Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1065739
Komentarzy: 36967
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 października 2022 , Komentarze (6)

Witajcie 

       Znowu kilka dni mnie nie było, oj za dużo się dzieje ( niekoniecznie dobrego) Samo życie bym powiedziała. Nie oznacza, to, że odchudzanie odeszło w odstawkę. Dalej działam, raz lepiej a raz ciut gorzej idzie. Ale do przodu. 

      Waga zaczęła znowu spadać... pytanie  na jak długo, bo za rogiem czai się @ hahahahah Staram się pić wodę każdego dnia, chodzenie to główna aktywność i tak np. wtorek to 24591 kroków, środa to 19229, czwartek 22173. Jedynie dziś lipnie z krokami, bo ma dopiero ponad 6 tyś. Więcej nie dobiję, bo ogrzewam się przy ciepełku kominka ;) Cały dzień jakoś mi zimno.. Może coś znowu mnie bierze?! Kurczę, a niech weźmie raz a porządnie, a nie ma raty ;) Posiłkowo od wtorku do dziś ok. Mieściłam się w limicie kaloryczności, fotki cykałam, ale dziś wrzucę tylko dzisiejszy jadłospis

ŚNIADANIE: białko jajka w tortilli z serem, szynką i pomidorki 

II ŚNIADANIE: jabłko, ciasteczka a'la kokosanki sama robiłam ( jutro podam przepis, bo będę też wrzucała na yt ;) 

OBIAD: zapiekanki ( chodziły za mną od dawna) z pieczarkami, szynką, serem i ogórkiem kiszonym 

do filmu z dziewczynami : cziperki a teraz dopijam kawkę 

     Dzisiejsza kaloryczność to 1720 także nie ma tragedii.  Wiem, że mogłoby być lepiej ale i gorzej ;) także, nie spinam się, idę dalej przed siebie.

     A swoją drogą najlepsze życzenia dla nauczycieli :) My dziś w domku, bo obie miały wolne. To troszkę leniwy dzień, ale potrzebowałam takiego.  

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

10 października 2022 , Komentarze (12)

Witajcie 

       Kolejny dzień wyzwania za mną. Troszkę chaotyczny ten dzień, ale jakoś go przetrwałam. Znowu dodam wpis i do łóżka.  Aktywność dzisiejsza to kroki czyli ponad 12 tyś, na chwilę obecną. Woda wypita ( swoją drogą zapraszam  do wyzwania październikowego ) Posiłkowo dzień przedstawia się tak 

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, serek widoczny na zdjęciu plus polędwica z kurczaka 

II ŚNIADANIE: grzanki z kurczakiem, ogórkiem, serem plus sos ketchup-majonez lekki winiary 

OBIAD: frytki z piekarnika i sałatka ( miks sałat, ogórek, pomidor) 

KOLACJA: serek straciatella plus maliny i posypka widoczna na zdjęciu ( koleżanka podarowała córce, produkt holenderski -dobre ale słodkie ) plus kawka którą dopijam

     Kaloryczność dzisiejsza to 1693 szału nie ma ale głowa mnie dziś do wieczora bolała i nie miałam nawet ochoty jeść. Ostatnie dni nie są zbyt dobre pod względem zdrowotnym i boję się, że powoli zaczyna mnie coś brać... i jak trzepnie, to znienacka ;) hahaha Chyba bym wolała, raz a dobrze...a nie tak na raty, dwa dni kiepsko, jeden ok, i tak na zmianę. To jest męczące. Ale dam radę, bo kto jak nie ja ;) 

     Dalej trwam przy swoim, robię swoje, nie poddaje się i Ty też pamiętaj....aby się nie poddawać. Dasz radę, wierzę w Ciebie, jesteś silniejsza niż myślisz. Trzymam za Ciebie kciuki, niech ten tydzień będzie pozytywny, bez szaleństw jedzeniowych ;) a nawet jeśli takie się pojawią, nie martw się i rób dalej swoje. Głowa do góry. Powodzenia. Miłego wieczoru.

      Ps. waga u mnie chwilowo stoi, od czwartku zatrzymała się na 66,1 kg ;) zobaczymy ile pokaże pod koniec tygodnia ;) 

       Pozdrawiam :) :* 

9 października 2022 , Komentarze (18)

Witajcie

       Kilka dni mnie nie było. Jakoś tak czas szybko leci, że jak przychodził wieczór, to jedyne o czym marzyłam to łóżko ( hmmm jeszcze fajnie by było, gdybym się wysypiała) ale to inna historia ;) Nie były to moje dni, powiem tyle ;) Tak bardzo się cieszyłam, gdy nadszedł piątek :) Nawet nie macie pojęcia, jak ja się cieszyłam...ale na próżno bo weekend to jedna wielka pomyłka, ale o tym cicho sza... Na szczęście dobiega końca, a ja zaraz zmykam do łóżka ( tak, ja już wykąpana, dodam wpis, coś jeszcze poszukam na necie i do łóżka) Nie zasnę, to wiem, ale chodzi oto abym wyprostowała nogi, i chwilę poleżała. Niby niewiele...a jednak czasami niewykonalne. 

      Posiłkowo przez te dni, dawałam radę, dziś już 63 dzień wyzwania. Wczoraj nie liczyłam, bo nie byłam w stanie. Dziś już policzone. 

ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, papryka, jajko na twardo, majonez lekki winiary, ogórek, 

II ŚNIADANIE: kawka, jabłko, ciasteczka kokosowe z allnutrition ;) bajka 

OBIAD: ziemniaki, mizeria i udko z piekarnika 

KOLACJA: pizza na tortilli z serem i szynką oraz kawka, którą dopijam ;) 

     Kaloryczność dzisiejsza : 1810 jest lepiej ;) niż ostatnio ;) Wszystkie posiłki były zaplanowane, poza kolacją, która wpadła spontanicznie, dzięki córce ;) i tak oto tym sposobem wszyscy mięliśmy taką pizzę. Bardzo lubię szybko się robi i to jest plus. 

    Aktywność  od piątku, to kroki. Piątek 17165, sobota niewiele bo 10916 a dziś hmmm mizernie bo dopiero 6899 na liczniku  dużo więcej nie będzie. Nie, nie jestem na siebie zła, bo słucham swojego organizmu. Kiedyś bym dobiła do tych 10 tyś, a dziś nie. Nic ponad siły, na spokojnie . Woda każdego dnia pita ( tu nawyk wszedł w krew) Kiedyś pewnie i aktywność oraz posiłki wejdą w krew ;) 

   Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki, oraz za nowy tydzień. Pamiętaj, że jeśli dziś był gorszy dzień, jutro się poprawi ;) Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam ;)

6 października 2022 , Komentarze (27)

Witajcie 

 Za mną kolejny dzień wyzwania, dziś mija 60 dni :) Wow dopiero, co zaczęłam...dotrwałam do 30 dni i postanowiłam kontynuować kolejne 30 dni i tak wyszło już 60 dni :) Idę dalej, wyzwanie przedłużam na kolejne 30 dni. Tak mi jest łatwiej, trwać  tak działam. Robię to w swoim tempie, na swoich zasadach. Jeśli chodzi o wagę przez te dwa miesiące to, ubyło 2,2 kg. Może niewiele, ale ostatni tydzień to była masakra jakaś... waga znacząco poszła w górę, dlatego tylko tyle jest spadku. Gdybym bardziej spięła się w tamtym tygodniu, spadek byłby większy. Jednak choroba, gorsze samopoczucie, niemoc.... postanowiły inaczej ;) Czy jestem zła? Nie. Po prostu dalej robię swoje. Nie załamuję się. Woda ładnie pita 1,5 litra plus dwie herbaty dziennie, jedna lub dwie kawki ;) Aktywność, mogłaby być lepsza, ale póki co tylko kroki. Wczoraj miałam na liczniku ponad 26 tyś ;) Dziś jest ponad 15 tyś. Jest dobrze. 

     Posiłkowo dzisiejszy dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: bułka serowo-dyniowa z pastą widoczną na zdjęciu, plus pomidor i ogórek i herbatka 

II ŚNIADANIE: serek tutti, dawnooo go nie jadłam ;) wpadł też nowy baton grzesiek ;) kawka u rodziców 

OBIAD: makaron podsmażony z wędliną i serem 

KOLACJA: jogurt ananasowy plus maliny i kawka 

       Kaloryczność 1700 hmmm muszę zdecydowanie bardziej ogarniać śniadania i drugie śniadania lub obiady, aby kolacja była mniejsza lub nie było jej wcale. Zobaczę, przeanalizuję to w ciągu najbliższych dni. Wszystko trzeba sprawdzić, przeanalizować ;) Zerknę do Waszych pamiętników w poszukiwaniu fajnych propozycji posiłków ;) Bo ja nie mam weny twórczej :) A wielokrotnie podsuwaliście fajne przepisy :) Za co dziękuję. 

      Pamiętajcie aby się nie poddawać. Działamy, walczymy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru dla Was. Pozdrawiam :) :* 

5 października 2022 , Komentarze (15)

Witajcie 

        Kolejny tj 59 dzień wyzwania za mną. Wow w szoku jestem, raz jest lepiej, raz gorzej. Ostatni tydzień był wzrost, ale spowodowany był tym, że gorzej się czułam, kalorie liczone, ale było ich za mało. Cóż samo życie, idę dalej. Jeśli chodzi o dzisiejszą aktywność to mam  już na liczniku 25307 kroków ;) Czuję te wydreptane kroki. Posiłkowo wygląda środa tak:

ŚNIADANIE: chleb graham, serek chrzanowy

II ŚNIADANIE: serek straciatella, jeden wafelek jabłkowy, kawka i jajecznica - u rodziców 

OBIAD: frytki, polędwiczki, ogórek 

PODWIECZOREK: kawka, drożdżówka 

     Kaloryczność 1700 hmmm coś ostatnio ciężko mi dobić, ale tak bywa, jak facet w domu ;) Nie mam do siebie pretensji, nie jestem zła ;) Dam radę, wytrwam. Działam dalej. Aaaa dziś na wadze spadek. Hmmm teraz się zorientowałam, że jutro będzie dzień 60 czyli drugi miesiąc wyzwania ;)  I jutro decyzja czy jadę dalej ;) Także pamiętajcie, nie poddajemy się, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam. 


4 października 2022 , Komentarze (27)

Witajcie 

           Troszkę mnie nie było ( gorsze samopoczucie, przeziębiona młoda, niemoc totalna ) Przez ten czas sporo się działo, posiłkowo starałam się pilnować, chociaż kalorycznie zdecydowanie za mało wychodziło. Nie miałam apetytu, a na siłę jeść nie chciałam ( tylko po to aby dobić kalorie? Nie, nie chciałam) Dlatego też waga poszła w górę, ale nie poddaję się, walczę dalej. Woda pita codziennie, aktywność kroki, wczoraj było np. ponad 20 tyś. Dziś ponad 10 tyś, ale nie ma tragedii, codziennie staram się być chociaż tak aktywna. 

       Posiłkowo dziś wygląda tak:


Śniadanie: bułka 4 pory roku Biedronka, miks sałat, ser camembert chilli i figa świeża a na to odrobina miodu ( kto nie jadł, polecam- niebo w gębie ) 

II Śniadanie: truskawki, pół drożdżówki ( wczorajszej - żal wyrzucić) 

Obiad: makaron podsmażony z wędliną, serem i pomidorki, kawka ( do testu na yt)

Kolacja: pitny jogurt i wafelek 

       Łącznie wyszło 1700 , nie ma tragedii, ale jakby było 1900 byłabym bardziej zadowolona ;) Na ostatnim foto, nowy członek rodziny. Wczoraj kiciuś ( bo to chłopiec) przyszedł na podwórko, bez problemu podszedł do M, potem do mnie. Niesamowita przylepa, dziś niewiele zrobiłam, bo cały czas za mną chodził :) krok w krok- dosłownie. Mało tego dziś podczas grabienia skoszonej trawy, mały rudzielec też mi pomagał.... ja grabiłam a on skakał po grabiach :) hahah Także jeden chodził krok w krok, drugi pomagał ;) Jak ich nie kochać. Dziewczyny zachwycone małym kociakiem. Ma na oko około 7-8 tygodni. Przemyłam mu oczka, bo miał zaropiałe. Słodziak :) I pomyśleć, że dziś dzień zwierząt :) 

     Młoda do szkoły  chodzi tzn wczoraj mimo gorszego samopoczucia poszła ( chociaż powiedziałam, że nie musi) Ona zdecydowała, że pójdzie a jeśli się gorzej poczuje, to mam ją zwolnić. Dała radę od 8 do 15.15.  Jednak dziś już została w domu i widać było to potrzebne, czuje się lepiej niż wczoraj. Oby było już dobrze. 

      To chyba byłoby  na tyle w dniu dzisiejszym. Pamiętajcie, aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 



29 września 2022 , Komentarze (15)

Witajcie 

        Kolejny dzień wyzwania za mną, zaraz weekend...aj biegną te dni jak szalone. Dopiero zaczął się wrzesień, a jutro się kończy? Szok. Dziś jak pisałam mogłam pospać dłużej

     Owszem wstałam późnej, ale czy pospałam dłużej? Tego bym nie powiedziała ;) Głębokiego snu 33 minuty, wow ale rozpusta ;) Samo życie. Za dużo zdecydowanie przeżywam, analizuje...

   Rano rozwieziona młodzież, potem zakupy i drugie śniadanie u rodziców. Coś tam, załatwiłam, ogarnęłam i czas po młodzież i do domku. Dziś wyjątkowo szybko bo około 14 już w domku byłyśmy. Szybko wstawienie prania, obiad... i usiadłam na 5 minut ;) Potem coś i znowu coś... i mamy godzinę 19 :) wieczór... Posiłkowo dzień wygląda tak 

ŚNIADANIE: chleb pszenny, pasta widoczna na zdjęciu (polecam) ogórek, herbatka  suplementy ( pasta Lisner z kurczakiem i sosem BQ ) 

II ŚNIADANIE: cukinia w cieście ( tu na zdjęciu część tej cukinii, 3 takie porcje miałam, wszystko zliczyłam razem ;) plus baton 3 bit ( jedna z kusiła) 

OBIAD: sałatka - kasza kuskus, pomidor, ogórek, buratta i grzanki 

           Najedzona po kokardę ;) 1700 zjedzone :) A na ostatnim foto macie krem i czipsy buraczane ;) sztos kupiony w Biedronce.... ten krem jest kokosowo nugatowy z wafelkami ajjjj rewelacja :) Polecam krem około 15 zł a czpierki chyba 4 zł ( jeśli dobrze pamiętam)

        Dziś waga zrobiła mi niespodziankę i pokazała spadek, więc jest mała szansa na niedzielny spadek ;) Zatem działam, walczę i nie poddaje się. Wodę ładnie wypiłam 1,5 litra. Kroki też ładnie, dziś mam już 16418 wydreptane ;) Do końca dnia, coś jeszcze pochodzę :) Jestem zadowolona z dnia dzisiejszego. 

       Pamiętaj nie poddawaj się, walcz o lepszą siebie o lepsze jutro :) Nawet jak upadniesz, powstań i idź dalej. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

28 września 2022 , Komentarze (6)

Witajcie 

     Dziś raczej będzie krótki wpis. Nie mam totalnie siły, mocy. Czuję się jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze. Rano było ok. Zakupy, drugie śniadanie u rodziców, załatwienie kilku spraw i wybiła 15, czas do domku. Przyjechał M zabrał nas. Dałam załodze obiad, szybko się ogarnęłam i wróciłam do miasta.... na zebranie rady rodziców. Ufff o dziwo nawet szybko poszło. Wyobraźcie sobie... tydzień temu było jedno zebranie rady ( wybory, omówienie wszystkiego itp....) no i  większość była już wybrana, zgłosił się pan hmmmm a następnego dnia dostaję tel od dyrektora, że trzeba powtórzyć radę, głosowanie, bo pan zrezygnował... Nosz.... No i padł termin na dziś, na szczęście szybko poszło, bez zbędnego owijania itp. Szybciutko pojechałam do domku, z nadzieją na kolację ( bo obiadu nie zjadłam) I wiecie, co.... nie miałam siły, dosłownie. Ale nawet nie tylko siły, ale i ochoty jeść. Zrobiłam kawę, umyłam naczynia, zrobiłam kolację dziewczynom, przyniosłam drewno z piwnicy ( teraz palę w kominku, bo chłodno) 

     Zdecydowanie za mało kalorii zjadłam, ale nie chcę już na siłę , na noc jeść, bo to nie ma sensu. Zaraz dopiję kawę, młoda mnie rozczesze, uczesze i pójdę spać. Jutro mogę pospać teoretycznie ciut dłużej tj nie muszę wstawać o 4.40, ale mogę wstać o 5.30..... to duża różnica ;) 

    Troszkę sie wystraszyłam bo jak wróciłam z zebrania okazało się, że młoda śpi. Myślałam, że może chora czy coś... ale okazało się, że jest zmęczona. Od poniedziałku na nogach od godziny 5.40 no i po 8 godzin w szkole, powroty do domu około 16. Miała prawo być zmęczona. Pospała dwie godzinki i teraz wstała i mówi, ale wypoczęłam ;) hahah oby tylko w nocy spała ;) Jestem z Niej dumna, bo dała radę w te najgorsze dni ;) poniedziałek, wtorek i środa, to najgorsze dni w planie, dosłownie. Plecaki strasznie ciężki, czasami czegoś nie weźmie specjalnie, ale ja nie neguję tego. Ile może kręgosłup znieść ... to jest przegięcie :( Żal mi tych dzieciaków. 

     Aktywność dzisiejsza to kroki, na chwilę obecną mam 20248, także ładnie ;) Woda 1,5 litra wypita. Właśnie odnośnie wody, zapraszam na nowe październikowe wyzwanie, które już jest :) Jednocześnie dziękuję wszystkim osobom , które były ze mną we wrześniu ;) 

    Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

27 września 2022 , Komentarze (9)

Witajcie 

       Czas na kolejne dwa dni relacji ;) Wczoraj niestety padłam po godzinie 20. O godzinie 19.40 byłam już w łóżku..czułam się dziwnie zmęczona, bez siły. Dziś też czuję lekkie zmęczenie...ale jeszcze funkcjonuję ( dzięki kawce, którą właśnie piję-jeszcze ciepła) Wczorajsze gorsze samopoczucie to pozostałość po niedzieli. Rano tylko sucha bułka, obiad makaron podsmażony z wędliną i serem, nic więcej nie jadłam. Także kalorycznie lipa, co waga dziś pokazała lekki wzrostem. No ale dodatkowo jeszcze @ jest, więc bez spiny, działam dalej ;) Woda wczoraj wypita 1,5 litra kroki hmmmm ładnie ponad 20 tyś. 

       Dzisiejszy dzionek już można powiedzieć lepiej. Posiłkowo wygląda to tak

ŚNIADANIE: chleb pszenny( czyszczenie) schab pieczony przeze mnie plus musztarda

II ŚNIADANIE: buła z twarożkiem i rzodkiewką w maku ;) oraz wafelek 

OBIAD: na szybko czyli carbonara 

KOLACJA: scrunch zielona herbata z mlekiem plus śliwki i kawka wspomniana wyżej ;) 

      Kalorycznie ponad 1900 także jest ok. Wczoraj i dziś nie było planowane jedzenie, dlatego nie jest tak jakie bym chciała :) ale zaraz zabieram się za ułożenie na jutro jadłospisu. Może być ciężko, bo jutro rada znowu :) I M jedzie w trasę, trzeba kilka spraw ogarnąć, nie wiem czy drugie auto odpali, czy ja zdążę wrócić do domu, zanim on wyjedzie.... oj będzie to szalona środa :) Czasami lubię takie szalone dni, bo nie rozmyslam za dużo o problemach, kłopotach... ale najgorszy jest wieczór... wtedy jest cisza, spokój :( i człowiek za dużo myśli. Ale z dobrych wieści, młoda chodzi do szkoły. Fakt dziś lekko brzuch ją bolał i miała stres... ale pokonała i wróciła z uśmiechem na twarzy :) To już zaraz miesiąc jak chodzi codziennie ;) :) Woda dziś ładnie wypita 1 ,5 litra, kroki niewiele bo limit 10 tyś z haczykiem ;) 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Jutro postaram się wrzucić październikowe wyzwanie z wodą ;) Nawet jak upadniecie, pamiętajcie aby iść dalej przed siebie. Powodzenia. Trzymam kciuki, cudownego tygodnia :) Pozdrawiam :) :* 

      

25 września 2022 , Komentarze (16)

Witajcie 

           Jak to jest, że weekend tak szybko mija. Zleciał nawet nie wiem kiedy, ale powiem Wam, że niedziela minęła przyjemnie ;) Rodzinnie na grzybkach :) kroków nie ma jakoś dużo zrobionych bo chyba dobijałam do limitu 10 tyś ( teraz ładuję opaskę, więc dużo więcej nie zrobię) Dodam wpis, ogarnę się, szybki prysznic i do łóżka. Jakoś tak senna jestem i mimo spaceru po lesie, nie mam weny. Godzinę chodziliśmy po lesie i później godzinka obierania, nadziewania i obgotowywania grzybków ;) Zeszło się, ale mam zrobione :) 

      te do suszenia a te poniżej obgotowałam i zamrożę

        Jeśli chodzi o dzisiejsze jedzonko hmm wygląda tak:

ŚNIADANIE: bułka 4 pory roku z Biedronki, jajecznica z grzybkami

II ŚNIADANIE: kawka, ciasteczka od Allnutrition :) plus mini kiwi :) 

OBIAD-KOLACJA: naleśniki ( dwa z tym kremem kawowym a dwa z truskawkowym) plus porzeczka czerwona i banan :) oraz kawka na rozbudzenie.... hmm ale nie pomaga :) 

     Wyszło 2 tyś kalorii, dzięki ostatniemu posiłkowi ;) Obiadu nie zjadłam, ale domownikom dałam :) ja zajęłam się w tym czasie grzybami, inaczej bym się męczyła do nocy hahah. I teraz wiem, że te naleśniki  na noc to był zły pomysł. Tzn jadłam je około 17, ale mimo wszystko zły pomysł... Czuję się ciężko..... do tego @ ajjj. Samo życie. 

     Ogólne samopoczucie ok, pomimo lekkiego wzrostu w tym tygodniu tj zaczynałam tydzień z wagą 65,7 kg a kończę z wagą 66 kg ;) Nie ma tragedii....0,3 kg wzrost, to nie jest źle ;) Działam dalej, za tydzień spadnie. Także pamiętajcie, nie poddajemy się, walczymy, działamy :) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Życzę miłego wieczoru i udanego nowego tygodnia , ostatniego tygodnia września ;) Wyciśnijcie go. Pozdrawiam :) :* 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.