wczoraj babcia znapastowała rehabilitantkę (czule wspomnianą w jednym z poprzednich wpisów) w kwestii masażu mojej zwiotczałej skóry na brzuchu. niestety kobieta powiedziała, że w takim przypadku to najlepsza byłaby plastyka brzucha, ale jestem jeszcze młoda (buhaha) i zanim wyłożę kilka tysi na operację, mogę spróbować masażu bańką chińską w połączeniu z dobrym balsamem ujędrniającym. w sobotę kobieta pokaże mi właściwą technikę, bo zdaje sobie sprawę z tego, że większość użytkowniczek robi sobie po prostu krzywdę, dociskając zbyt mocno bańkę do ciała i tworząc zbyt dużą próżnię.
atrakcje.
ś. dwa tosty razowe z plasterkiem sera, dwoma plasterkami szynki, kawałkiem papryki i łyżeczką musztardy.
II. jogurt typu greckiego light, dwa jabłka.
o. nie ma nic, w lodówce też pusto już... łouo...
pk. może grycanki , może bieluch...
dzisiaj znów długi spacer i rowerek stacjonarny. na prawdziwym też bym sobie pojeździła, ale brat przebił dętkę i nie chce sfinansować wymiany.
do juterka Vitalijki kochane.