Wczorajszy dzień spędziłam kursując między pracownią, a pokojem dziennym. Ozdoby na stroik się robią. Posprzątałam też w szafce na buty w przedpokoju. Wyjęłam wszystkie letnie buty i schowałam je do szafy. Zostały tylko botki i buty zimowe. Szafkę mam małą to tego typu operacje są niezbędne. Chciałam jeszcze skończyć przeglądać dwa worki z ciuchami w których nie chodzę, ale Krzysiek nie chciał nic robić, a jego rzeczy też w tych workach są. Może zrobimy to w poniedziałek. Wczoraj spał na siedząco w fotelu. Nie wiem czy za dużo leków nie bierze czy był po prostu zmęczony. Później czytał i rozwiązywał krzyżówki i tak mu dzień zszedł. Dziś pracuje po południu i pewnie przyjdzie skonany. Żal mi go. On na pracę narzeka coraz bardziej. Chce przejść do ochrony, ale z jego chorobą chyba do ochrony nie biorą. Jest też raczej zamknięty w sobie, a tego typu praca wymaga pewności siebie i otwartości. Nie bardzo też wyobrażam sobie by 12 godzin w pracy miał wytrzymać. Usnął by przy biurku.
Dziś pewnie będę sprzątać na wieszaku w przedpokoju i może coś w pracowni zrobię. Coś czyli zawieszkę lub bombkę np. no i porządek. Poza tym mam zamiar poczytać. Może też dłużej pogadam z Sebastianem skoro Krzyśka nie będzie. Wczoraj gadaliśmy z dwie godziny albo i dłużej. Krzysiek nie może tego pojąć jak można tak długo rozmawiać i tu jest pies pogrzebany, bo ja lubię gadać, a on jest mrukiem.
tara55
8 października 2016, 13:55Ładna zawieszka :-)
araksol
8 października 2016, 14:10dzięki... :)