Witajcie
Dzisiejszy wpis będzie na szybko. Dzień zakręcony na maksa. Szczerze to myślę tylko o łóżku. Jeśli cały tydzień będzie taki na wariackich papierach hmmm to ja dziękuję. Ale do brzegu ;) Treningu brak, chociaż dzisiejsze kroki mogę zaliczyć jako trening ;) już mam 17549 , do końca dnia coś tam jeszcze dobiję, ale niewiele, bo już 21 godzina.
Posiłkowo dzien wygląda tak:
I posiłek: chleb, polędwica sopocka, papryka
II posiłek poza domem: mus , wafelek, sokoliki paluszki drobiowe
III posiłek: grander z KFC tylko dlatego, że córka kupiła,bo była głodna po szkole,a jechała na korepetycje ( dziecku się nie odmawia ;)
IV posiłek: borówki, mandarynki i chrupki
Kaloryczność dzisiejsza mnie powala... w sumie może nie kaloryczność, a posiłki. Hmm inny jadłospis ułożyłam, ale pogoda pokrzyżowała mi plany :( Tak, tak pogoda... rano u nas szklanka na drodze i odechciało mi się przygotowywać to co miałam zaplanowane. Jednak muszę pomyśleć, aby drugie śniadanie przygotować dzień wcześniej. Wtedy nawet pogoda mnie nie zaskoczy. Najważniejsze, że nie rzucałam się na jedzenie. Zresztą nie miałam ochoty na jedzenie dziś. Jakoś ta pogoda dzisiejsza mnie dobiła psychicznie. Raz słońce, zaraz grad, potem śnieg, a za chwilę chmura jakby miała być burza.... czarno... na niebie, potem silny wiatr :( oj cały wachlarz pogodowy dziś.
Mimo wszystko nie poddaje się, walcz dalej. Ty również nie poddawaj się, walcz o swoje. Na swoich zasadach, po swojemu. Nie porównuj się z nikim. Rób to, co dyktuje Tobie serce ;) Trzymam kciuki. Powodzenia. Udanego tygodnia. Pozdrawiam :) :*