całkiem nie wiem gdzie sie ona schowała, a dobrze by było gdyby sie znalazła...
wtorek rano za to wybrałam sie na poranne biegi. Miałam wstać wcześniej, gdzieś ok. 5 a wyszło jak zwykle. Przeleżała w łóżku do 5. 30 i pobiegłam, ale byłam zła na siebie, bo nie wzięłam czapki z daszkiem i ciagle musiałam poprawiać włosy, nie zaplanowałam sobie ponadto trasy i biegłam jak głupia czekając na zielone na kolejnych światłach. Po 5 km dałam sobie spokój, bo jakaś zdenerwowana byłam. Zdecydowałam zeowtorze te bieganie i wieczorem wybrałam sie znów. Zrobiłam 9,8 km. Troszku zabrakło do 10. A fajna pogoda i świeże powietrze nakręcanie mńie do biegania!!! Było cudnie. W dalszym ciagu niestety boli mnie lewe kolano. Nie wiem co z tym zrobic....
Obiad z wczoraj:
Uwielbiam selera!!!!
Wiadomość z ostatniej chwili, właśnie dostałam zaproszenie na wieczór pańienski koleżanki- w ta sobotę... Cholera, a ja mam urodziny i chielcismy coś fajne pokombinować z M. Już w planach było obejście z plecakami takiego jeziora. A potem chcieliśmy nocować u rodziców M. Musze chyba iść...a wlasńie bo 6.czerwca wesele. Do tego czasu musze sie wylaszczyc.
Lecę do pracy.
Miłego dnia ;-)))
tarantula1973
21 maja 2014, 13:57do lekarza zawsze można - a nawet trzeba iść. Najlepiej jest robić rezonans ale to nie każdy lekarz daje skierowanie, długo się czeka a prywatnie to koszt od 500 zł w górę. U mnie i mąż i córka, i ja z kolanami walczymy więc mam już pierdolca na tym punkcie i swoje przeszłam. I jeszcze trener mi co 2 dzień jak mantrę na cardio powtarza - nie biegać...Pewnie, szkoda by było przestać biegać - przynajmniej po chodnikach nie biegaj :)
jankaq
22 maja 2014, 17:32Wczoraj juz nie bolalo tak bardzo. Na szczęście mam koleżankę w rezonansie, wiec kozę jakaś załatwi szybciej... Ale martwi mnie to trochę...
tarantula1973
21 maja 2014, 09:17Frytki z selera? Muszę zrobić. Jak Cię boli kolano podczas biegania to niestety...lepiej odpuść, bo mozesz sobie je rozwalić. Ja się wkręciłam w siłownię :) A że mam przyparcie rzepki to trener ciągle mnie upomina, żeby nie biegać, bo rozwalę sobie kolano całkowicie.
jankaq
21 maja 2014, 12:58szkoda mi odpuścić biegania. u mnie tak jest ze jak się w coś wkręce, to angażuję się bardzo...a moze pojśc do lekarza z tym kolanem?jakies prześwietlenie czy coś?do chirurga?ortopedy?fajnie ze wkreciłas się w siłwonię, ja tak miałam rok temu ;-)
OnceAgain
21 maja 2014, 08:29Ładnie ciśniesz z tym bieganiem :) - tak zaczęłaś o nim pisać że aż mi samej się zachciało biegać ;)
jankaq
21 maja 2014, 12:58no mi się chce codziennie ;-)
Magdalena762013
21 maja 2014, 07:44To fajnie z tym bieganiem (ja czekam, az mnie natchnie ponownie po jesieni, kiedy tez udalo mi sie wciagnac), Ale niefajnie z kolanem:(. Moze jednak zaprzestac na chwile biegow i zrobic szybkie spacery? Zobaczysz wtedy, czy z kolanem lepiej. Bo jak przeciazysz kolano to i na weselu bedzie Ci przeszkadzac. A wieczor panienski? Isc oczywiscie, jesli na swoje ur. Nie mialas zaproszonych jeszcze gosci. Ze swoim facetem na ten giga-spacer umowcie sie przed wieczorem p. Albo w niedziele w poludnie moze:)
Magdalena762013
21 maja 2014, 07:45A na Komunii, na ktorej ja bylam, ciasto niestety bylo pyyszne. Zreszta zajrzyj do mnie to zobaczysz.