chciałam poczuć się jak bogini i wpadłam do wanny wypełnionej pianą i mlecznoróżową wodą. towarzystwa dotrzymywały mi klimatyczna muzyka z telefonu i kawka.
no i dla potrójnego efektu boskości sięgnęłam po nabytą za jedyne 13,99 zł golarkę Wilkinson (KLIK, aby zobaczyć, o czym piszę). w życiu bym jej nie kupiła za cenę regularną. rączka wykonana z lekkiego plastiku źle leżała w dłoni, głowica ciągle się zacinała i zapychała trzydniowym meszkiem. a mydełko, które ma wystarczyć na cztery do pięciu użyć zmydliło się po dwóch łydkach o obwodzie 38 cm. i teraz czuję, że skóra jest mocno przesuszona, choć miała być bosko nawilżona. jedyny plus: zapach mydełka. całe szczęście, że nie dokupiłam wkładów, bo bym się zapłakała. wracam do jednorazówek.
dziś jadłam/jem/zjem:
ś. omlet z trzech jajek z duszonym porem i dużą szczyptą wasabi w proszku.
II. kanapka ze szynką i ogórkiem kiszonym.
o. ostatni plaster klopsa z ziemniakami i keczupem*.
pk. grzanka z dżemem truskawkowym.
* zwłaszcza ziemniaki z poprzedniego dnia super smakują z keczupem.
a trampki kupiłam nie czarne, nie czerwone, ale w moro. wydały mi się tak piękne, że pognałam z nimi do kasy bez zastanowienia. dzisiaj podobają się jeszcze bardziej. jedyny mały minus to taki, że nie za bardzo pasują do eleganckiej-wannabe stylizacji.
jedzcie grzecznie, o stałych porach, ćwiczcie i do jutra. pozdrawiam wszystkich, a zwłaszcza Fanki i Motywację.
Sofikk
3 kwietnia 2014, 09:54ja kupiłam elektryczną golarkę (jak to mój mąż mówi kosiarkę) i nie żałuję, wydatek jednorazowy i zawsze pod ręką.
krolewna.jeczybula
2 kwietnia 2014, 22:29Czerwone czy moro - grunt, że się w oczy rzucają! I do niczego nie pasują :-P
Grubaska.Aneta
2 kwietnia 2014, 12:28dlatego ja zawsze stawiam na kremy depilujące Veet:)
kamaopr
2 kwietnia 2014, 12:10moro też fajne xD nie ma to jak kąpiel, ju nie pamiętak kiedy zażyłam, w mojej malutkiej nie da rady xP pozdr