Niedziela i ja mam zamiar naprawdę odpocząć. No przynajmniej od pisania, prania, nauki itp. Jutro też chyba będzie odpoczynek, bo ma do 15:00 nie być światła. Ciekawe jak mi Darek zrobi wyczystkę w łazience po ciemku? Planuje przyjechać rano. Co będę robić dziś jeszcze nie wiem. Mam ochotę na czytanie. Kusi mnie powieść, ale taka naprawdę dobra, wartościowa, porywająca, od której nie można się oderwać. Może być film, ale dziś pewnie darmowe nie będą się ładować. Co poza tym? Może coś namaluję. Akwarelę np. Jutro to już będzie problem, bo co tu robić bez światła. W pokoju dziennym ciemno, bo okno małe. Bez światła ani rusz. Do pracowni nie wyjdę, bo pewnie Darek będzie się jak to w czasie remontu kręcił i jeszcze mi koty powypuszcza na dwór. Trzeba pilnować. Ech...
Wczoraj Krzysiek się naprawdę wściekł, bo powiedziałam przy nim do Sebastiana kochanie. Tak mi się wyrwało. Ubrał się, zabrał pieniądze i gdzieś wyszedł. Nie chciał powiedzieć gdzie. Trochę go nie było. Przyznam się, że mnie zaskoczył, bo uważałam go za zbyt leniwego na taki postępek. Z drugiej strony, a niech sobie kochankę znajdzie. Myślałam. Mnie to bez różnicy, żeby mi tylko jakiejś choroby do domu nie przywlókł. Będziemy sobie żyć we czwórkę. Może i tak być. Dobrze, że dulszczyzna jest mi obca.Jak się okazało poszedł po napój do sklepu. Tak po prostu po napój...Wieczorem wyszedł po raz drugi i znowu nie powiedział gdzie. Wrócił po ponad godzinie i twierdził, że biegał. Świat się kończy...