Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1064363
Komentarzy: 36966
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 14 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 stycznia 2024 , Komentarze (10)

Witajcie 

     Dzisiejszy wpis będzie na szybko. Dzień zakręcony na maksa. Szczerze to myślę tylko o łóżku. Jeśli cały tydzień będzie taki na wariackich papierach hmmm to ja dziękuję. Ale do brzegu ;) Treningu brak, chociaż dzisiejsze kroki mogę zaliczyć jako trening ;) już mam 17549 , do końca dnia coś tam jeszcze dobiję, ale niewiele, bo już 21 godzina. 

    Posiłkowo dzien wygląda tak: 

I posiłek: chleb, polędwica sopocka, papryka

II posiłek poza domem: mus , wafelek, sokoliki paluszki drobiowe

III posiłek: grander z KFC tylko dlatego, że córka kupiła,bo była głodna po szkole,a jechała na korepetycje ( dziecku się nie odmawia ;) 

IV posiłek: borówki, mandarynki i chrupki 

     Kaloryczność dzisiejsza mnie powala... w sumie może nie kaloryczność, a posiłki. Hmm inny jadłospis ułożyłam, ale pogoda pokrzyżowała mi plany :( Tak, tak pogoda... rano u nas szklanka na drodze i odechciało mi się przygotowywać to co miałam zaplanowane. Jednak muszę pomyśleć, aby drugie śniadanie przygotować dzień wcześniej. Wtedy nawet pogoda mnie nie zaskoczy. Najważniejsze, że nie rzucałam się na jedzenie. Zresztą nie miałam ochoty na jedzenie dziś. Jakoś ta pogoda dzisiejsza mnie dobiła psychicznie. Raz słońce, zaraz grad, potem śnieg, a za chwilę chmura jakby miała być burza.... czarno... na niebie, potem silny wiatr :( oj cały wachlarz pogodowy dziś. 

     Mimo wszystko nie poddaje się, walcz dalej. Ty również nie poddawaj się, walcz o swoje. Na swoich zasadach, po swojemu. Nie porównuj się z nikim. Rób to, co dyktuje Tobie serce ;) Trzymam kciuki. Powodzenia. Udanego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

14 stycznia 2024 , Komentarze (3)

Witajcie 

  Weekend dobiega końca. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej nie. Ale cóż, nie mam na to wpływu. Dzisiejszy dzień jest taki troszkę nijaki. Bez jakiejś większej radości mi mija. Chyba za dużo znowu nerwów, stresu. Za dużo zamartwiam się wszystkim dookoła, co  nie wpływa korzystnie na moje zdrowie. 

     Posiłkowo dzień wygląda tak: 

I posiłek: bułka ziemniaczana z ziarnami, mozzarella, papryka, jajko na twardo

II posiłek: grejpfrut, jabłka, kisiel limonkowy i chrupki o smaku ketchupu

III posiłek: ziemniaki, ogórki konserwowe, żeberka z piekarnika 

IV posiłek: grzanki czosnkowe, sokoliki, papryczki nadziewane serkiem i mała kawa 

    Tak dziś postanowiłam policzyć kalorie. Ustawiłam sobie 2000 kalorii limit. Łapałam się na tym, że już chciałam jeść, a zapominałam zważyć ;) Ale jakoś się udało wszystko ogarnąć. Waga już stoi na widoku. Menu na jutro układam, chociaż kompletnie nie mam pomysłu, koncepcji. Czy powracam do liczenia kalorii? Nie wiem. Być może będę liczyła przez tydzień. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Nic na siłę, jeśli się uda super. Jeśli nie, trudno, włosów z głowy rwała nie będę. 

    Pamiętaj aby się nie poddawać. Nawet jak upadniesz, powstań i idź dalej przed siebie. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

13 stycznia 2024 , Komentarze (10)

Witajcie

         Weekend zaczęłam o godzinie 7.20 i nawet się wyspałam ( a spać poszłam około 22) Dzień mija ogólnie spokojnie, bez szaleństw. Bo jakie też mogłabym teraz mieć szaleństwa ;) Staram się zwolnić. Tak, zwolnić, bo zauważyłam, że jak za szybko zrobię jakiś ruch to mam zawroty. Dlatego czas zwolnić i obserwować siebie. Dziś również ciężko się kaszle, oddycha i kicha. Jednak staram się obserwować  i pilnować.  Treningi odkładam, ale postaram się jakoś skupić na posiłkach. Nie wiem jak mi to wyjdzie. Już spisałam sobie co mam w lodówce i poza nią, aby ułożyć jadłospis na jutro. Jadłospis ułożony, pozostaje tylko się go trzymać. 

    A dzisiejsze jedzonko wygląda tak: 

I posiłek: chleb, mozzarella, papryka 

II posiłek: nasiona chia, jogurt grecki, konfitura brzoskwiniowa, borówki, baton proteinowy waniliowy w białej czekoladzie ( średni w smaku)

III posiłek: ryż z kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym z warzywami

IV posiłek: chrupki w dwóch smakach, wafelki cytrynowe ( zdjęcie ich jest we wczorajszym wpisie) winogrono

V posiłek: tosty z bułki serowej z szynką, serem plus ogórek kiszony 

    Teraz dopijam jeszcze małą kawkę. Ogólnie jestem zadowolona z dzisiejszych posiłków. Nasion chia wieki nie jadłam :) Oj tu można kombinować. Jutro co prawda mam podobną propozycję z nasionami. Wafelki też na mnie patrzyły ;) heheh żarcik, okres  w toku mówi sam za siebie. 

     Zastanawiam się na powrotem do liczenia kalorii. Pomyślę o tym jak się położę. Nie wiem czy chcę aby na pewno się w to bawić na nowo. Zobaczymy. Jeszcze apropo aktywności, to staram się chociaż kroki wyrabiać.        

     Jak patrzę jak uciekające dni do Wielkanocy.... to mi smutno, że niewiele robię. Ale liczę, że jak okres się skończy ( jutro bądź pojutrze) to wtedy waga wróci do normy ( a może i zacznie spadać) Nie spinam się. Robię dalej swoje. 

      Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj na swoich zasadach. Nie patrz na innych, nie porównuj się. Na każdego działa co innego, nie każdy może wykonywać wszystkie ćwiczenia. Nie każdy może jeść to samo. Także rób swoje. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i pięknej niedzieli. Pozdrawiam :) :* 

   

12 stycznia 2024 , Komentarze (6)

Witajcie 

       Coraz bliżej do Wielkanocy ;) A ja daleko w polu. Staram się chociaż cykać fotki posiłków, myślę, że z czasem przyniesie to jakiś efekt. No i treningi... hmmm już miałam do nich wrócić i upadek pokrzyżował plany. No nic, nadrobię... Oby szybko 

Dzisiejszy dzień posiłkowo wygląda tak: 

I posiłek: chleb z ziarnami, szynka ( na szybko) 

II posiłek: jabłko, ryż w sosie słodko-kwaśnym z kurczakiem 

III posiłek: chrupki o smaku pizzy oraz ketchupowe, mandarynki, liczi i wafelki cytrynowe widoczne na zdjęciu ( pycha- kupione w Dino) 
IV posiłek: bułka serowa z pastą jajeczną z awokado, papryki mini, sokoliki 

      Ostatnio mi zasmakowały te papryczki mini. Oczywiście jak są świeże i chrupiące , to są rewelacyjne ;) Te wafelki też są pyszne. Lubię nutę cytrynową w wafelkach 

     Jeśli chodzi o  moje samopoczucie. Jest ok, czuję się nawet dobrze. Chociaż mam problem gdy kaszle, kicham i się śmieję :( Wtedy boli... Ale przestanie. Dam radę.

     Dziękuję za Wasze wsparcie i miłe słowa :* 

Życzę Wam udanego weekendu. Spokoju, odpoczynku. Nie poddawaj się, walcz o lepszą siebie. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :* 

     

11 stycznia 2024 , Komentarze (9)

Witajcie 

         Dzisiejszy dzień nie zaczął się dobrze. Pominę nawet pobudkę o 3.50 ;) Bo to było jeszcze ok. Po 4 M pojechał, ja jeszcze na chwilę się położyłam, potem pobudka , przygotowanie śniadań, pobudka dziewczyn i nagle bummmmm. Tak bum :( przewróciłam się i upadłam na podłogę. Upadając uderzyłam głową o podłogę, jednocześnie dostały plecy, kręgosłup. A karma dla kotów była w powietrzu. Huk był straszny, aż córka wybiegła z łazienki, a córka M zbiegła z góry. Leżałam jak kłoda. Podnosiły mnie. Nie wiem jak to się stało. W sumie było tak.. nasypałam karmy dla kotów. Chciałam im wysypać na dworze i idę z tą karmą... aż nagle coś mnie ukuło w stopę. Mówię jakaś drzazga i widocznie podniosłam stopę i poleciałam. Hmmm chyba tak było, bo nic innego nie pamiętam. W sumie tylko tyle. I nagle leżę. Nic więcej. 

      Zawiozłam młodzież do miasta, sama poszłam do rodziców. Pierwsze co, to wzięłam tabletkę. Potem poszłam z mamą na zakupy, wróciłyśmy to zjadłyśmy śniadanie. Bo przez to wszystko nawet nie zjadłam w domu nic. Potem po śniadaniu zasnęłam. Spałam może godzinę, chwilę dłużej i czas było jechać po młodą do szkoły i odwiozłam młodą na korki, potem ja do domu. Ogarnęłam coś do jedzenia, potem dokończyłam serial " Powrót" ( swoją drogą bardzo fajny, polecam) Poleżałam i wybiła 19 i musiałam jechać po dziewczyny. Do domu wróciłyśmy przed 20. Napaliłam w kominku, ogarnęłam się w łazience i usiadłam do kompa. Podładuję opaskę i do łóżka. Być może M będzie w nocy. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak: 

I posiłek: u rodziców- biała kiełbasa, chleb z ziarnami plus pomidor

II posiłek: pół bagietki czosnkowej, sokoliki, mini papryczki posmarowałam serkiem chrzanowym

III posiłek: chrupki fromage, mandarynki oraz 4 wafelki widoczne na zdjęciu ( średnie swoją drogą) 

     Niewiele, ale kompletnie nie mam ochoty na jedzenie. Zjadłam bo zjadłam. Zakupów też nie zrobiłam. Rodzice nie chcieli mnie puścić samej do sklepu. Nawet bali się jak wracałam samochodem do domu. Cały czas byłam z nimi w kontakcie. 

    Na szczęście dojechałam do domu. Marzę o łóżku. W łóżku pewnie zrobię listę zakupów. Oj to był dzień pełen wrażeń. 

   Trzymam za Ciebie kciuki. Nie poddawaj się. Działaj na swoich zasadach. Powodzenia. Pozdrawiam :* 

10 stycznia 2024 , Komentarze (8)

Witajcie 

      Dzień zaczęłam z bólem głowy i tak kończę. Rano dlatego, że nie mogłam spać, a jak zasnęłam to musiałam wstać bo budzik zadzwonił. Od rana na wysokich obrotach i kilka spraw do załatwienia. Śniadanie moje hmmm bez komentarza pozostawię, ale o tym zaraz 

I posiłek: mus ( wiem zdecydowanie za mało i odczuwam to cały dzień, ale inaczej nie dałam rady)

II posiłek: baton, mandarynki,zupa kalafiorowa plus pałka od kurczaka 

III posiłek: sałatka ( sałata lodowa, ogórek, pomidor, grzanki czosnkowe, kurczak, majonez łyżeczka)
IV posiłek: chrupki fromge, borówki i kawka 

   Zdecydowanie za późno były konkretne posiłki i ból głowy się przypałętał. Dlatego dzień też kończę z bólem. Zaraz czas ułożyć sobie menu i do łóżka. Apropo posiłków, już miałam robić nasiona chia z  owocami i lipa, bo okazało się, że nie mam nasion :) Dlatego trafiły na listę zakupów. Nie wiem jak będzie wyglądało jutrzejsze menu, bo zakupy nie są zrobione :( Czyli dalej czyścimy lodówkę. 

    Mimo wszystko idę dalej, nie poddaje się. Ty również działaj. Nie poddawaj się. Rób swoje. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) 


9 stycznia 2024 , Komentarze (14)

Witajcie 

         Już tylko 82 dni do Wielkanocy, a jeszcze chwilę temu było 90 dni. Znowu dni przelatują u mnie przez palce. 

       Dzisiejszy dzień nie jest po mojej myśli, ale cóż. Raz, że wczoraj dostałam okres, dwa m wrócił o 3 nad ranem do domu, trzy lekka afera domowa. Ale nie poddaje się. Szczerze to nawet jeść mi się nie chciało. Coś tam zjadłam, coś co jeszcze znalazłam w lodówce...bo ani wczoraj ani dziś nie robiłam zakupów. I dobrze mi z tym, ale domownikom chyba niekoniecznie. Życie. 

I posiłek: chleb z szynką, ogórkiem

II posiłek: budyń pomarańczowy plus czekolada mleczna

III posiłek: mała kawa, gorący kubek cebulowy( dwa łyki wzięłam, kiepska) sokoliki, papryczki antipasti, grzanki czosnkowe

    Mogłabym się rzucić na cokolwiek, ale starałam się mimo wszystko zjeść w miarę rozsądnie i chyba coś tam się udało. Zaraz zabiorę się za listę zakupów, bo jutro to mogę już mieć pustki w lodówce ( ale szczerze mi to nie przeszkadza) 

    Krótki wpis, niema co Wam smęcić. Pamiętaj tylko.. nie poddawaj się, rób swoje. Nawet jak upadniesz, postań, idź dalej przed siebie. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*      

8 stycznia 2024 , Komentarze (14)

Witajcie

        Dzień dobiega końca, a ja raczę się energetykiem? Tak. Zachciało mi się czegoś zimnego, gazowanego...a tylko to było pod ręką. Zresztą dzisiejszy dzień, sam w sobie już postawił mnie na nogi. 

    Pobudka 3.50 ajjjj zasnąć nie mogłam. Chyba dopiero koło północy zasnęłam, tak na dobre. Wcześniej kręciłam się, wierciłam. Do tego stopnia, że z łóżka w którym spałam z M wyszłam i położyłam się na kanapie. Uznałam, że skoro M wstaje o 3.50 ( a ja mimo woli też się obudzę) to fajnie byłoby się wyspać. Jednak położenie się na owej kanapie, nie pomogło, tak jakbym chciała. Tak pobudka, jak wyżej napisałam 3.50. Wstałam zrobiłam M śniadanie do domu i na drogę... Miał jechać z mechanikiem za granicę, bo samochód tam się zepsuł. Hmm godzina 4.30 telefon, że jednak około 10ej będą jechać. Całkiem możliwe, że auto temu mechanikowi nie odpaliło (minus 17  było o 4ej) No nic...M napalił w kominku i poszliśmy dalej spać. Ja za wiele snu nie miałam bo o 6 pobudka. 

    Ciężko było się ogarnąć. Rano lekkie nerwy, stresy... ale jakoś udało się dojechać do miasta. Dziś będąc u rodziców, obmyślałam plan 18 urodzin córki ( to już w lipcu) W telefonie notowałam, co mi wpadło  do głowy. Często tak robię, że jak coś mi się przypomni, albo jest warte zapamiętania ... to szybko notuję w telefonie. ( też tak macie?) 

      Porozmawiałam z rodzicami, bo od Wigilii nie byłam u nich ( tzn byłam ale na chwilę, wpadałam i wypadałam...dosłownie przelotem) Około 15 do domku ( tzn jeszcze szybka wizyta na galerii i dom) 

     W domu jakieś obowiązki i dopiero siadam. Właśnie z energetykiem.... wiem, wiem samo zło, ale cóż. A posiłkowo dzień wygląda tak: 

Hmmm same węgle, jak widać

I posiłek: chleb z szynką i ogórkiem 

II posiłek u rodziców: chleb, biała kiełbasa i gniazdko ( tata stwierdził, że słabo wyglądam  hihihi) 

III posiłek: postawiła mi córka w kfc w drodze powrotnej do domu

IV posiłek: grzanki czosnkowe, salamitki, sałatka tuńczykowa i wcześniej wspomniany energetyk 

    Nie jest to idealny dzień, ale jak widać takie bywają. Nie poddaje się, robię dalej swoje, jutro będzie lepiej. Woda ładnie wchodzi, kroki ponad 16 tyś także wpadnie 5 do skarbonki ;) 

    Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj w swoim tempie, nie patrz na innych. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Spokojnego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

7 stycznia 2024 , Komentarze (10)

Witajcie 

        Weekend dobiega końca. Nawet nie wiem kiedy minął. Dosłownie.. dopiero co był piątek a już zaraz poniedziałek? Jak to? Trochę już ochłonęłam po wrażeniach weekendowych czyli stracie kociaka i poślizgu. 

      Treningu brak :( trochę zła jestem, ale tak minął dziwnie dzień, że ciągle coś robiłam... i ciężko byłoby to ogarnąć. Liczę, że po niedzieli już coś ruszy. Woda ładnie, kroki moje minimum wyrobione, a menu 

I posiłek: bułka grahamka z ziarnami, ogórek, jajecznica z boczkiem 

II posiłek: ziemniaki, pierś z kurczaka, surówka

III posiłek: borówki, chrupki o smaku pizzy, drożdżówka serowa ( sama robiłam, pierwszy raz, ale wyszły smaczne) 

IV posiłek: frytki z batata i marchewki , mała kawa 

     Ogólnie z posiłków jestem zadowolona, aaa jeszcze był koktajl z truskawki i banana, ale nim podzieliłam się z M ;) Jedynie brak treningu trochę mnie zasmucił. Ale cóż. Tak kończę pierwszy tydzień, a przede mną mnóstwo innych dni i nadrobię. Wiem to. Zaraz szybkie ułożenie menu  na jutro i spać. M wstaje przed 4, więc i ja pewnie się obudzę :( samo życie. 

     Pamiętaj, aby się nie poddawać. Walcz o lepszą siebie. Rób wszystko w swoim tempie, daj sobie tyle czasu i potrzebujesz. Nic na siłę. Trzymam kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocy. Pozdrawiam :*  

6 stycznia 2024 , Komentarze (17)

Witajcie 

      Nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja mam wrażenie jakby dziś niedziela była. Mogę powiedzieć, że to leniwy dzień. Udało się pospać do 8, ale jak wyglądał mój sen? Otóż tak

     19 minut snu głębokiego hmmm szał... dosłownie. Już dawno nie miałam tak krótkiego snu głębokiego. Ale muszę powiedzieć, że nawet wstałam wyspana. 

     Jeśli chodzi o dzisiejsze menu

I posiłek: bułka grahamka z ziarnami, serek śmietankowy, łosoś, sokoliki

II posiłek: tortilla z kurczakiem plus sałatka z białek kapusty, papryki i majonezu 

III posiłek: 3 kostki czekolady, chrupki o smaku pizzy, maliny, borówki

IV posiłek: sałatka tuńczykowa ( sama robiłam)  plus grzanki czosnkowe i mała kawa ( zobaczymy co żołądek na nią) 

    Z  dzisiejszego jadłospisu jestem zadowolona. Oby takich dni było więcej. Waga stoi w miejscu, ale nie zniechęca mnie to. Ważne, że nie idzie w górę... a okres się zbliża... Zaraz zabieram się za ułożenie jadłospisu na jutro. Poczytam też Wasze pamiętniki, może zainspiruję się jakimś posiłkiem ;) Aaaa woda dziś wchodzi jak nigdy ;) Możliwe, że na mróz. A propo mrozu. Hmm w nocy spadł u nas śnieg. Przy okazji właśnie przymroziło. Jechaliśmy zawieźć młodą  do kolegi i wpadliśmy w poślizg. Znaleźliśmy się w polu :(  Przejeżdżał koło nas facet busem, myślicie, że się zatrzymał...zapytał czy pomóc? Otóż nie. Pojechał sobie. Brak słów. Na szczęście M sprawnie wyjechał. Ale strachu się najadłam :(  Nie było to miłe doświadczenie. Podobno kilka dni ma być taka pogoda. 

       Mam nadzieję, że Wam mija spokojnie weekend. Trzymam za Was kciuki. Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy. Rób wszystko w swoim tempie. Na swoich zasadach. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* 

    

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.