Dieta zaplanowana. Zaczynam od 2 stycznia. Który to już raz? Motywacja wysoka jak nigdy. Apetyt straciłam. Jeść będę mało w tym bardzo mało węglowodanów. Myślę o 30 % węglowodanów, 20 % tłuszczy i 50 % białka. Z majonezu muszę zrezygnować chyba na co dzień. Z frytek i chipsów też. Ograniczę ziemniaki, ryże, kasze i kluski oraz pieczywo. Będę jadła jedynie domowe z raz, dwa razy w tygodniu. Słodyczy przeważnie nie jem. Z trucizn typu serki homogenizowane i jogurty owocowe nie rezygnuję na razie. Ćwiczyć oczywiście nie będę. Zobaczymy jak pójdzie. Jeśli będę zrzucać 3 kg na miesiąc będę bardzo zadowolona. Czy to się uda? Czas pokaże...Jeśli nie mam jeszcze koktajle Herba...life i parę zupek Allevo.
Jutro jeśli nic nie wypadnie ma przyjechać Sebastian. Czy będę pisać bloga jak będzie u mnie jeszcze nie wiem. Może odezwę się dopiero po jego wyjeździe. Pracować też wtedy nie będę. Niby zarobek na wróżbach może być spory w okolicach Nowego Roku ale pieniądze nie są najważniejsze. Urlop w miłym towarzystwie jest w tej chwili dla mnie ważniejszy.