Zacznijmy od dzisiejszej nocki....Jak dla mnie była straszna...Byłam sama z dziewczynkami, M.. był w trasie... Jejku jak to wiało, wichura na całego. Wszystko na podwórku fruwało :( Rozwaliło Nam dmuchanego Mikołaja :( buuuu.... Zapomnieliśmy schować bujaczkę no i fruwała po podwórku...szok..Lampki stukały o szyby... Z szyby w samochodzie zerwało mi osłonkę.... Oj działo się dziś w nocy, a ja sama z dziewczynkami... Nie mogłam spać, a gdy usnęłam po 3ej to wstałam po 5ej... heheh to się wyspałam :) :) Rano zawiozłam dziewczynki do szkoły, droga była jeszcze ok, przejezdna... Ale popołudniu gdy wracałyśmy, już myślałam,że będę dzwoniła po wsparcie samochodowe :) bałam się jechać, tak zawiało drogę...Drogę wiejską oczywiście...bo w mieście jeszcze jako tako dało się jechać...Ale na wsi??? szok...lodowisko....jednak dojechałam do domku szczęśliwie w tym samym czasie co jade gdy droga jest sucha...Wniosek ???? Że jechałam tak samo,czy droga sucha czy śliska :) Dzielna JA !
Samopoczucie ogólnie ok...mimo nieprzespanej nocki. Ale jak wróciłyśmy do domku to M już był :) Huraaaaa :) Posiłkowo hmmm może być. Troszkę opryszczka mi przeszkadza w posiłkach... płyny to jakoś daję radę ale jedzenie....kiepsko...Aktywność? jest..... może nie taka jaką bym chciała...ale jest... płyny są :)
A jak Wam mija dzionek :) Pozdrawiam :) :*