Tak dopisuje mi humor :) W poniedziałek z samego rana przyjechał Pan M :) ale mi sprawił radochę...i tak oto rozpoczęłam tydzień :) powitanie było długieeeee i no wiecie :) Ale ja nie o tym :) Poniedziałek zleciał,nawet nie wiem kiedy...Kurczę dni tak szybko mijają...a ja jeszcze nie zakupiłam produktów żywnościowych na komunię, napoi...a zegar tyka i czas leci. Do komunii zostały dwa tygodnie.
A dziś mamy wtorek... I też nawet się nie obejrzałam a za chwilę się skończy. Rano rytuał, dziewczynki do szkoły, później zakupy...załatwianie spraw i powrót do domku...Obiadek zjedzony rodzinka zupka ogórkowa a ja resztę lecza..A na jutro dusi się bigosik na szybko :) hehh trzeba korzystać póki jest młoda kapucha :) Pan M dłubie coś w garażu i pomaga coś koledze... Dziewczynki uradowane na podwórku a ja usiadłam do kompa...Chwila dla mnie jednym słowem :)