Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1616083
Komentarzy: 56685
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 października 2016 , Komentarze (16)

Wczoraj trochę odpoczęłam, wyspałam się, poleniuchowałam. Spędziłam czas przyjemnie, po swojemu. Tak lubię od czasu do czasu. Na dworze nie byłam, bo tuż po 11 zaczął siąpić deszcz. Potem się rozpadało. Robienie zdjęć jesieni tym samym musiałam przełożyć na inny termin. Potrzebuję chwili słońca i względnego ciepła. Nie wiem czy się doczekam, bo listopadowe szarugi zaczęły się w tym roku chyba wcześniej. Zaczęłam się obawiać wczesnej zimy, bo w górach i na Podlasiu zaczęły się mroźne noce. Ostatnio oglądałam  na Facebooku zdjęcia z Podlasia - cudne, klimatyczne, oszronione. Zachwycona jestem tamtymi okolicami. Są tam jeszcze prawdziwie piękne miejsca, odludne, dzikie. Są wsie z drewnianymi chatami, dzikie zwierzęta. Zawsze chciałam mieszkać w takim miejscu. W tym życiu to już jednak chyba nie będzie możliwe. Żyję z mężczyzną z którym bym na wsi zamieszkać odwagi nie miała. No i samochód by był potrzebny, a Krzysiek prawa jazdy nie zrobi. No chyba, że go wymienię na Sebastiana. Z nim bym miała odwagę zamieszkać wszędzie. Tylko to nie jest raczej możliwe, bo od Krzyśka odejść nie mogę...Ech...

Wczoraj Sebastian miał jazdy w Ostrowcu Świętokrzyskim już po trasach egzaminacyjnych. Poszło mu bardzo dobrze, ale po dwóch godzinach był strasznie zmęczony psychicznie. Zaraz poszedł spać. Teraz musi już tylko plac ćwiczyć i będzie ok. No i teorię. Tego się obawia najbardziej. Krzysiek z zazdrości aż klnie. Sam egzaminu z jazd nie zdał, a teraz Sebastianowi dobrze idzie. To i wściekły jest.


16 października 2016 , Komentarze (21)

Niedziela. Wstałam późno z zamiarem totalnego lenistwa przez cały dzień. Będę tylko wróżyć o ile chętni się znajdą i działać w pracowni. Zero pracy poza tym. Krzysiek też będzie odpoczywał, a Sebastian ma naukę jazdy. Chyba dwie godziny na placu. To musi ćwiczyć, bo po mieście jeździ bardzo dobrze. Do tej pory miał cztery jazdy. Może wyjdę na dwór poszukać jesieni i zrobić kilka zdjęć? Nie wiem czy mi się będzie chciało, pogoda nieodpowiednia no i boję się dzików. Są ich u nas w okolicy całe stada. Sebastian mi wprawdzie tłumaczy, że dziki boją się ludzi i uciekają gdy tylko ludzi usłyszą ale kto je tam wie. Ja osobiście wolałabym dzika na swojej drodze nie spotkać. Chyba bym zawału dostała ze strachu gdyby mi się taka przygoda przytrafiła. Ludzie u mnie są na dziki strasznie zawzięci. Nawet zbierali podpisy w sprawie odstrzału. Nie podpisałam oczywiście. Uważam, że skoro je natura stworzyła to mają prawo do życia. To, że ja jestem tchórzem i boję się do lasu chodzić to wyłącznie mój problem, bo one nikomu nic złego nie zrobiły...

Co poza tym? Chyba pooglądam Wild i może posłucham muzyki..


15 października 2016 , Komentarze (14)

Wstałam dziś okropnie późno, bo po 10 i to z trudem. Nic mi się robić nie chce oprócz wróżenia i działania w pracowni. Niestety będę musiała. Muszę pisać dziś teksty na portalu z pożyczkami, bo od trzech dni nic nie napisałam. Muszę wysuszyć do końca zioła. Tym razem rozmaryn. Powinnam zrobić pranie i coś posprzątać. Myślę o toaletce. Powinnam też zerwać owoce jałowca, bo w końcu oblecą. Dziś jest dobry czas na pracę zwłaszcza na pisanie. Będzie w domu spokój i cisza, ponieważ Krzysiek idzie po południu do pracy. Wróci pewnie zmęczony koło 10 wieczorem. W soboty ma zawsze najwięcej pracy.
Sebastian idzie dziś po południu na ryby. Ciekawe ile złapie. Ostatnio złapał szczupaka i sandacza. Całkiem spore i kilka mniejszych płotek. Uwielbiam ryby i żałuję, że mnie tam teraz u niego nie ma. Zjadłabym taką na masełku albo kotlet rybny. Wczoraj Sebastian był na grzybach. Niestety nic już nie znalazł.

Ja wczoraj miałam trochę pracy z portretem numerologicznym. Kończyłam też zawieszkę i zrobiłam bombkę. Napisałam haiku.

brzoza w ogrodzie

sterta liści na ścieżce

zwabiła jeża

brzoza pod lasem

między złotymi liśćmi

pyszczek wiewiórki

brzoza na łące

w stercie liści przy pniu

porzucony kot

14 października 2016 , Komentarze (10)

Dziś spałam do oporu, bo nie nastawiłam budzika. Chciałam odespać i to mi się udało. Dzisiaj będę pracować, ale jeszcze na pół gwizdka chyba. To znaczy, że będę wróżyć i pisać ale pisać tylko wtedy gdy trafi się jakieś pilne, dobrze płatne zlecenie. Redakcję portalu z pożyczkami przełożę sobie może na sobotę. Wtedy się zmobilizuję.

Wczoraj po południu trochę spałam, a później działałam w pracowni. Zaczęłam robić zawieszkę. Tym razem wykorzystałam papier ryżowy. Zauroczyły mnie te papiery i trochę ich kupiłam. Wystarczy na kilka lat jak sądzę...

Po południu planuję działać w pracowni. Muszę też koniecznie wysuszyć rozmaryn. Miałam dalej robić porządki, ale mi się nie bardzo chce. Może coś zrobię dopiero jutro. Dzisiejszy dzień jeszcze chcę potraktować ulgowo.

Jak się okazało Krzysiek zupełnie nieźle sobie radzi beze mnie. Twierdzi, że był nawet zadowolony, że mnie nie było, bo nikt mu za uszami nie truł. Cały czas słuchał radia i oglądał telewizję. Ja na to nie pozwalam oczywiście. Skoro tak to może warto by było poszukać warsztatu 2 dniowego? Mam na taki ochotę, ale on się nie zgadza. Ciekawe czemu skoro mu tak dobrze gdy jest sam?


A na koniec haiku oraz zdjęcie oddające to o czym ostatnio myślę. Ach ten Sebastian...

deszcz od wieczora

w kałuży pod brzozą

żółto od liści


Brzoza w deszczu

żółte liście spadają

jeden za drugim


brzoza przy brzozie

ścieżka przez zagajnik

złota od liści


13 października 2016 , Komentarze (4)

No i już jestem z powrotem. Wróciłam tuż po 11 oczywiście z centrum taksówką, bo spacery od autobusu mnie nie nęcą. Warsztaty były ciekawe i choć jestem okropnie zmęczona i niewyspana to i tak jestem bardzo zadowolona z udziału. W przyszłym miesiącu wybieram się znowu. Może jakiś warsztat interesujący dla mnie w stosunkowo bliskiej odległości znajdę. Kusi mnie coś w stylu spotkania kobiet. Może coś związanego z energią seksualną, kobiecą mocą czy boginiami.

Dziś pracować nie mam zamiaru. Muszę odespać i odpocząć. Może zacznę robić bombkę albo zawieszkę. Może zrobię zakupy. Mam kupić perełki w płynie do decoupage i może jakieś serwetki albo papier z ptakami. Potrzebne mi to do wyrobu dalszych bombek. Powinnam też zrobić zakupy w sklepie ze zdrową żywnością, bo już mi się wszelkie kasze, ryże i produkty sojowe kończą. Może też kupię soję, soczewicę, ciecierzycę i przyprawy ziołowe. Mam zamiar też kupić książkę z kartami do wróżenia. Karty te poznałam na kursie vedic art kilka lat temu. Są bardzo fajne. Dają konkretne odpowiedzi i pomagają w pracy z energią kobiecą. Już dawno je miałam kupić ale jakoś tak mi schodziło.

12 października 2016 , Komentarze (8)

Dziś wstałam przed 9. Wcześnie i to mnie martwi, bo całą noc nie zamierzam spać.Ostatnio budziki mnie nie budzą. Po prostu one dzwonią a ja śpię dalej. Jutro muszę wstać o 5, bo mam rano autobus powrotny z warsztatów. Nie mogę zaspać. Czeka mnie więc bezsenna noc. Mam zamiar się uczyć i czytać. Muszę jakoś wytrzymać i nie usnąć. Jak zaśpię nie będę miała czym wrócić. Krzysiek by mnie chyba zamordował gdyby tak się stało i o następnych warsztatach mogłabym zapomnieć.

Wczoraj miałam aktywny dzień. Skończyłam horoskop, wróżyłam, pisałam teksty na portalu z pożyczkami, wysuszyłam oregano. Później zrobiłam zawieszkę i spakowałam się. Dzień minął nie wiadomo kiedy.

Krzysiek wrócił z pracy późno, bo został znowu oddelegowany do pracy w inne miejsce. Daleko, ale go dowożą. Klnie na czym świat stoi. On nie znosi zmian i strasznie się nimi denerwuje.


11 października 2016 , Komentarze (16)

Dziś znowu zaspałam. Im jest chłodniej tym fajniej mi się śpi. Dzisiejszy dzień będzie bardziej aktywny, bo jutro mam wyjazd i muszę się przygotować.Trochę obawiam się tego wyjazdu, bo zimno i nie bardzo wiem jak się ubrać. Martwię się też o Maję. Co prawda już się dobrze zadomowiła i nawet z kotami już je, ale trzeba ją dokarmiać i nie wiem czy Krzysiek nie zapomni. Musiałby jej dać dodatkowo jeść mięso w środę wieczorem i w czwartek rano. Ja wracam w czwartek koło południa. Kuszą mnie warsztaty 2 dniowe, ale Krzysiek się nie zgadza. Może go jeszcze przekonam choć wątpię... Na pewno nie teraz gdy Maja jest mała. Nie zgadza się też na dwa warsztaty w miesiącu. Teraz jadę na chromoterapię i był jeszcze za tydzień interesujący kurs intuicji w Katowicach więc blisko i nie zgodził się. Szkoda. Krzywi się też na zajęcia w ośrodku kultury. Interesuje mnie malarstwo sztalugowe np i choć raz w tygodniu chciałabym jeździć.

Dziś mam więcej pracy, bo oprócz normalnych zajęć muszę skończyć horoskop. Jeszcze nad nim posiedzę. Aspektów jest sporo. Dziewczyna pewnie się szarpie, bo naturę ma zmienną. Powinnam też zerwać zioła, bo to ostatni dzwonek. Mam piękny rozmaryn i oregano. Jest też bardzo dużo jałowca w tym roku.

A na koniec zdjęcia Majeczki i znikam do pracy...

10 października 2016 , Komentarze (6)

Nowy tydzień nowe sprawy. U mnie zaczęło się od telefonu od Darka brata Krzyśka. Dzwonił, bo zorientował się, że założył nam do komina zamykanie wyczystki z plastiku, a powinno być metalowe. W piecu przecież się pali i iskry do komina lecą. Musi kupić i zmienić zanim zaczniemy w centralnym palić. Trzeba by też piec sprawdzić czy wszystko ok, zwłaszcza pompa. Kiedy to zrobimy nie wiem. Centralne pewnie dopiero uruchomię w Wigilię, bo nie przypuszczam by wcześniej takie mrozy przyszły, że trzeba by palić. Na razie palimy w piecu kominkowym i to wystarcza. Musimy jeszcze przed zimą kupić wiadro na węgiel i szuflę do odśnieżania. Ja muszę sobie kupić kurtkę, a Krzysiek buty. Trzeba zamknąć i uszczelnić okienka do piwnic i otworzyć drzwi do komórki na wypadek jakby jakiś bezdomny kot szukał schronienia. Mama chce wykosić trawę na podwórku. Ja jakoś w tym roku zimy się nie obawiam. No i dobrze. Po co się bać na zapas.

Dziś Krzysiek ma wolne to jedzie na zakupy. Ja mam trochę pisania no i oczywiście wróżenie. Po południu mam zamiar posiedzieć trochę w pracowni. Będę robić następne bombki i zawieszki. Część zrobię z kotami, a część może z ptakami o ile serwetkę znajdę. Robi mi się dobrze, ale powoli to idzie, bo nie chce nic w tym chłodzie schnąć. Konturówki do decoupage, które kupiłam chyba będę musiała wyrzucić, bo nie mam siły mocować się z butelkami, żeby je wyciskać. Ech... Za to z bombek plastikowych jestem bardzo zadowolona...

Maja dostała już preparat na robaki. Druga dawka 20 X. Nie ma już pcheł, a wczoraj zaczęłam leczyć uszka ze świerzbowca. Zniosła wszystko dobrze. Wczoraj nauczyła się spać pod piecem. Odwiedza też już kuwetkę. Zadomowiła się. Jest ok i ulżyło mi.


9 października 2016 , Komentarze (6)

Dziś wstałam późno. Nawet chętnie. Krzysiek też. Nakarmiłam stado, a Krzysiek rozpalił od razu w piecu, bo jest przejmująco zimno. Ostatnie dni są u mnie zimne, noce lodowate. Nie wygląda na to by pogoda miała się poprawić. Cóż jest prawie połowa października. Ja potrzebuję jeszcze ładnej pogody, ponieważ mam do zerwania jagody jałowca oraz rozmaryn i oregano z donic. Powinnam to zrobić wcześniej, ale zapomniałam o tym w tym roku. W tym roku w ogóle mało czasu spędziłam na dworze. Nawet ogniska czy grilla nie zrobiłam, a lubię przecież. Lubię też wyjść na podwórko z książką. W tym roku wyszłam zaledwie raz i od razu uciekłam do domu. Wszystko to jest spowodowane tym, że do nowych sąsiadów bardzo często przyjeżdża 8 letnia siostrzenica. Dziewczynka jest rozwydrzona i okropnie hałaśliwa. Ciągle krzyczy histerycznie i płacze. Ja tego znieść nie mogę i wolę siedzieć w domu. Moja mama też przestała przed dom wychodzić i zwykle ma zamknięte okna. Otwiera nocą. W przyszłym roku więc raczej warzywnika nie założę, bo na dwór wychodzić nie będę.

Wczorajszy dzień był bardzo przyjemny. Trochę spałam, trochę czytałam, bawiłam się z Mają i działałam w pracowni. Maja jest cudownym kotem- słodka, bardzo delikatna i przymilna. Jak w czasie zabawy chwyci mnie ząbkami to zawsze później poliże. Lubi spać u mnie na kolanach albo na piersiach tuż przy twarzy. Lubi wtulać się w szyję. Dziś będzie miała czyszczone uszka, bo trzeba zwalczyć świerzbowca. Ciekawe jak to zniesie...Pewnie będzie krzyk...


8 października 2016 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień spędziłam kursując między pracownią, a pokojem dziennym. Ozdoby na stroik się robią. Posprzątałam też w szafce na buty w przedpokoju. Wyjęłam wszystkie letnie buty i schowałam je do szafy. Zostały tylko botki i buty zimowe. Szafkę mam małą to tego typu operacje są niezbędne. Chciałam jeszcze skończyć przeglądać dwa worki z ciuchami w których nie chodzę, ale Krzysiek nie chciał nic robić, a jego rzeczy też w tych workach są. Może zrobimy to w poniedziałek. Wczoraj spał na siedząco w fotelu. Nie wiem czy za dużo leków nie bierze czy był po prostu zmęczony. Później czytał i rozwiązywał krzyżówki i tak mu dzień zszedł. Dziś pracuje po południu i pewnie przyjdzie skonany. Żal mi go. On na pracę narzeka coraz bardziej. Chce przejść do ochrony, ale z jego chorobą chyba do ochrony nie biorą. Jest też raczej zamknięty w sobie, a tego typu praca wymaga pewności siebie i otwartości. Nie bardzo też wyobrażam sobie by 12 godzin w pracy miał wytrzymać. Usnął by przy biurku.

Dziś pewnie będę sprzątać na wieszaku w przedpokoju i może coś w pracowni zrobię. Coś czyli zawieszkę lub bombkę np. no i porządek. Poza tym mam zamiar poczytać. Może też dłużej pogadam z Sebastianem skoro Krzyśka nie będzie. Wczoraj gadaliśmy z dwie godziny albo i dłużej. Krzysiek nie może tego pojąć jak można tak długo rozmawiać i tu jest pies pogrzebany, bo ja lubię gadać, a on jest mrukiem.


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.