Rozleniwiłam się wczoraj okropnie i dziś mi się pracować wcale nie chce, a powinnam. Powinnam napisać z 5 tekstów i powinnam zajrzeć na portal, gdzie zajmuję się redakcją. Powinnam też zrobić dżem z jabłek, a i nalewka się uśmiecha do mnie. Tymczasem mnie się pracować nie chce i od rana czytam Wróżkę. Jak tak dalej pójdzie będę musiała pracować jutro, bo to czego dziś nie zrobię nie rozpłynie się wcale w powietrzu tylko będę to musiała nadrobić innego dnia. Praca to praca trzeba ją wykonać i już...
Dietę trzymam, ale po 2 dniach z warzywami nabrałam 40 dkg. Dziś więc przeszłam na I fazę, żeby to zrzucić. Jutro mam zamiar zjeść pieczarki nadziewane mięsem i bułkę z pieczarkami pieczoną w domu. Waga wzrośnie i tak w kółko. A od wtorku znowu faza protal. Spróbuję zrzucić do 93 kg. Może się uda, a wtedy przejdę na 40 dni na fazę stabilizacji. Będzie lżej, bo i moje ukochane ziemniaczki będzie można zjeść i fasolę i szarlotkę i kluski. Byle zgodnie z dietą, nie wszystko na raz i z umiarem...Przyzwyczaiłam się już do diety i powinnam na niej wytrwać te dwa lata, które powinnam wytrwać jeśli wagę chcę zrzucić. Mam tylko nadzieję, że przestoi nie będzie...