marzec.
+ w ogólnym rozrachunku schudłam 1,2 kg, co jest wynikiem doskonałym przy moim depresyjnie marcowym nażeraniu się słodkim i słonym.
- na rowerku nie spędziłam ani minuty.
- z całego programu Callanetics zaliczyłam tylko obejrzenie go na wrzucie.
+ buty do biegania kupiłam.
| nie nauczyłam się robić warkocza francuskiego. przyczyny nie zdradzę.
| soczewicę kupiłam, ale nie mam pomysłu na nią. kotleciki? pasztet? sałatka?
+ bułeczki kukurydziane upiekłam dzisiaj.
czyli miesiąc mogę uznać za minimalnie udany.
nowe smaki: szynka serrano (niespecjalna), kozi ser dojrzewający (cudo), wasabi (również cudo).
smak miesiąca: cynamon.
przy okazji bułeczkowania naszła mnie ochota na soczek z marchwi, czego pożałowałam po zakupie dwóch kg rzeczonego warzywa, a to z powodu zakurzonej sokowirówki. cóż...
dziś.
ś. kanapki z chleba razowego ze szynką konserwową i ogórkiem kiszonym.
II. bułeczka kukurydziana, soczek marchewkowy.
o. naleśnik po meksykańsku, jeszcze więcej soku z marchwi.
pk. bułeczka kukurydziana z serem bieluchem, kilka plasterków świeżego ogórka.
buziaczki kochane Vitalijki.
krolewna.jeczybula
31 marca 2014, 22:18Jako fanka nr 4, wegetarianka i matka dwulatki nałogowo żrącej zupę z czerwonej soczewicy pozwolę sobię taką zupę i przy okazji pasztet polecić.
Grubaska.Aneta
31 marca 2014, 12:36No to marzec zamykamy lecimy w kwiecień:)
kamaopr
31 marca 2014, 11:38gratuluję spadku, u mnie tylko 0,7 kg przez miesiąc, więc trochę masz punk odniesienia, ze zle nie jest xD z soczewicy kiecyś zrobiłam zupę, do dzis ją dobrze wspominam. pozdr