No i plany planami, a nie wszystko układa się tak by można było je zrealizować. I tak wczoraj np. nic nie poszło tak jak chciałam, bo prawie cały dzień nie było światła. Awaria była z gatunku poważnych, ponieważ aż trzy razy przesuwali termin naprawy i w efekcie światło dali dopiero po 19. Ja oczywiście nie czekałam na światło tylko rozpaliłam w piecokuchni, żeby sobie wody nagrzać na popołudniową kawę. Czekałam prawie godzinę, bo paliłam tak na pół gwizdka. Inaczej nie mogłam, gdyż piecokuchnia jest przystosowana do działania z pompą i w przypadku braku elektryczności od razu ciepło idzie na rurki. Nie znoszę tych nowoczesnych rozwiązań i koniecznie muszę piecokuchnię przerobić tak, by można było w niej palić także wtedy gdy nie ma światła. Wczoraj na piecokuchni ugotowałam też obiad i byłam zadowolona, bo poczułam się przez chwilę jakby się czas zatrzymał lata temu...
Dziś dopiero zrobię dżemy...
Dieta w porządku. Od wczoraj spadek 20 dkg, a dziś już faza protal. Do dzieła...